Wielkie krople wody ocierały się o moje futro i mieszały się ze łzami. Leżałam twardo przy grobie ojca trzymając w pysku różę.
- Alfo powinna pani już iść .. - usłyszałam głos za sobą.
- Ja nie jestem Alfą .. - szepnęłam - To on powinien być Alfą nie ja!
- Ależ pani on ... - pies przerwał aby mnie nie zasmucić.
- Idź ..- warknęłam a kundel posłusznie odszedł.Zanuciłam sobie piosenkę .. tak z niczego:
- Akya! - zawołałam kiedy znalazłam się przy jaskini przyjaciółki.
- C-Co? - spytała suczka kiedy przyszła.
Położyłam łapę na jej ramieniu.
- Oddaje ci władze ... - powiedziałam - Nie nadaje się na to stanowisko i nawet nie chce ...
Dalmatyńczyk patrzył się na mnie jeszcze przez chwile w osłupieniu a kiedy mowa do niej wróciła zdołałam uchwycić jedynie:
- Ja?
- Tak ty... - przytuliłam suczkę - Żegnaj!
<><><><>Kilka tygodni później<><><>
- Angel bądź cicho! - warknęłam - Naprawdę ciesze się że jesteś sokołem ale to nie oznacza abyś ...
Jednak moje przemówienie przerwał widok psa.To nie był Angel ..(chociaż on jest sokołem).
- Kim jesteś? - burknęłam. - Nie zadaje się z psami ...
- Nazywam się Maxwell - powiedział dumnie pies - I obawiam się że stanęłaś na moich terenach ...
Przestawiłam łapę.
- Już? - mruknęłam.
- E ... - stał tak trochę strącony z tropu - Nie o to chodzi ...
- I nie nie dołączę do twojej sfory - warknęłam - Mam dość psów ...
Maxwell tylko kiwnął głową.
- A więc dobrze .. jednak zastanów się nad tym .. - i odszedł.
Przewróciłam oczami.
<><><>Kilka dni później<><><>
No nie no! I znowu ten Mixwel czy jakoś tak ...
- Czego chcesz? - mruknęłam.
- Czy chciałbyś ....
- Może - powiedziałam. - Mogę zostać na chwile ale jeśli mi się nie spodoba nie dziw się kiedy mnie nie zobaczysz ...
<Max?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz