- Manga...?
- Słyszysz to?
Uniósł uszy.
- Nie...
- Cichutki szmer... jakby... - nagle moje oczy zaokrągliły się. - Nike, wiejemy!
- Co? Dlaczego? - był zdezorientowany.
- Wilki - warknęłam ze złością.
- Nie możesz ich zaatakować jak tamtego?
Spojrzałam na niego z wyrzutem.
- Jest ich za dużo. Poza tym nie mam zamiaru stracić znowu ucha, przyda mi się jeszcze.
Ruszyliśmy do biegu. Biegliśmy ile sił w łapach, sami nie wiedząc przed czym i gdzie. Liście zmagały po twarzy, gałęzie wbijały się w łapy.
- Robimy za dużo hałasu. - krzyknęłam przez szum liści. - Na drzewo.
Wykonałam skok i wspięłam się na drzewo. Pomogłam Nike'owi zrobić to samo. Ukryliśmy się w buszu korony.
Usłyszeliśmy szelest i pod nami przebiegła wataha wilków.
<nike?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz