Chciałam mu podziękować, pierwszy impuls kazał zacząć mówić coś w stylu: "Jak ja ci się odwdzięczę?!", ale moja natura nie pozwalała na to. Chciałam więc prychnąć coś, np: "Dałabym radę sama", ale z kolei to nie przeszło mi przez gardło. Milczałam więc. Wstałam powoli i się otrzepałam. Rzeka zniosła nas dobry kawałek i przyznam, że nie wiedziałam gdzie jesteśmy. Rozejrzałam się.
-Jak zamierzasz wrócić?- spytał jakby czytając w moich myślach. Chciałam coś powiedzieć, ale w tej chwili piorun przeciął niebo i uderzył w drzewo kilka metrów od nas. Burza... To była jedyna rzecz której się bałam... Przywarłam do ziemi skamląc ze stacji. Ogon miałam podkulony, trzesłam się jak nigdy, zasłoniłam oczy łapami.
-Co z tobą?! Musimy wiać!- krzyknął do mnie. Jednak mnie sparaliżował strach. Nie mogłam się ruszać, ciało odmówiło mi posłuszeństwa. Byłam tak przerażona, że odebrało mi świadomość....
*Jakiś czas później*
Ocknęłam się w jakiejś jaskini. Na dworze hulała burza i do tego pierwsza w tym roku zamieć śnieżna. Gdzieś w pobliżu trzasnął piorun. Zatrzęsłam się i skuliłam ze strachu. Poczułam jak ktoś obejmuje mnie łapą. Byłam tak przerażona, że bez zastanowienia wtuliłam się w futro tego kogoś. Trzęsłam się i miałam zaciśnięte powieki. Znów uderzył piorun. Zatrzęsło mną jak źdźbłem trawy podczas tornada. Dopiero teraz zorientowałam się, że osoba, w którą się wtulam, i którą duszę, to Figaro. Odsunęłam się speszona. Przyznam, że pierwszy raz byłam w takiej sytuacji.
-Przepraszam... To nie było... - zaczęłam się tłumaczyć, jednak znów gdzieś walnęło i od razu podbiegłam do Figaro łamiąc dokładnie wszystkie swoje zasady i na powrót się w niego wczepiłam.
<Figaro?>
niedziela, 30 listopada 2014
Od Jagary CD Figaro
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz