niedziela, 30 listopada 2014

Od Figaro CD Jagara

-Ciekawe jak długo wytrzyma.
- Kto? - prychnęła patrząc na mnie jak na wariata. Uśmiechnąłem się kpiąco.
- Lód.
Podszedłem bliżej i stanąłem na lodzie. Wartki strumień wody płynął pode mną. Tupnąłem nogą. Lód pękł. Zszedłem z niego i stanąłem na oszronionej trawie. Zauważyłem, że lód pod nogami Jagary również zaczął się kruszyć.
- No i co? - szydziłem z niej. - Zapomniałaś, że deszcz przyniósł ocieplenie powietrza, które z kolei roztopiło lód?
- Myślisz, że się boję? - odcięła się. - Jeśli tak to wiedz, że jesteś w błędzie. Nie obchodzi mnie... - nie skończyła. Lód pod jej łapami gwałtownie się załamał, a rzeka wciągnęła pod wodę. Nie wiedziałem co mam robić. Z jednej strony najchętniej zostawiłbym ją w wodzie, z drugiej czułem, że nie mogę tak postąpić. Po chwili jej głowa pojawiła się z powrotem nad taflą wody. Machała dziko łapami, próbując chwycić przepływającą obok krę. Po chwili wyczerpana suczka zemdlała. Nie mogłem jej tak zostawić. Rzuciłem się do wody, mimo tego, że była lodowata. Podpłynąłem do suczki, chwyciłem ją za kark i wyciągnąłem z rzeki. Położyłem ją delikatnie na trawie. Z przerażeniem dostrzegłem, że jest nieprzytomna i nie oddycha. Jednak zaraz zaczęła się krztusić i kaszleć. Uchyliła powieki i rzuciła mi zamglone spojrzenie. Gdy wzrok jej się wyostrzył i mnie rozpoznała, wychrypiała tylko:
- To ty...
- Tak... Przynieść ci coś? Dobrze się czujesz? Iść po lekarza? - zmartwiony patrzyłem na Jagarę. No tak... Mimo tego wszystkiego co zrobiła, naprawdę się o nią bałem. Może nikt kogo by tak traktowała, nie zachował się w ten sposób. Ale ja to zrobiłem... Uratowałem jej życie. Może chociaż to doceni...

<Jagara?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz