Czekaliśmy jeszcze parę minut na drzewie.
- Chyba jest okey- powiedziała Manga
Zeszliśmy z dzrzewa i zaczęliśmy powoli kierować się w stronę sfory.
Byliśmy już blisko gdy nagle Manga stanęła.
- Co jest?- spytałem
Nie musiała odpowiadać, bo z każdej strony zaczęły wychodzić wilki. Rozejrzałem się. Mangi niegodziwej nie było.
- O proszę, zostałeś sam- powiedział jeden z nich i uśmiechnął się diabolicznie.
~ Wystawiła mnie~ pomyślałem i zacząłem szukać wzrokiem jakiejś drogi ucieczki.
Nagle za watahą coś gwizdnęło. Był to pies, a właściwie- Manga.
(?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz