Położyłam uszy. Nie byłam pewna, czy spytał czy o szóstej dla tego, że był przyzwyczajony do takiej godziny pobudki, czy dlatego, że jego wizja pracy w jednostce była taka, że wstaje się o szóstej...
-Mi... Mi obojętnie... Przyzwyczaiłan się do wstawiania jeszcze przed słońcem...- szepnęłam.
-Czyli jak? Szósta to za wcześnie?- spytał.
-Nie... Po prostu myślałam, że... Że...- zaczęłam się jąkać.- Nie ważne... Szósta jest dobra...- zakończyłam tą błazenadę.
~Jaki obciach!~ skarciłam się w myśli.
-Jasne. Może chcesz czegoś jeszcze? Jak ci przeszkadzam to mogę iść. Może pomóc ci jakoś zaaranżować twoją jaskinię?- dopytywał z uśmiechem.
-Nie, nie... Nie przeszkadzasz.... Dziękuję... Poradzę sobie...- odwzajemniłam uśmiech.
-Skoro tak sądzisz... To jutra w takim razie.- uśmiechnął się i pocałował moją łapę. Zarumieniłam się i szepnęłam:
-Do jutra...- uśmiechnęłam się blado, a pies odszedł do o obowiązków.
Reszta dnia minęła mi ciężko. Cały właściwie czas biegałam po lesie polując na zające oraz układając ich skóry przed swoją jaskinią w oczekiwaniu, aż będą gotowe do użytku. Poszłam spać późno, ale mimo to wstałam wcześnie i już o 5:30 byłam w wyznaczonym miejscu. Max wyszedł z krzaków punkt 6.
-Och... Czekałaś widzę...?- stropił się.
-Przyszłam za wcześnie... Nie ma co... Idziemy?- spytałam cicho.
<Max?>
<Max?>
wtorek, 30 września 2014
Od Jaty C.D. Maxwell
Od Maxwell'a C.D. Jaty
- Hmm...
- O szóstej , może być ?
- Nie za wcześnie ? - speszyła się trochę
- To o której byś chciała ?
<Jaty ? Brakweny ... >
Od Jaty C.D. Maxwell
Przez mój umysł przemknęła szybka myśl:
~Nie znasz go prawie... Nie możesz mu zaufać!~ krzyczał rozum. Serca jednak mówiło:
~To uczciwy pies... Zaufaj mu...
Z doświadczenia i treningu jaki przeszłam, wynikało, że należy iść za rozumem... Ale teraz... Byłam w kropce... Nie wiedziałam ci mam zrobić. Pies patrzył na mnie wyczekująco. W końcu odpowiedziałam:
-D-dobrze...- wydukałam i zdobyłam się na delikatny uśmiech.
<Max?>
Od Jaty C.D. Despero
-Mam rozumieć, że wcale ci to nie pasowało....?- spojrzałam na psa pytająco. Nie było w tym żadnej drwiny czy ironii - spytałam szczerze.
-Jasne, że nie! Ja byłem tym odważnym, niezależnym! A oni mnie nazwali Pimpuś! Chore!- parsknął.
-Może jednak wcale nie jesteś taki groźny, jaki byś chciał być... Może oni niechcący nazwali cię tak, jak powinna się nazywać twoja dusza...- wyszeptałam.
-Co?- spytał.
-Nic... Gadam głupoty... Nic nie było...
<Dess?>
Od Maxwell'a C.D. Margaret
- A Ty co , nie jesz ? - po dłuższej chwili ciszy uniosła brew
- Czekam , aż Ty zaczniesz - odparłem nieśmiało
- A dlaczego ja ? - zdziwiła się
- Kultura ... - westchnąłem
<Margaret?>
Od Maxwell'a C.D. Jaty
- Rozumiem , rozumiem - westchnąłem
Suczka odwzajemniła mój uśmiech i usiadła obok mnie .
- Może jutro rano zapolujemy razem ? Chciałbym , żebyś znała już wszystko dokładnie ? - spojrzałem na nią pytająco
<Jaty ?>
Od Wichury C.D. Gobernante
Gobi wstał.
-Dzięki,ale nie trzeba.
-Trzeba,bo masz dar szybkiego nauczania.-Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.
-Może gdzieś pójdziemy?-Spytał.
-No...może...słuchaj,przy mojej jaskini jest taki piękny potok.Może tam pójdziemy?
(Gobernante?)
Od Despero C.D. Jaty
-Czemu ty masz o nich takie zdanie?-Spytała.
Westchnąłem i pomyślałem że muszę wreszcie komuś to powiedzieć.Co z tego że pomyśli że jestem wariatem?
-Nikomu nie powiesz?-Spytałem podejrzliwie.
-Nie.-Odpowiedziała.
-Jak mieszkałem jeszcze w domu to moim imieniem wcale nie było Despero Diablo,tylko...Pimpek.-Przełknąłem ślinę.
-To mnie wkurzało jak wołali:
-Pimpek!
-Słodki piesiaczek.
-Pimpuś.-Powiedziałem z pogardą.
(Jey?)
Od Lucy
-Ooo!-powiedziałam wstając i próbując utrzymać równowagę -Sorry , moja wina
-Nie to moja .
-Ta... jasne .
-No-powiedział śmiejąc się
-A tak w ogóle i szczególe to ja jestem Lucy . A ty ?
(Jakiś pies )
niedziela, 28 września 2014
Od Jaty C.D. Despero
Podeszłam do psa i niepewnie trzęsącą się łapą otarłam łzę.
-Nie mów jak nie chcesz. Wiem jak to boli, kiedy się traci kogoś bliskiego...- powiedziałam cicho.
-Wybacz... Nie powinienem...- wyszeptał.
-Każdy miewa chwile słabości...- szepnęłam.- Może chcesz żebym ci coś opowiedziała?- spytałam niepewnie. Max był pierwszym psem z którym rozmawiałam i Despero był drugim. Trochę się stresowałam...
-Jeśli możesz... Może zapomnę o wszystkich złych rzeczach...
-No więc... Jestem z policji... Z działu narkotyków... Urodziłam się w Los Angeles. Moja mama była stróżem, została ranna w Afganistanie i tam poznała tatę - zwykłego miejscowego mieszańca... Jak tylko się usamodzielniłam, zaczęli mnie szkolić i zostałam psem wyszukującym halucynogeny i środki zmieniające świadomość. Mój partner z K-9 i ja zostaliśmy przeniesieni do tutejszej jednostki i zabrał mnie do siebie.... Ale...- przełknęłam ślinę. Łzy cisnęły mi się do oczu.
-Ale?- spytał patrząc mi w oczy.
-Wybuchł pożar... A o mnie zapomnieli...- wyszeptałam i odwróciłam głowę, by nie dostrzegł łez. Udało mi się je jednak ukryć,lecz moje oczy były szklane i bardzo wilgotne. Spuściłan głowę.- Kochałam go... Jego, jego żonę i jego córkę...
<Dess?>
Od Jaty C.D. Maxwell
-Dziękuję...- szepnęłam i spojrzałam w ziemię rumieniąc się. Czułam się nieswojo stojąc twarzą w twarz z Alphą i to w dodatku psem a nie suczką. W policji suczki nie miały kontaktu z psami i to było dla mnie zupełnie nowe doświadczenie.
-Coś nie tak?- spytał.
-Nie... Nic... Nic takiego...- odparłam, ale jakoś mało przekonująco.
-Na pewno?- dopytywał.
-Hm... No... Po prostu w policji suczki nie miały kontaktu z psami i jedyny pies jakiego w życiu widziałam to był mój brak i jak tylko przestał pić mleko matki to go oddzielili... Nigdy nie rozmawiałam z samcem... Trochę głupio się czuję... To tyle... Nic takiego...
<Max? XD>
Od Gobernate C.D. Wichura
-Ale ja ty to mogłaś obronić?-wywaliłem język
-Trzeba przewidywać!-warknęła przyjaźnie.
-Ale tego nie przewidzisz!-skoczyłem w górę tylko chyba źle wystartowałem o zamiast złapać suczką w pasie to złapałem ją za głowę.Suczka natychmiast przygwoźdźiła mnie do ziemi i...
Wichura(i)
Od Roksie C.D. Egon
Chciałam odejść ale pies mi nie pozwolił, wybiegł przed mnie i zapytał:
-Gdzie ty się wybierasz.
-A gdzieś-zawołałam
-Była umowa że gdzieś ze mną pójdziesz.
-Ale teraz, ja myślałam że później.
-To dobry pomysł.
-To idziemy teraz czy pod wieczór-spytałam.
<<Egon>>
Od Margaret C.D. Maxwell
-Chociaż daj zdobycz zanieść. - pies również się roześmiał.
-No doooobra. -podałam psu zdobycz i ruszyliśmy w stronę gór. Na miejscu od razu sięgnęłam po gliniane misy z owocami.
-Jeśli tak bardzo chcesz pomóc, możesz przynieść wodę. - podałam psu pustą miskę. -Zaraz za ścianą jest mały wodospad, ja nazywam go strumyczkiem. -powiedziałam. Zabrałam się za przygotowywanie zwierzyny. Na koniec ozdobiłam ją owocami. Max długo nie wracał, więc poszłam sprawdzić, o co chodzi. Zastałam psa w strumyku z miską na głowie. Nie mogłam się powstrzymać, żeby się nie roześmiać.
-Potknąłem się o kamień. - wyjaśnił. Jego śmiech tłumiła miska.
Po cichu podbiegłam do wody, po czym wskoczyłam z głośnym pluskiem. Zdjęłam naczynie z głowy psa.
-Chodź, jedzenie gotowe. - znów się zaśmiałam.
<Max? c:>
Od Maxwell'a C.D. Jaty
Suczka przekrzywiła głowę zdziwiona .
- Bo nasza dawna alfa miała na imię Omega - wytłumaczyłem - Jeżeli nie chcesz nie będę nalegał , ale wiedz , że zawsze będę starał się pomóc .
<Jaty ?>
Od Despero C.D. Jaty
-A tak tylko się spytałam.-Powiedziała patrząc w ziemię.Znowu plunąłem na ziemię i zacząłem kaszleć.
-Coś ci jest?-Spytała podchodząc bliżej.
-Taka tam choroba,którą złapałem od psa z walk.-Odpowiedziałem dławiąc się.
-Nie chciałeś z tym iść do medyka?
-Tylko ględzi bez sensu i przepisuje jakieś bez sensowne maści.-Starałem nie przeklinać.Dziwiło mnie tylko że ta mała Jay tak szybko przypadła mi do gustu.
-Może je się na prawdę zmieniam?Ale ja nie umiem!Nigdy nie doświadczyłem tego czegoś co zwą przyjaznią.-Myślałem.
-Czemu ty jesteś taki nieufny?-Spytała bardzo nieśmiało.
-Od pewnego czasu straciłem w ogóle sens życia.-Odpowiedziałem i wstrzymałem łzę.
-Czemu?-Spytała.
-Straciłem bardzo mi bliską osobę.Tylko ona umiała mnie pocieszyć i zrozumieć.-Uśmiechnąłem się przez smutek.
-Opiszesz ją?
-Nazywała się Lija.Była piękna,odważna i mądra,ale...pewnego dnia...-Przerwałem.
-A po co ja ci w ogóle o tym opowiadam?-Spytałem i nie wytrzymując uroniłem łzę.
(Jay?)
Od Jaty C.D. Despero
Odwzajemniłam nieśmiało uśmiech.
-Skoro ja mogę mówić do ciebie Despero, to ty możesz mi mówić Tina, Tinny lub Jay.- powiedziałam cicho i wlepiłam wzrok w ziemię.
-Spoko.- odparł.- Od dawna tu... jesteś...?- spytał po chwili zastanowienia. Chyba nie za często z kimś rozmawiał...
-Nie... Dzisiaj dołączyłam... Mieszkam niedaleko... Zaprosiłabym cię, ale nie zmieściłbyś się w środku...- powiedziałam i spojrzałam na niego przepraszająco.
-Nie ma sprawy. I tak będę już szedł. Za długo zabawiłem.- powiedział i zaczął iść przed siebie.
-Nie będzie ci przeszkadzać moje towarzystwo...?- spytałam cicho.
<Despero?>
Od Despero do Jaty
-A czemu chciałeś się zabić?-Spytała nieśmiało.
-Nie twój interes.-Plunąłem na ziemię.
-A można przynajmniej wiedzieć jak się nazywasz?-Spytała i uśmiechnęła się.
-Nie!Odwal się!-Krzyknąłem.
-Proszę.-Poprosiła z słodkimi oczkami.
-Proszę?Nigdy nikt tak do mnie nie powiedział.-Myślałem.
-Despero Diablo,ale dla ciebie po prostu Despero.-Powiedziałem i lekko się uśmiechnąłem.
(Jeta?)
sobota, 27 września 2014
Od Jaty C.D. Despero
-Przepraszam... Nie chciałam nic zrobić.- pisnęłam. Pies mnie puścił i zmierzył wzrokiem.
-Kim jesteś?- warknął.
-Jestem Jaty...- odparłam nieśmiało.
-Pff... Głupie suki...- mruknął do siebie. Położyłam uszy i podkuliłam ogon.
-Wybacz jeśli ci przeszkodziłam...
<?>
Od Jaty C.D. Maxwell
-Nie chcę robić ci kłopotu... Musisz mieć wiele na głowie skoro jesteś tu Alphą... Poza tym... Hm... Jakby to powiedzieć... Chyba mi nie wypada... Zwykła Omega u Alphy....? To nie zgodne z kulturą. Omegi mają swoje miejsce - nisko.- odparłam.
-Hej... Przecież nie ma znaczenia czy jest się Alphą czy Omegą. To tylko słowa.
-Ale są znaczące. Mnie od zawsze uczono, że trzeba mieć szacunek dla wyżej postawionych.- szepnęłam i położyłam po sobie uszy.
<Max?>
Od Egon'a C.D. Roksie
-Śledziłem Cie bo mi się nudziło
-Tylko dlatego
-Tak ..
Warknęła
-Uspokój się bo mnie irytuje takie zachowanie suczek ..
<Roksie>
Od Maxwell'a C.D. Margaret
Suczka zdziwiona uniosła brew.
- Bo to ja tu powinienem przynieść zdobycz i zapytać o to co przed chwilą zapytałaś mnie - posłałem jej niepewny uśmiech
- Czyli zjesz czy nie ? - powtórzyła
- Niekomfortowa sytuacja - szepnąłem do siebie
Z jednej strony nie powinienem odmawiać suczce , ale z drugiej kultura wymaga , że to samiec powiniene zapewniać wszystko samicy ...
Stałem i zastanawiałem się , a suczka patrzyła na mnie jak na idiotę ....
<Margaret ? O każdej porze dnia i nocy xD >
Od Margaret C.D. Maxwell
-Faktycznie. - potwierdził.
Zaczęłam się skradać, gdy byłam dostatecznie blisko skoczyłam do szyi swemu śniadanku. Biedne zwierze wiedząc, co je czeka zaczęło się wyrywać, ale było już za późno. Zacisnęłam zęby, po chwili ofiara padła.
-Nie lubię zabijać. - westchnęłam cicho. Zarzuciłam zdobycz na grzbiet i podeszłam do psa.
-Może chciałbyś zjeść ze mną śniadanie? - spytałam niepewnie bojąc się odpowiedzi.
<Max? Mogę tak Ci mówić? ;P>
Od Despero
-Czy zeskoczyć z klifu?Powiesić się na gałęzi?-Zapytywałem siebie.Straciłem już swoją odważę i niezależność.Poszedłem na kładkę i postanowiłem zeskoczyć z niej i się utopić.Kiedy chciałem już skoczyć usłyszałem jak ktoś zbliża się do mnie zbliża.Od razu wskoczyłem w krzaki i przygwozdziłem psa do ziemi.
(Psie?Suczko?)
Od Maxwell'a C.D. Margaret
- Z klasą - delikatnie się zaśmiała
- Widzę , że dotarły już informację , że moja kuzynka przekazała sforę mi - uśmiechnąłem się
- Mhm. - skinęła główką
- Chyba polowałaś , tak ? Przepraszam , że przerwałem ... - wróćiłem myślami do początku sytuacji - Może Ci pomóc ?
<Margaret ?>
Od Margaret
-Jeleń. - szepnęłam, gdy dotarł do mnie zapach zwierzyny. Zaczęłam skradać się do ofiary. Skoczyłam, ale jeleń odszedł i zderzyłam się z jakimś psem.
-Auć. - jęknęłam.
-Przepraszam. - usłyszałam zakłopotany głos. Zdecydowanie nie należał do suczki.
-Nie twoja wina, ja też cię nie zauważyłam. - powiedziałam cicho i podniosłam wzrok. Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam Terriera, myślałam, że to będzie większy pies. Chyba zauważył moje zaskoczenie.
-Pewnie spodziewałaś się kogoś większego. - zaśmiał się.
-Tak, ale rozmiar nie jest najważniejszy. - uśmiechnęłam się nieśmiało. -Czekaj... Ty jesteś Alfą tej sfory, prawda? - dopiero skojarzyłam.
Kiwnął głową nadal uśmiechnięty.
-A tak w ogóle jestem Margaret. -wystawiłam nieśmiało łapę.
<Maxwell?>
Nowy Pies !
Imię : Despero Diablo
Pseudonim : Nadano mu wiele imion kojarzących się z bólem i śmiercią,ale potocznie mówią na niego Despero.
Płeć : Pies
Wiek : 5 lat
Stanowisko : Morderca
Charakter : Despero to agresywny i odważny pies.Kocha zapach strachu u innego psa.Nigdy nie odpuszcza i walczy do końca.Jest chamski i niemiły dla innych.Nie współczuje i zostawia innych na lodzie tak jak oni go!Uważają że on się nigdy nie zmieni i chyba mają racje.Jego przeszłość to wielka tajemnica,której nikomu nigdy oprócz Lijii nie powiedział.Chodzi tymi bocznymi ścieżkami i po zakazanych miejscach w sforze.Żyje jak mu się podoba i ma gdzieś wszystkich którzy twierdzą że jest inaczej.Jego jedyną dobrą stroną jest to że jak pozna kogoś bliżej to wtedy staje się bardziej ufny i gotowy do poświęceń.Żyje w nocy,a dni przesypia z nie wiadomego nikomu powodu.Despero stał się legendą w poprzedniej sforze,którą straszyli małe szczeniaki które nie chciały iść spać.Kiedyś brał udział w walkach psów,ale po kontuzji został wyrzucony na ulice.
Umiejętności : Umie wszystko.Od pływania do salta.
Partnerstwo : Pff...Po co mu?Nikomu jeszcze nie udało się rozbić jego lodowatego serca.Nie,jednak jest zakochany!W śmierci i w krwi!
Spokrewnieni : Wszyscy zginęli w pożarze.
Wygląd zewnętrzny :
- Rasa : Czechosłowacki Wilczak
- Maść : Wilczasta
- Sylwetka : Dość szczupła i bardzo umięśniona.
- Znaki szczególne : Ma dość duże przecięcie na tylnej łapie.
Historia : Urodził się w lesie.Jego rodzice byli psami gajowego i pilnowali całymi dniami i nocami domu.Gajowy nazywał Despero Pimpusiem co bardzo go wkurzało.Kiedy Despero miał rok w lesie wybuchł pożar,a on w tym czasie odsiadywał karę na dworze.Nie pomyślał o rodzinie i gajowym tylko uciekł dbając tylko o siebie.Przez parę miesięcy żył w lesie,ale pózniej znalezli go zli ludzie.Wtedy właśnie zaciągnęli go na walki psów.Był prawdziwym mistrzem,ale pewnego dnia przyszło mu walczyć z jakąś piękną suczką.Zamiast walczyć z suczką o imieniu Lija uciekł z jej pomocą wskakując na trybuny i uciekając przez dziurę w ścianie.Znowu wrócił do lasu i okazało się że jego serce nie jest takie zimne jak myślał.Zakochał się w Liji ,a ona w nim.Myślał że to już nigdy się nie skończy,ale to niestety jak każdy sen musiało się skończyć.Pewnego dnia zaatakował ją wielki wilk.W jej ostatnich słowach prosiła Despero by uciekał jak najdalej i nigdy tu nie wracał.On uciekał daleko nie wiedząc przed czym.Zmęczony dotarł tu.Codziennie i w każdej chwili czuje że coś go śledzi.
Skargi / Pochwały : 0/0
Kieruje : JULKAR
Od Maxwell'a C.D. Jaty
- Jasne - odparła , choć było słychać ton niepewności w jej głosie
- Jeżeli chcesz moge dotrzymać Ci jeszcze towarzystwa , a jeżeli byś chciała mogłabyś nocować u mnie w jaskini . Jest tam wiele miejsc do spania i wygodne legowiska ... Ale na pewno nie skubnąłem ich z zoologików w mieście - przewróciłem oczymy mówiąć z ironią i po chwili roześmiałem się
<Jaty ?>
Od Jaty C.D. Maxwell
Przez moją głowę jeszcze raz przemknęły wszystkie obrazy tamtego dnia... Najpierw dym... Dyszący, wdzierający się wszędzie... Później żar... I płomienie... Wielkie, pażące płomienie... Panika... Zadzwonili na straż... Wybiegli z domu, a ja za nimi... Przyjechała SP... Zabrali ich do wozu strażackiego, a mnie zostawili samą... Samą... Później zamieszanie... Już tylko zamieszanie... Uciekłam widząc, że i tak nie czeka mnie tu już nic dobrego... I płomienie... Przed oczami miałam ogień...
-Jeśli chcesz, możesz mi opowiedzieć... Wiele rzeczy rozumiem... Nawet nie wiesz jak wiele... Jak nie chcesz, nie musisz oczywiście...- powiedziałam nieśmiało i spojrzałam mu niepewnie w oczy.
<Max?>
Od Maxwell'a C.D. Jaty
Pokiwała nieśmiało główką , ale dalej miała załzawione oczy .
- Nie płacz ... To tylko przeszłość . - podeszłem i przytuliłem ją do siebie - Wiem , że mi to łątwo mówić , ale też ma takie swego rodzaju przeżycie ...
<Jaty ?>
Od Jaty C.D. Maxwell
Szłam za nim w ciszy. Wspomnienia były we mnie świeże i bolały. Bardzo. Po policzkach co chwila spływały mi łzy, ale ocierałam je szybko, by Maxwell ich nie zobaczył. Minął może z kwadrans, kiedy Max się zatrzymał. Stanęłam trochę za nim i wyjrzałam przez jego ramię. Przede mną stała nieduża "jaskinia" utworzona między korzeniami ogromnego dębu. Były tak gęste i poplątane, że tworzyły ściany. Było jedno, bardzo małe wejście - coś jak nieduży podkop, a za okna robiły szpary między korzeniami.
-Dziękuję... Jest idealna...- szepnęłam i delikatnie się uśmiechnęłam. Jednak obudzony w moim sercu żal, sprawiał, że uśmiech wcale nie był wiarygodny...
<Max?>
Od Maxwell'a C.D. Jaty
Suczka niewinnie się uśmiechnęła .
- Choć zaprowadzę Cię do Twojej jaskini , dobrze ? - spytałem łagodnym akcentem
- Mhm. - pokiwała nieśmiało główką i ruszyła za mną
<Jaty ? Brak weny ;c >
Od Wichury C.D. Gobernante
-Fajnie,ale panuj nad swoją siłą.-Pwiedział i złapał się za głowę i odskoczył uderzając mnie.
-Ej?Ale tak od razu?-Spytałam.
-Przeciwnik nie będzie cię uczył.Ty masz się uczyć od przeciwnika.-Powiedział trzymając mnie przy ziemi.
-Rozumiem.-Powiedziałam i podcięłam go.
-Całkiem nie zle.-Powiedział.
-Przecież uczę się od mistrza.-Uśmiechnęłam się do niego.
(Gobernante?)
Od Jaty C.D. Maxwell
Rozejrzałam się.
-Może najpierw pokazałbyś mi tereny?- spytałam cicho patrząc w ziemię.
-Nie ma problemu.- odparł wesoło.- A więc za mną.- zaśmiał się i ruszył żwawym krokiem. Potruchtałam za nim. Wszystkie miejsca były piękne. Na koniec wróciliśmy nad tamto jezioro gdzie się spotkaliśmy i powiedział:
-A to nasze ostatnie miejsce na dziś - Jezioro Te Amo.
-Jaka wdzięczna nazwa...- szepnęłam.
-Znasz języki widzę?- spytał.
-Wiele. Słyszałam ich mnóstwo podczas swojej... wędrówki...
-Wędrówki...?- zdziwił się.- Masz inny akcent... Skąd jesteś?
-Ze Stanów, dokładniej z Los Angeles.
-To daleko... Jak się tu dostałaś? I w sumie... Hm... Nie obraź się, ale... Hm... Nie jesteś rasowa, prawda...?
-Naczy... Nie jestem... Jestem mieszanką owczarka niemieckiego i mieszańca... A jak się ty dostałam.... Pracowałam w policji... W dziale narkotyków... Później mnie przeniesiono i w dodatku mój partner z K-9 wziął mnie do siebie... Był... Pożar... Zapomnieli o mnie...- po moim policzku spłynęła łza...
<Max?>
piątek, 26 września 2014
Od Maxwell'a C.D. Jaty
- A jest tu jakaś sfora ? - odparła zdziwiona i zaczęłą się rozglądać
- Tak , alfą jest Omega . - uśmiechnąłem się - O jejku ... Przepraszam , nie mogę się przezwyczaić do ostatnich zmian ... Ja jestem alfą . - ocknąłem się - Może chciałabyś z nami zostać ? - zachęcałem
- A mógłbyś mi pokazać sforę ?
- Jasne . Przecież to oczywiste - posłałem jej łagodny uśmiech - To co najpierw ? - popatrzyłem na nią gotowy na energiczny spacer
<Jaty ?>
Od Gobernante C.D. Wichura
-No to może sztuki walki?-zaatakowała znienacka.Rzuciła się brutalnie.A ja lekko przesunąłem się w prawo i na plecach.
-Ale, jak ty to obroniłeś-mruknęła a zaraz po tym dostała ataku kaszlu.
-Normalnie, trzeba przewidywać-puknąłem się w czoło.
-Ale... dam sobie spokój -powiedziała.
-Możemy zaczynać!-warknęła mocnym głosem
Wichura?
Nowa Suczka!
Imię : Jaty {czyt. Dżejti}
Pseudonim : Tina, Tinny, Jay {czyt. Dżej}
Płeć : Suczka
Wiek : 2,5
Stanowisko : Węszyciel
Charakter : Jaty jest bardzo nieufna i ostrożna. Zawsze milion razy się zastanawia, zanim podejmie decyzję. Jest cicha i bardzo nieśmiała. Zawsze stresuje się w towarzystwie nowych osób. Nad wyraz inteligentna i sprytna, umie wiele sztuczek i komend. Już we wczesnym szczenięctwie nauczono ją posłuszeństwa, uległości i szacunku względem wyszszych rangą, starszych lub ludzi. Szczera, ale kiedy widzi, że prawda kogoś zaboli - woli ją przemilczeć. Jest bardzo uczuciowa i romantyczna, przy czym wrażliwa i empatyczna. Marzycielka. Umie znaleźć wyjście z każdej sytuacji. Pomocna. Mimo swej nieufności i podejrzliwości - jak już się do ciebie przekona, będzie wspaniałą przyjaciółką i nigdy nie zostawi w potrzebie. Kocha ciepłe wieczory nad morzem lub wodą i zachody słońca.
Umiejętności : Jaty potrafi tropić, węszyć i szukać. Jako że pracowała w policji, zna ponad sto sztuczek i komend, począwszy na siad czy do mnie, a kończąc na hop lub bierz go. Posłuszna i uległa. Od dzieciństwa uczona braku zaufania i ostrożności, reaguje natychmiastowo na każdy podejrzany ruch. Ma niesamowity refleks.
Partnerstwo : Szuka tego jedynego. Od zawsze pragnęła odnaleźć miłość. Jednak kto pokocha takiego zwykłego kundla...?
Spokrewnieni : Wszyscy poza sforą... Matka, Dhira; ojciec, Bonzo; brat, Massay; siostra, Zanana
Wygląd zewnętrzny :
- Rasa : Kundel
- Maść : Złoty z siodłem z czarnym
- Sylwetka : Jaty jest bardzo mała i szczupła. Człowiekowi sięgałaby może do 2/5 łydki. Nie jest w żadnym stopniu jamnikowata - nic z tych rzeczy. Ma dość długie (jak na swoją wielkość) łapy i łebek, ale jest proporcjonalna. Chude ciało i kończyny oraz szyja (ukryta co prawda w długim futrze), powodują delikatność i bardzo niewielką siłę fizyczną. Nie bez powodu nazywana Tinny. Jest bardzo, baaardzo słaba, ale stosunkowo wytrzymała, szybka i zwinna.
- Znaki szczególne : Tina ma dłuższą sierść na szyi, w ogonie, przy łapach i za uszami. Między palcami, za uszami i przy łapach jest ona falowana. Ma bursztynowe, duże oczy. Jej nos jest bardzo czuły, ze względu na jej pierwszą pracę.
Skargi / Pochwały : 0/0
Kieruje : e-mail zastrzeżony
czwartek, 25 września 2014
Od Jaty
Zbliżał się wieczór. Było już zimno i bardzo bolały mnie łapy. Znalazłam się w lesie. Z każdym krokiem zdawał się być rzadszy i rzadszy, aż w końcu moim oczom ukazało się ślicznie jezioro i mostek. Uśmiechnęłam się. Uwielbiałam wodę. Podeszłam do mostku i stanęłam na jego krańcu. Rozejrzałam się. Nic. Położyłam się więc i zaczęłam obserwować nartniki, delikatnie sunące po tafli jeziora. Westchnęłam i zamknęłam oczy. Zasnęłam....
*Jakiś czas później...*
Otworzyłam powoli oczy i przeciągnęłam się. Po swojej prawej usłyszałam głos:
-Długo spałaś.- gwałtownie odwróciłam się. Za mną siedział spokojnie pies. Wyglądał na teriera irlandzkiego, ale miał w sobie coś innego... Tak się przestraszyłam i zdziwiłam, że aż podskoczyłam. Omsknęła mi się łapa i wylądowałam połową ciała nad wodą. Zaczęłam się szamotać. Po nocy jednak deski były wilgotne i prawie spadłam, ale pies błyskawicznie mnie złapał i wciągnął z powrotem na górę.
-Wybacz, nie chciałem cię przestraszyć. Maxwell.- podał mi łapę z uśmiechem.
-Ja... Ja... Ja jestem... Jaty...- odwzajemniłam gest i dodałam szybko: - Dziękuję. Spadłabym.
<Maxwell?>
Zmiana !
Oto nasz nowy alfa :
Imię : Maxwell
Pseudonim : Max , Maxi , różnie .
Płeć : Pies
Wiek : 5 lat i 5 miesięcy
Stanowisko : Samiec Alfa
Charakter : Max to mądry pies . Mimo swego wieku jest nadzwyczaj energiczny . Lubi zabawę i nie znosi przez dłuższy czas siedzieć w jednym miejscu . Dzięki temu wspaniale dogaduje się ze szczeniakami i jest dla nich bardzo dobrym nauczycielem . Odważny . Zazwyczaj nie powoduje żadnych bójek , ale jeżeli już to jest zażarty i nie daje za wygraną , nie jest łatwym przeciwnikiem . Za najbliższą osobę oddałby życie . Rodzina to dla niego wszystko . To szlachetny pies i prawdziwy gentelmen . Delikatny dla suczek i konsekwentny dla szczeniąt . Ma swoje miejsce z hierarchii i przestrzega go .Wykonuje wszystko starannie . Jeżeli zaczyna to zawsze kończy , bez wyjątków .
Umiejętności : Maxwell ma nadzwyczaj rozwinięty zmysł węchu . Idealny pies myśliwski , nie ma sobie równych . Silny i wytrwały . W walce odznacza się sprytem . Ludzie nauczyli go ogromnej ilości sztuczek .
Partnerstwo : Na razie jej nie ma . Nie spotkał jeszcze prawdziwej miłości . Wierzy , że kiedyś znajdzie tą jedyną , ale na razie mu się nie śpieszy .
Spokrewnieni : Kuzynka od strony matki - Omega
Wygląd zewnętrzny :
- Rasa : Mieszaniec , rodziców miał rodowodowych , lecz byli oni innych ras . Jest to mieszaniec Teriera Irlandzkiego z American Staffordshire Terrierem .
- Maść : Jasno rudy z czarnym ogonem i czarnymi prześwitami na grzbiecie . Uszy są ciemniejsze od reszty .
- Sylwetka : Umięśniona
- Znaki szczególne : Umaszczenie
Skargi / Pochwały : -
Kieruje : Omega.
P.S : Tak , ten pies ma tyle lat ile zostało napisane . Tak , jest mieszańcem amstaff'a i irlanda . I tak , to jest moje oczko w głowie <3
środa, 24 września 2014
Od ßosco C.D. Omega
Spojrzałem na nią i westchnąłem.
-Wybacz... Miałem niepokojący i niezrozumiały sen... To tyle... Nie umiem pozbierać myśli...- powiedziałem już spokojnie.
-Rozumiem... Mogę wiedzieć, co ci się śniło?- spytała.
-Heh... Nie wiem czemu chcesz to wiedzieć i czy naprawdę chcesz, ale skoro tak... No więc... Wszystko działo się kilka km stąd... Jest taki strasznie wysoki klif, wiesz pewno który... No więc w tym śnie byłem obserwatorem. Było bardzo spokojnie i cicho i nagle z krzaków wyszedł Despero, a za nim ty. Była "romantic scene" i ja ją przerwałem. Rzuciłem się na swego brata, a właśnie - tak naprawdę, to on nie żyje, i już miałem go zabić, ale krzyknęłaś i wtedy on rozpiepr*ył mi gardło... Oblizał się z krwi i kontynuowaliście swoje sprawy... To tak w skrócie... Nic z tego nie rozumiem... Przecież Despero nie żyje! Sam go zabiłem! A ty i on - to już na pewno nie.... Co o tym myślisz?- spytałem patrząc jej z rzadką u mnie nadzieją.
<Omega?>
Od Wichury C.D. Gobernante
Nie wyprzedzałam go tym razem,bo byłam ciekawa gdzie mnie zaprowadzi.Po pięciu minutach byliśmy na miejscu.
-Jesteś na pewno normalny?-Spytałam.
-Tak.-Odpowiedział.
Zaprowadził mnie nad klif na którego dnie było dużo głębokiej wody.
-Skacz!-Krzyknął i skoczył.
-Jak nie przeżyję to cię zabiję!-Krzyknęłam za nim i zamykając oczy skoczyłam.Wpadłam do wody.
-I czego mnie to miało nauczyć?-Spytałam.
-To tylko była taka rozrywka.-Odpowiedział.Myślałam że wybuchnę,ale chciałam żeby teraz na prawdę mnie czegoś nauczy.Wyszliśmy z wody.
-I co teraz nauczycielu?-Spytałam z uśmiechem.
(Gobernante?)
Od Omegi C.D. Bosco
Pies tylko machnął pyskiem w jedną i w drugą .
- Ej . Co Ci jest ? - spytałam zdziwiona
- Nie twoja sprawa ... - mruknął
- Owszem , nie moja . Po prostu chciałabym Ci pomóc .
- Nie potrzebuje rzadnej pomocy - warknął
- Nie to nie . Nie będę nalegać .
<Bosco ?>
wtorek, 23 września 2014
Od ßosco
Był późny wieczór, jeśli nie noc - jak zwał tak zwał. Księżyc już stał wysoko, gwiazdy oświetlały niebo. Siedziałem nad wysoką skarpą nad morzem poza granicami sfory. Księżyc był pod postacią białego sierpa, otoczony hordą gwiaździstych punkcików, które tworzyły naokoło siebie i owego sierpa jaśniejszą aurę na czarnym jak heban, nocnym niebie. Było bardzo, wręcz nienaturalnie, cicho. Jedyny słyszalny odgłos, który dało się zaobserwować, to uderzające o skalisty brzeg fale morskie, głęboko w dole. Było tak spokojnie, że nie byłem pewny, czy to nie sen. Jednak już po chwili, nie miałem co do jednego żadnych wątpliwości - nie wiem kiedy, ale zasnąłem. Po czym to wnioskuję? A po tym, że nagle ciszę zmącił dźwięk łamanych gałęzi, a z krzaków wyszedł nie kto inny jak Despero Von Mortem - mój brat, który nie żył od dawna. Usiadł koło mnie, jakby wcale mnie nie zauważył, naglącym spojrzeniem wywołał kogoś z zarośli... A nie był to kto inny jak Omega... Usiadła koło Despera i oparła ku głowę na ramieniu. Uśmiechali się patrząc na księżyc. Despero polizał ją w policzek i spojrzał jej w oczy. Odwzajemniła pocałunek i zaczęli wyć. Nagle z krzaków wyszedłem ja... (?) Ułożyłem się w pozycji bojowej i skoczyłem na Despera. Brat również skoczył i zaczęła się walka. Trwało to krótko. Przygwoździłem go do ziemi i zacząłem dusić, ale usłyszałem krzyk Omegi. Spojrzałem na nią pytająco i ze skruchą. Despero wykorzystał moment i wgryzł w moją tchawicę. Nie zdążyłem nawet jeknąć - Despero rozpłatał mi gardło. Upadłem martwy na ziemię. Mój brat zawył triumfalnie i podszedł do Omegi. Oblizał się z krwi i coś powiedział. Nie słyszałem jednak co... Później pocałowali się. I w tym momencie się obudziłem. Leżałem na tamtej skarpie, gdzie rozgrywał się ów dziwny sen. Wstałem zdezorientowany i potruchtałem na tereny sfory. Po drodze trafiłem nad wodospad. Spojrzałem w jego taflę. Nagle za mną pękły gałązki, a po lewej usiadła jakaś suka... Byłem tak rozkojarzony snem, że nawet się do niej miło odezwałem:
-Witaj... Jestem ßosco, a ty?- spojrzałem na jej odbicie, a ona na moje. Po chwili odpowiedziała:
-Jestem....
<Jakaś suka? O.o?>
Od Roksie C.D. Egon
-Nie wszystko na raz-powiedział i się uśmiechnął.
-Czego chcesz?
-Kiedy dołączyłaś do watahy.
-A co ciebie to obchodzi.
-Dobra, nie ważne.
-Co od mnie chcesz?
-Może się spotkamy.
Oczy mi wyszły na wierzch.
-Co, ani myślę-powiedziałam.
-No weź zabawimy się.
-Zrobimy tak, ja z tobą pójdę jeśli mi powiesz czemu mnie podglądałeś i co od mnie chcesz.
-O nie jedna sprawa zza drugą, odpowiem na drugie pytanie jeśli...
-Jeśli co?
-Dasz mi buziaka.
-Nie!
-To nie...
-Ale w "policzek".
-Niech ci będzie ale teraz.
Dałam mu buziaka, ale byłam wściekła.
-Teraz gadaj...
<<Egon>>
Od Margaret C.D. Libre
-Mogę iść z tobą?-spytał.
-Jeśli już musisz... - westchnęłam.
Ruszyliśmy w stronę gór.
-Co lubisz robić? - spytał przerywając ciszę.
-Siedzieć w samontości. -odpowiedziałam kończąc rozmowę. W końcu doszliśmy do celu. Duża jaskinia, jednak ładnie zagospodarowana. Legowisko ozdobione mchem i stokrotkami. Gliniane misy z owocami i ziołami. Zapach róż i lawędy wywieszonej przy wejściu. Jaskinia starannie odkurzona i przygotowany, gdybym w przyszłości miała mieć szczeniaki. Kojec zrobiony z kamieni stał w rogu jaskini, po lewej, gdzie za ścianą wodospad szumi jest zimniejszy zakątek, który wyznaczyłam na mięso, żeby się nie zepsuło.
-Ładna jaskinia. -powiedział zaskoczony. Wyraźnie nie spodziewał się takiego efektu.
-Dziękuję. -odpowiedziałam. Wyjęłam wczoraj upolowanego jelenia i położyłam na "stole". Sięgnęłam po maliny i pustą miskę, którą napełniłam wodą z wodospadu. Mięso ozdobiłam owocami, a wodę rozlałam do dwóch wcześniej przygotowanych misek.
-Jesteś głodny? -spytałam. Nie czekając na odpowiedź usiadłam po jednej stronie stołu i zabrałam się za jedzenie. Pies usiadł z drugiej strony.
<Alma? Smaczne jedzenie? c: >
niedziela, 21 września 2014
Od Egon'a C.D. Roksie
niewzruszony stałem i czekałem aż ta się ogarnie.W końcu moja
metoda poskutkowała i Suka ochłonęła.
-Cos ty za jeden
-Egon ale dla ciebie Macho .. -mruknąłem
-Roksie
-Wildze nowa zaborcza Sunia .. -usmiechnąłem się łobuzersko
<Roksie>
sobota, 20 września 2014
Odwieszam :3
piątek, 12 września 2014
Zawieszam
Jedynego swojego bloga , którego dalej zostawiam w działaniu to JzP. Jeśli chcecie do niego przejść kliknijcie poniżej .
http://perfeccion-horse.blogspot.com/
Od Roksie
Najpierw zaczaiłam się w krzakach i czekałam aż się poruszy.
Zaczęła iść, powoli i cicho, ja obiłam się od drzewa i zaczęłam ją gonić, oczywiście o było specjalnie, mogła się na nią od razu rzucić ale dawno nie biegałam, uciekała ile miała sił, skoczyłam na przewalone drzewo, a potem zagrodziłam jej drogę, bawiłam się z nią w "kotka i myszkę", miałam się na nią rzucić, ale zauważyłam wielkiego jelenia, zostawiłam sarnę i rzuciłam się na niego.
Był potężny i silny, walczyłam z nim, dla innych byłoby trudne go pokonać, ale ja byłam wyszkolona i szybko zabiłam.
Zaniosłam go na łąkę i zaczęłam jeść.
Nagle usłyszałam trzask gałęzi, obejrzałam się ale nikogo nie zobaczyłam.
Udałam że idę na chwilę do lasu, niespodziewanie skoczyłam w krzaki i wypchnęłam jakiegoś psa.
-Wrrrrrrrr-zawarczałam-wrrrrr.
<<Egon>>
czwartek, 11 września 2014
Od ßosco C.D. Chika
-Możesz ją zabrać do swojej jaskini?- mruknąłem niepocieszony faktem, iż moja grota była najbliżej i to właśnie tu, medyk zabrał sukę.
-Wybacz, ale teraz musi leżeć. Za jakieś dwie godziny będzie mogła iść. Ale nie wczesniej.- odparł.- No... Na mnie czas. Pilnuj jej.- polecił, ale zanim zdążyłem zaprotestować, już go nie było....
-Fuck...- warknąłem.
-Kim jesteś?- spytała.
-A to już nie twoja sprawa. Jak chcesz tu siedzieć to lepiej milcz...- prychnąłem. Suka natychmiast zamilkła. Minął może z kwadrans. Siedziałem w cieniu jaskini nie spuszczając delikwentki z oczu... Nagle przed jaskinią stanął wilk. Był cały zjeżony i warczał. Podszedł do suki....
-Ej, ty!- warknąłem.- Wypad z jaskini, bo ci kości porachuję!- dodałem podchodząc do granicy cienia. Jak tylko wilk mnie zobaczył, przestał warczeć i uciekł z ogonem między łapami.
<Chika?>
Od Libre
- Witaj! - powiedziałem.
- Cześć -odparła.
- Jestem Alma Libre, a ty?
- Margaret.
- Miło mi - ukłoniłem się.
<Margaret? :3>
Od Chiki
PO...JAKIMŚ CZASIE...
Obudziłam się nade mną sterczały jakieś dwa psy.
- Dobrze się czujesz? - spytał. To chyba medyk...ale ten drugi?
- Zależy... - burknęłam.
<Jakiś pies?>
Od Margaret C.D. Libre
Cisza. Westchnęłam. Znów gadam do siebie... Może samotność nie jest aż tak dobra...
-Mi się podobało. -usłyszałam. Podskoczyłam ze strachu. Na prawdę myślałam, że jestem sama.
Przybrałam pozycję bojową.
-Wyłaź! -warknęłam.
Zza krzaków wyszedł.. Wyszedł Golden Retriver. W dodatku ładny Golden Retriver. Gapiłam się na niego z otwartym pyskiem.
-Jestem Alma Libre. -jego głos wyrwał mnie z zamyślenia.
-J...jestem M...Margaret. -poczułam, jak się rumienię. Nigdy wcześniej nie znałam tego uczucia... Czy... Nie! Nie, nie nie! Ja się nie mogłam zakochać! Nie nie nie nie! Chociaż on jest taki... Nie! Margaret ogarnij się!
-Ładnie śpiewasz. -powiedział.
-Dzięki. -uśmiechnęłam się nieśmiało.
-Może chciałabyś się przejść? - zaproponował.
-Jasne.
Ruszyliśmy w stronę morza. Usiedliśmy przy brzegu i patrzyliśmy na wodę.
-Alma Libre, to nie imię polskie. Z kąd jesteś? -odważyłam się spytać.
<Alma Libre? Mogę Ci mówić Alma? :P>
Od Margaret C.D. Libre
Cisza. Westchnęłam. Znów gadam do siebie... Może samotność nie jest aż tak dobra...
-Mi się podobało. -usłyszałam. Podskoczyłam ze strachu. Na prawdę myślałam, że jestem sama.
Przybrałam pozycję bojową.
-Wyłaź! -warknęłam.
Zza krzaków wyszedł.. Wyszedł Golden Retriver. W dodatku ładny Golden Retriver. Gapiłam się na niego z otwartym pyskiem.
-Jestem Alma Libre. -jego głos wyrwał mnie z zamyślenia.
-J...jestem M...Margaret. -poczułam, jak się rumienię. Nigdy wcześniej nie znałam tego uczucia... Czy... Nie! Nie, nie nie! Ja się nie mogłam zakochać! Nie nie nie nie! Chociaż on jest taki... Nie! Margaret ogarnij się!
-Ładnie śpiewasz. -powiedział.
-Dzięki. -uśmiechnęłam się nieśmiało.
-Może chciałabyś się przejść? - zaproponował.
-Jasne.
Ruszyliśmy w stronę morza. Usiedliśmy przy brzegu i patrzyliśmy na wodę.
-Alma Libre, to nie imię polskie. Z kąd jesteś? -odważyłam się spytać.
<Alma Libre? Mogę Ci mówić Alma? :P>
Od Astrit C.D. Snape
-No to chodzmy.-Powiedział Snape i pobiegł.Kiedy byliśmy na miejscu On wskoczył do wody,a ja stałam nad brzegiem.
-Czemu nie wskakujesz?-Spytał zdziwiony.Wpatrywałam się w wodę i w moje odbicie.Na prawdę umiałam pływać,ale bałam się wody od czasu gdy bawiłam się z Florą(Moją najlepszą przyjaciółką.) i ona wtedy utonęła,a ja nie mogłam jej pomóc.
(Snape?)
Od Lucy C.D. Snape
Pies chwile milczał , a potem powiedział :
-No to co idziemy ?
Pokiwałam na ,,tak " głową i krzyknęłam :
-Berek!
Pies mnie gonił , i ku mojemu zdziwieniu mnie wyprzedził .
-Berek ! Teraz ty !-zawołał uciekając przed mną
-Ej!-roześmiałam się
Pies patrzał co jakiś czas za mną i w końcu się wywrócił ... a ja na niego . Omal nie doszło do causa ... XD
<Snape?>
Od Luny C.D. Egon
Pobiegłam do lasu,zebrałam kilka ziół i wróciłam do psa,który wymiotował i zwijał się z bulu.
-Masz. Powiedziałam podsuwając mu zioła pod nos.
-Po co mi to?!
-Jedz nie gadaj!
Pies zjadł zioła po czym się skrzywił.
-Co ty mi jakąś truciznę dałaś?! Krzyknął.
-Chciałabym... Odczekaj trochę,powinieneś poczuć się lepiej.
Pies położył się i zasnął.
Pobiegłam,upolowałam królika i zebrałam w muszlę trochę wody ze stawu,po chym położyłam je obok psa. Po wstaniu na pewno będzie głodny.
Odeszłam kilka metrów i położyłam się w krzakach,obserwowałam czy jego stan się nie pogarsza i przy okazji chciałam zobaczyć jego minę gdy wstanie.
(Egon?)
Od Gobernante C.D. Wichura
-A masz!-zadarłem się uderzając ją promieniem wody i nurkując.Płynąłem przed siebie.Nagle wybiegłem z wody mając nadzieje, że ją zgubie.Ale ona mnie i tak znalazła!!!Co za suczka...biegłem przed siebie.Gwałtownie przyśpieszyłem
-Za tymi dwoma wzgórzami ją zgubię-myślałem zawzięcie.Biegłem naprawdę szybko a ona?Była zaledwie 3 metry ode mnie.Zadriftowałem i skręciłem w lewo.Suczce nie udało się tak szybko zatrzymać i pobiegła przed siebie.To było dziwne.Czemu nie pobiegła za mną? Skręciłem w znalezioną prze ze mnie która prowadziła do wodospadu i była niedaleko dwóch wzgórz.Gdy byłem w pół drogi suczka wypadła z jakiejś jaskini i podcięła mi nogi.Zrobiłem salto w powietrzu i się zatrzymałem.
-Nieźle-westchnęła
-Dziękuję-powiedziałem zdezorientowany.Dla zmiany tematu spytałem:
-Mogę cię nauczyć jeśli chcesz wszystkiego co potrafię?
Wichura?(zgodzisz się?)
Od Tramp'a C.D. Hugon
-Daleko to miasto
-Około godzinę drogi w jedna stronę od Sfory
-To spoko
-Pod warunkiem ze cały czas biegiem ..
-myślisz ze nie dam rady ?-zaśmiał się
-Przekonajmy się
-Tak .. !!
Wybiegliśmy z terenów sfory biegliśmy równo gdyż ja znałem drogę w innym przypadku musiałbym pewnie gnać jak wariat by nie zostać za bardzo w tyle za moim większym kumplem.
po dwudziestu minutach biegu śmiechu i przyjacielskich zaczepek zaśmiałem się
-Zmęczony ?
-Nigdy w życiu a ty ?
-Ja też Nie !
Kolejne piętnaście minut biegu i zobaczyliśmy w końcu miasto
KLIK
Dobiegliśmy do brzegu .
-Płyniemy
-Serio od tego są łódki-powiedziałęm
-Nie dasz rady ?
-Ja nie dam rady dobre sobie
Wskoczyliśmy do wody pod koniec nagle poczułem silny skurcz w łapię pisnąłem i bezwładnie poszedłem na dno
<Hugon>
Od Margaret C.D. Raphael
A deszcz jak na złość padał i padał.
-Długo jeszcze?! -wrzasnęłam.
-Tak bardzo przeszkadza ci moja obecność?
~A i owszem, mam cię dość i chcę, żebyś jak najszybciej się wyniósł.- pomyślałam.
-Co lubisz robić? -zagadał.
~A co cię to obchodzi?! -chciałam to odpowiedzieć, lecz wpadłam na lepszy pomysł.
-Lubię siedzieć sama. -powiedziałam obojętnie i zaczęłam go ignorować. Nie odpowiadałam na żadne z jego pytań i traktowałam go jak powietrze.
-Tak się gości nie traktuje. -stwierdził. Tego nie mogłam zignorować.
-Tak się nie traktuje MILE widzianych gości! Nie obchodzi mnie, jak bardzo pada, wynoś się w tej chwili! -Obnażyłam kły.
-Spokojnie, już idę. -westchnął.
-Dlaczego się mnie uczepiłeś?! Czemu za mną chodzisz?! Nie masz innej suki do denerwowania?!
<Raphael? -.->
wtorek, 9 września 2014
Od ßosco C.D. Omega
Znów się zastanowiłem.
-Każdy się zmienia, ale nie w towarzystwie każdego...- powiedziałem.
-Czyli, że z nikim tak nie rozmawiasz?- spytała. Patrzyła mi w oczy. Nie lubiłem tego. Podobno w oczach można wyczytać wszystko co jest w duszy...
-Ta...- mruknąłem.- Nie umiem z nikim gadać... Z nikim...
-Może powiesz mi swoją historię?- spytała.- Oczywiście jak nie chcesz to nie musisz...- zastrzegła szybko.
-Nie lubię o tym mówić, ale.... Ech... Dobra tam... No więc... Urodziłem się w prestiżowej hodowli tosa inu... Byłem 200 dzieckiem mego ojca, ale jego imienia nie powtórzę. Uprzedzając tw kolejne pytanie, nienawidzę go i nigdy już go nie wypowiem. No więc... Wszyscy chcieli mnie mieć i w gruncie rzeczy sprzedano mnie na aukcji za kupę Forst jakiemuś biznesmenowi. Miałem grać w jego reklamie, ale zamykano mnie w klatkach i zacząłem być agresywny. Znudziłem się mu i znalazł innego psa. Jak udało mi się uciec, zagryzłem jego i moich hodowców. Później moich rodziców i całe rodzeństwo z miotu. Złapał mnie chycel i chcieli mnie uśpić, ale kolejne osoby zostały przeze mnie zabite. Później już nikt mnie nie znał pod moim prawdziwym imieniem i stałem się przekleństwem kraju... Wiele razy chcieli mnie uśpić ... A kolejne osoby traciły rodzinę, bo ta podniosła na mnie rękę... Kręciłem się po świecie i trafiłem tu... W sumie to tyle...
-A... Jak miałeś na prawdę na imię?- spytała.
-Hinamori...- wyszeptałem. Jak dawno nie wypowiadałem tego imienia....
<Omega? Reakcja na to wyznanie? XD>
Od ßosco C.D. Wichura
-Co za dziecko...- mruknąłem. Działała mi na nerwy.
-Kto tu jest dzieckiem?!- krzyknęła.- Zachowujesz się jak jakiś rozwydrzony dzieciak z problemem! Myślisz, że jesteś ten najlepszy, najmądrzejszy! Tak myślisz?! To ja ci mówię, że nie!- krzyczała.
-Nie mam zamiaru sprzeczać się z rozkapryszoną lalunią. Mam w d*pie co myślisz na mój temat i na każdy inny. Daj mi spokój.- prychnąłem i wstałem.
-Myślisz, że dam ci tak po prostu sb pójść?! Się łudzisz!- warknęła.
-Bo ja cię pytam o pozwolenie.- mruknąłem i poszedłem przed siebie. Suka jakiś czas szła za mną, ale kiedy przekroczyłem granicę, dała mi spokój mrucząc coś pod nosem...
Od Hugon'a C.D. Tramp
Zastanawiałem się przez chwilę i zapytałem:
-Znasz to miasto?
-Tak.
-Wiesz jak potem wrócić?
-Tak.
-Noto idziemy do miasta!-krzyknąłem rozradowany.
-Super.-powiedział ucieszony.
-Jutro o 5 rano spotkamy się tutaj.Zgoda?
-Jasne.-odpowedział.
-To do jutra, kumplu Tramp.-powedziałem i szedłem w stronę jaskini.
-Do jutro Hugo.-krzyknął i poszedł w przeciwną stronę.
Na następny dzień wstałe bardzo wcześnie i pobiegłem do Tramp'a.Czekał już przy jeziorze.
-To co?Wyruszamy?-zapytałem uśmiechnięty.
(Tramp?)
Od Tramp'a
-Hej
O Witaj Tramp
-Smacznego
-Dzięki chcesz trochę
-Nie jadłem przed chwilą
-Co robisz ?
-Masz teraz czas ?
-No tak
-Dasz się namówić na spacer ?
<Omega>
Od Egon'a C.D. Luna
po czym znowu zwymiotowałem .. mruknąłem kilka przekleństw
po czym połorzyłem się obok najbliższego drzewa w cieniu ..
Czułem że mam gorączkę więc strasznie dyszałem .. zamknąłem oczy by zasnąć ..
<Luna jak chcesz ?>
Od Snape'a C.D. Astrid
Astrid szła tuż obok mnie.
-To jest las w którym polujemy.-powiedziałem.
Chwilę potem byliśmy przy wodospadzie.
-Wodospad, ciche miejsce.-dodałem.
I tak całe południe oprowadzałem Astrid po sforze.Gdy skończyłem pokazywać jej tereny zapytałem:
-Może chcesz się przejść nad jezioro?Popływać.
(Astrid?)
Od Snape'a C.D. Lucy
-Aha.Miałem kiedyś znajomego, który też nie jadł mięsa.-powiedziałem i uśmiechnąłem się.
-Serio?-zapytała trochę zdziwiona.
-Tak.No to chodź, pozbieramy jagód i malin.-powedziałem i zacząłem zrywać owoce.
Lucy wydawała mi się bardzo miłą suczką.Zaczęło się robićciemno
-Idziemy popatrzeć na zachód słońca?-spojrzałem na nią.
(Lucy? )
Od Luny C.D. Egon
-Nie,idź sobie. Warknął pies.
-Zjedz jelenia bo jak jesteś głodny to zaczynasz strasznie gwiazdożyć.
-Pch.
-Mówiąc słowem w takim stanie nic więcej nie upolujesz.
Pies zabrał się do jedzenia.
-Nie będę się kłuciła o jedzenia z chorym członkiem sfory.
-Chory,to ty jesteś chora psychicznie,słodziutka i nadopiekóńcza.
-Pamiętaj,że to ja tu rozdaję karty. Powiedziałam mierząc go wzrokiem.
-Śnisz panieneczko. Odparł.
Uśmiechnęłam sie pod nosem i wstałam.
-A ty co?
-Zostawiam Cię na pastwę losu.
-Twoje odejście z tąd tylko ułatwi mi spokojne wylizanie się z tego.
-Bez szybkiej reakcji w ciągu najbliższych 48 godzin może się z tobą zrobić bardzo nieciekawie. Ale ty jesteś super ekstra samowystarczalny. Możesz mnie sobie nienawidzić,wisi mi to.
Już chciałam go zostawić,niech tam zdechnie jak chce. A pies na to :
(Egon?)
Od Egon'a C.D. Wichura
-Ty też
-To się morze odczep ode mnie ..
Popatrzyła na mnie skrzywiła sie po czym mruknęła coś i odwróciła się na reszcie odetchnąłem i spokojnie ruszyłem dalej ..
Od Tramp'a C.D. Hugon
inny a tu się okazało ze pokrewna dusza moja.
-Myślę
-To myśl szybciej
-Lubisz ryzyko ?
-Kocham
-Jutro spadamy z terenów Sfory i lecimy powłóczyć się po mieście co ty na to ?
<Hugon>
Od Lucy C.D. Snape
Samiec mi się bardzo spodobał . Biegliśmy do lasu tak szybko ,że po prostu coś . Nigdy nie biegłam tak szybo .
-No nareszcie jesteśmy !-zawołałam dysząc
-Chodź , pokażę ci coś .
Prowadził mnie leśną ścieżką , aż na małą polane w słońcu wokół której były krzaki z jagodami , a za nimi drzewa i na polanie w słońcu było pełno motyli .
-Zgłodniałem trochę . - powiedział -Może Ty też ?
Bałam się powiedzieć prawdę , bo co mógł sobie pomyśleć samiec o tym że nie jadam mięsa .
-No ...yyy...-zaczęłam się jąkać
-No ? Szczerze ?
-Troszkę .-powiedziałam w końcu .
-To chodź , znam miejsce w lesie gdzie świetnie się poluje .
-Tylko że ...no ... jest problem ...-powiedziałam mało odważnie
-Jaki ?Nie umiesz ?
-Nie nie , umie tylko ,że ... nie poluje , nie lubię tego robić . Jem owoce , zioła i takie tam ... -skończyłam mówić a potem czekałam ze strachem na jego reakcje
<Snape?wiesz już prawdę ; ) >
Od Omegi C.D. Bosco
<Bosco ?>
Od Wichury C.D. Bosco
-Durna?Durna?Może i to prawda,ale przynajmniej nie spadłam do twojego poziomu.Wszyscy starają się być dla ciebie mili tak jak np Omega,ale ja myślę że takiego dziada nie da się już zmienić.-Powiedziałam groznie.
-I co zrobisz?Pogrozisz mi swoimi tępymi zębami.Złapiesz mnie za szyję z myślą że będzie mnie to bolało i czegoś mnie to nauczy?Powtarzam kolejny raz że nigdy nie spotkałam się z takim chamem!Omega wybrała cię na dowódcę Morderców?To śmieszne i żałosne!Taki worek sadła?Takiego co zamiast pogadać rzuca się jak głupek na drugiego psa?Czekałam co odpowie.
(ßosco?)
Od Wichury C.D. Egon
-Brutal.-Powiedziałam otrzepując się.
-Coś mówiłaś?-Spytał mnie.
-Tak.To nie moja wina że jesteś głuchy i nie usłyszałeś.-Powiedziałam poważnie.Pies groznie popatrzył się na mnie,ale ja sobie nic z tego nie robiłam.
-No co?Próbuję się zwracać do ciebie jak ty do mnie.-Powiedziałam zdziwiona.
(Egon?)
Od Wichury C.D. Gobernante
(Gobernante?)
Od Raphael'a C.D. Margaret
-Ty dla wszystkich taka miła?-Spytałem i uśmiechnąłem się.
-A żebyś wiedział.-Odpowiedziała i chciała już wejść do jaskini.
Nagle zaczął lać deszcz.
-Mogę wejść?-Spytałem mokry.
-No właz,ale po deszczu już cię nie widzę.-Powiedziała,a ja z brędkością błyskawicy wbiegłem do jaskini.
(Margaret?)
Od Astrid C.D. Snape
-Długo należysz do sfory?-Spytał Snape.
-Nie.-Odpowiedziałam.
-Ja też nie za bardzo.-Powiedział i nastąpiła cisza.Nie wiedziałam co powiedzieć.
-Może byś mnie trochę oprowadził.Oczywiście jak znasz teren.-Powiedziałam.
(Snape?)
Od Snape'a C.D. Lucy
-Lucy, nie płacz.Ja też nie miałem łatwego życia.Proszę, nie płacz.-powiedziałem.
Było mi szkoda Lucy.Po chwili przestała płakać, ale dalej była trochę smutna.
-Dziękuje.-powiedziała cicho.
-Nie masz za co.-powiedziałem i uśmiechnąłem się.
Suczka odwzajemniła go.
-Masz może ochotę na spacer do lasu?-zapytałem.
(Lucy?)
Od Hugon'a C.D. Tramp
-Racja.Było super.-powiedział.
-Wiesz, a może by tak....pozjeżdżać z wodospadu?-zapytałem i spojrzałem na niego.
-Hmm....Można spróbować.-powiedział.
Spojrzałem na niego, on na mnie.W jednej chwili wystrzeliliśmy pędem w stronę wodospadu.Tramp wskoczył na kamień i zjechał w dół.Ja zrobiłem to samo.Zjeżdżaliśmy tak cały dzień.Tramp okazał się świetnym psem.Pod koniec dnia leżeliśmy w trawie śmiejąc się i rozmawiając.Po chwili zapytałem:
-Tramp, to gdzie jutro idziemy?-zapytałem ucieszony, że mam takiego przyjaciela.
(Tramp?)
poniedziałek, 8 września 2014
Od ßosco C.D. Wichura
-Jak myślisz, że twoje marne, spiłowane igiełki bolały, to się grubo mylisz, kotku.- uśmiechnąłem się z politowaniem.
-Mam gdzieś co o mnie myślisz, ale wiedz, że nie zawaham się sprać ci tyłka.- warknęła.
-Uważaj, bo się przestraszę!- zakpiłem. Mięśnie suki napięły się. Skoczyła na mnie, więc złapałem ją za kark i przerzuciłem z powrotem na miejsce, gdzie siedziała, nie ruszając się przy tym zanadto. Była bardzo zdziwiona moją szybką reakcją i skoczyła znowu.
-Wiesz, zaczynasz mnie już drażnić...- prychnąłem i zacisnąłem jej szczęki na grzbiecie. Zawyła.- To cię nauczy szacunku dla starszych...- dodałem i trzasnąłem suką o ziemię. Pisnęła.- Durna...- powiedziałem i poszedłem bliżej granicy. Usiadłem na skale i zacząłem wyć. Kochałem to...
Od Lucy
-Hej ! Jestem Snape . Co się stało ? Czemu płaczesz ?
-Jestem Lucy . Po prostu wróciłam do przeszłości .-powiedziałam nadal płacząc .
<Snape?>
Od Egon'a C.D. Wichura
Spojrzała na mnie ..
Mruknęła na mnie
-Boicie się tych których nie rozumiecie nic nowego ..
Odwróciłem się i ruszyłem dalej ona szła za mną
-Nie łaź za mną
Olała ta uwagę .. wiec zwinnie skoczyłem przybiłem do ziemi
nie żartowałem i ta się szarpał
-Taki słaby jestem -warknąłem
Dostrzegłem strach ..
-Teraz się boisz !!
ogryzła mnie w łapę popatrzyłem żałośnie na nią ..
i złapałem zębami ją za szyję delikatnie
jeśli się nie uspokoisz to cie uduszę
-Zostaw mnie proszę
-Okey, ale przestaniesz udawać ..
...
Nienawidzę takich suk pozabijałbym ...
<Wichura>
Od Egon'a C.D. Luna
co chwila mnie mdliło i jeszcze wymiotowałem pianą ..a teraz jeszcze ta akcja z jeleniem ..
Ona patrzyła przez chwile ..
-Jestem Luna
Wtedy oderwała się od jelenia a ja zwinnie szybko i z siła oderwałem sobie kawał mięsa
-Ty chamie
-Tak cham to ja zjadłem mięso
-Wzionąłeś najlepsze
-Ochłapów nie jem -warknąłem
Patrzyła jak by chciała mnie zabić
Nagle znowu zwymiotowałem piana
Zacząłem przeklinać pod nosem
-Co Ci jest masz wściekliznę ?
-Nie ugryzł mnie kleszcz i jeszcze się nie wylizałem z tego ..
<Luna>
Od Tramp'a C.D. Hugon
Popatrzyliśmy na siebie pies wydawał się być na prawdę
w porządku .. To co chcieliśmy zjedliśmy a resztę daliśmy innym ze sfory by się nie zmarnowało
<Hugon>
Od Gobernante C.D. Wichura
-Nie lubię się przedstawiać innym.-warknąłem groźnie myśląc że suczka się rozzłości.
-Ale mi się przedstaw-naśladowała mój głos.
-El Gobernante Del Futuro ale mów jak chcesz-powiedziałem "skazany" na odpowiedź
-Oj pan obrażalski- zaczęła się ze mnie śmiać
-Co?-zacząłem ją gonić ze wściekłością.Gdy już ją miałem gwałtownie skręciła a ja się nie wyrobiłem i wpadłem do wody.Stało się coś dziwnego.Pierwszy raz od wielu miesięcy się uśmiechnąłem a nawet śmiałem.Suczka się zachodziła ze śmiechu.Nagle zerwała się na równe nogi i...
Wichura?(co zrobisz?)
Od Snape'a
-Jak się nazywasz?-zapytała.
-Snape.-odpowiedziałem.-A ty?
(Astrid?)
Od Wichury C.D. Bosco
-Przestań!Przestanę cię już dręczyć tym żebyś się zmienił bo lepszy jesteś teraz niż byś był.Wiem że sfora wpaja ci to żebyś był grzeczny,dobry i tak dalej,ale ja myślę że lepiej ci wychodzi być tym chamskim,poważnym i oschłym psem jakim jesteś.-Powiedziałam i warknęłam.
(ßosco?)
Od Snape'a C.D. Omega
Uśmiechnęła się i po chwili zapytała:
-Na pewno?
-Tak, chce tu być.-powedziałem i uśmiechnąłem się.-Ale na niespodzinkę pójdziemy gdzie indziej, ale to dopiero w nocy.
-Zgoda.-powiedziała i uśmiechnęła się.
Długo rozmawialiśmy.Gdy zrobiło się ciemno powiedziałem:
-Chodź.Tylko zamknij oczy, ale nie bój się.-powedziałem.
Prowadziłem Omegę nad jezioro.Gdy byliśmy już na miejscu powedziałem:
-Otwórz oczy.
Przed nią stała niwielka łódka.Jezioro było óswietlone(przez stare lampy)
W łodce były dwa jelenie.
-Wsiadaj.-powiedziałem.-Panie przodem.
Gdy usiedliśmy w niej zapytałem:
-Podoba się?Może nie jest super, ale nie wiedziałem co lubisz najbardziej.
Omega uśmiechnęła się.
(Omega?)
Od Margaret C.D. Raphael
-A jednak szkodzi, bo jesteś wściekła.
-Czemu tak myślisz?
-Bo mówisz takim tonem, tupiesz nerwowo łapą i patrzysz na mnie, jakbyś miała mnie zabić. -wyjaśnił.
-Na razie tylko patrzę. -wycedziłam.
Pies odruchowo cofną się o krok. Postanowiłam to olać i poszłam w swoją stronę. On nadal uparcie za mną człapał. Na szczęście zorientował się, że przez jaskinią ma się zatrzymać.
-Mogę wejść? -spytał.
~Jeszcze czego, może mam herbatki zaparzyć? -chciałam powiedzieć, ale zamiast tego palnęłam coś gorszego. -Co tak za mną łazisz, nie masz niczego do roboty? Może jeszcze się zakochałeś. -prychnęłam.
<Raphael?>
niedziela, 7 września 2014
Od ßosco C.D. Wichura
-Hm... Akurat to odgadłaś... Mam gdzieś twoje poprzednie życie i twoje refleksje. Jestem jaki jestem i nikt ani nic, a już na pewno nie ty i twoje filozoficzne wywody, mnie nie zmienią. Skończyłem rozmowę.- warknąłem.
~Głupia suka...~ pomyślałem. ~ Głupia, wytrącająca się we wszystko suka...
Jednak ona nadal siedziała obok mnie. Byłem o krok od rzucenia się na nią. Grała mi na nerwach.
-Nawet nie wiesz, jak wiele byś zyskał...- powiedziała z westchnieniem.
-A ty chyba nie wiesz, ile stracisz jak zaraz nie zejdziesz mi z oczu!- kłapnąłem jej zębami tuż przy gardle.
<Wichura?>
Od ßosco C.D. Omega
Dłuższą chwilę milczałem. Moja bestialska natura kazała ją wyśmiać, ale... Coś mnie powstrzymało. Zastanowiłem się. Jej uśmiech... Nikt się do mnie wcześniej nie uśmiechnął... Nigdy... Od kiedy pamiętam, byłem tym "złym", znienawidzonym przez ws wszystkich... Tak wyglądało moje życie - wstrętny, nienawidzony zabójca... Westchnąłem.
-Widzisz... Dla mnie nie ma szans...- powiedziałem spokojnie.- Mój szczery uśmiech wygląda zupełnie inaczej, nie ma skąd wypływać... Ja nie mam już serca... Zabrali mi je ludzie i nie mam już komu go okazać... Nie, że nie chcę... Nie potrafię...
<Omega? 0.0>
Info
Od Omegi C.D. Snape
Snape zdziwiony uniósł brew .
- Jak to ? - wykrzywił się
- Tak , że zostajemy tutaj .
- Czemu .
- Bo tu chcę spędzić resztę dnia .
- Ale ...
- Jeśli chcesz to idź . Droga wolna - przerwałam mu
- Podejrzane - westchnął
<Snape ?>
Od Snape'a C.D. Omega
-No chodź.Będzie fajnie.-powiedziałem i uśmiechnąłem się.
Omega szła obok mnie.Po kilku minutach byliśmy już przy wodospadzie.
-Czegoś mi tu jeszcze brakuje.Wiem!-krzkynąłem i podbiegłem do przewróconego drzewa.Oderwałem dwa duże kawałki.Jeden podałem Omedze.Zdziwona spojrzała na mnie.
-Do czego to służy?-zapytała.
-Do tego.-powiedziałem i pobiegłem na najwyższy kamień ciągnąc za sobą drewno.Wskoczyłem na nie i zjechałem na nim po wodzie, a na końcu wpadłem do wody.Śmiejąc się wyszedłem na brzeg.
-To jest super.Spróbuj.-powiedziałem mokry.
-No dobrze.-powiedziała i uśmiechnęła się.
Zrobiła to samo co ja.Zjeżdżaliśmy i śmialiśmy się prawie cały dzień.Gdy byliśmy zmęczeni powedziałem:
-Gdzie teraz idziemy?Bo na moją niespodziankę jeszcze za cześnie.-powedziałem uśmiechnięty.
(Omega?)
Od Hugon'a C.D. Tramp
-Tak, bardzo.-odpowedział.
-Możemy zrobić zawody.-powiedziałem i spojrzałem na niego.
-Ale jakie?-zapytał.
-No, w polowaniu.Kto upoluje więcej w 10 minut.Co ty na to?
-Jasne!-powiedział ucieszony.
-Po dziesięciu minutach spotykamy się tu.Trzy...dwa...jeden...START!!!!
Ruszyliśmy.Tramp pobiegł w prawo, ja w lewo.Po dziesięciu minutach miałem trzy jelenie i cztery króliki.Tramp miał dwa jelenie, trzy któliki i dwa bażanty.Podeszłem do niego ze swoją zdobyczą.
-Dobrze Ci poszło.-powiedziałem.
(Tramp?)
Od Omegi C.D. Snape
Pies również to zrobił i po chwili ruszył w stronę jeziora .
- Snape . Poczekaj chwilę . - zatrzymałam psa
- Tak ? - spojrzał na mnie
- Może przejdziemy się dzisiaj gdzieś indziej ?
<Snape ?>
Od Omegi C.D. Bosco
- Uwierz mi . Jak znajdziesz swoją drugą połówkę to będziesz całkiem innym psem . - westchnęłam i spojrzałam mu prosto w oczy
- Bosco von Mortem i druga połówka . Jaja sobie robisz ? - zaśmiał się szyderczo
- Nie . - odpowiedziałam twardo - Kiedyś byłam do Ciebie podobna , ale życie mnie zmieniło ... , bo o wiele lepiej jest życie w śród przyjaciół i rodziny niż samemu bez ani jednej osoby . Teraz pewnie będziesz się śmiał z moich słów , ale kiedyś je wspomnisz . - posłałam mu szczery uśmiech , prosto z serca ...
<Bosco ?>
Od Wichury do Gobernante
-To ty mi zwinęłaś jelenia?-Spytał podejrzliwie.
-Tak.-Odpowiedziałam.Pies szybko przewrócił się na drugą stronę i powalił mnie na ziemie.
-Bardzo sprytne.-Powiedziałam i uniosłam brwi.Pies puścił mnie wreszcie,a ja otrzepując się powiedziałam:
-Nazywam się Wichura,a ty?
(El Gobernante Del Futuro?)
Od Snape'a C.D. Omega
Przez chwilę przypatrywaliśmy się zachodowi słońca w milczeniu.Po chwili powedziałem:
-A jeszcze piękniej tutaj jest z tak miłą i wspaniałą suczka.-powiedziałem.-Ale to tylko takie dopowiedzenie.-powedziałem i uśmiechnąłem się.
Zaśmiała się.Gdy zaczęło się robić ciemno powiedziałem:
-To do jutra!Przy jeziorze.-powiedziałem i pożegnaliśmy się.
**NASTĘPNY DZIEŃ**
Szybko pobiegłem nad jezoro.Omega już tam była.
-Cześć, Omega!To co?Skaczemy?-zapytałem.-A, i mam dla Ciebie niespodzinkę.To za zaopatrzenie mnie, byłem u Un'a i mówił, że jeszcze chwila a byłoby po mnie.Ale to dopiero pod koniec dnia.-powedziałem.
Omega uśmiechnęła się.
(Omega?)
Od Wichury C.D. Bosco
-Wiem że i tak uznasz to za głupotę,ale chcę żebyś wiedział że lepiej by było jak byś miał inne nastawienie do innych psów.Ja w poprzedniej sforze byłam podobna.Dla nie których psów chamska,oschła,poważna i obrażałam byle kogo.Wiem że pomyślisz:
-Co mnie obchodzi twoje dawne życie?
-Czemu ona się nie odczepi?-Powiedziałam i czekałam jak odezwie się.
(ßosco?)
Od ßosco C.D. Wichura
-Daj se spokój z uprzejmością. Nie jestem głupim naiwniakiem.- prychnąłem. Suka widząc moją reakcję na komplement, nieco się speszyła. Trwała cisza. Wichura patrzyła w ziemię. Ja ani razu na nią nie spojrzałem. Denerwowała mnie. Jaj każdy z resztą. Po około 10 minutach, spytałem nieco znudzony:
-A ty nadal tutaj.... Chciałem sobie po być sam, a ty mi się tu wczepiłaś. Czego chcesz...?!
<Wichura?>
Od ßosco C.D. Omega
Zatkało mnie. Ktoś chciał mnie "unormalnić"?
-WTF?- spytałem. Robiąc minę niedowierzania.- Serio? Chcesz nauczyć uczuć? Mnie?- uniosłem brwi. Jeszcze nikt mnie tak w życiu nie zdziwił. Zamrugałem. Jedyne co miałem w głowie to mętlik i jedno wielkie pytanie: "WTF?" Patrzyłem jej dłuższy czas w oczy.- Mówisz poważnie? Chcesz zmienić? Mnie? Na jakiegoś "dobrego"? Ułożonego? Posłusznego? Litościwego? Serio?- cofnąłem zdziwiony głowę.
-Tak.- odparła pewnie.
-No to przyda ci się powodzenie.- stwierdziłem, a na moim pysku pojawił się bardzo rzadki uśmiech. Nie był to w żadnym stopniu gest. Suka zwyczajnie mnie rozśmieszyła. Zaśmiałem się krótko i jadowicie. Nie umiałem się normalnie śmiać.
<????>
Od Wichury C.D. Bosco
-No nie nic nie szkodzi.Po za tym że ugryzłaś mnie w łapę.-Podniósł głos.
-A co bolało cię to?-Spytałam dokuczliwie.
-Za chwilę na prawdę ci coś zrobię.-Warknął na mnie i odwrócił się.
-Znowu zaczynasz?Myślisz że jesteś tu najważniejszy?No chociaż przyznam że świetnie walczysz.-Powiedziałam i kąciki moich ust lekko drgnęły.
(Bosco?)
Od Omegi C.D. Snape
- Z samego rana - puścił mi oczko
- No jasne - posłałam mu delikatny uśmiech
Usiadłam blisko psa.
- Cudownie tutaj - westchnęłam
<Snape ?>
Od Omegi C.D. Bosco
- Powodzenia . - ruszył dalej
- Nie dziękuję . - ruszyłam za nim- Nie przyda mi się - dodałam
- Dlaczego się mnie uczepiłaś ?! - po raz kolejny warknął
- Głos serca każe mi Cię unormalnić .
<Bosco xd ?>
Od Raphael'a C.D. Margaret
-Całkiem nie zle mnie powaliłaś.-Powiedziałem i puściłem ją.
-Dzięki.-Powiedziała otrzepując się.
-Myślę że zle zaczęliśmy.Nazywam się Raphael- Powiedziałem i usiadłem obok Margaret.Ona odsunęła się ode mnie na metr.
-Jak ci już powiedziałam nazywam się Margaret.-Powiedziała.
-No...przepraszam że cię podsłuchiwałem.-Powiedziałem wreszcie.
(Margaret?)
Od ßosco C.D. Omega
-Skoro tak, to trudno. Mam szczerze w d*pie zasady.- splunąłem i poszedłem wściekły gdzieś w las. Słyszałem za sobą jej kroki. Miałem ochotę się na nią zwyczajnie rzucić, ale stwierdziłem, że nie będę tracić czasu. Jednak kiedy minął kwadrans, zatrzymałem się tak gwałtownie, że ta aż na mnie wpadła. Warknąłem:
-Czego ode mnie chcesz?
<Omega?>
Nowy Pies - Raphael !
(czyt.Rafael)
Pseudonim : Raf,Rafi
Płeć : Pies
Wiek : 4 lata
Stanowisko : Morderca
Charakter : Raphael jest zwinnym i odważnym psem.Umie świetnie walczyć i nie da sobie żeby go obrażano.Dla suczek jest miły,romantyczny i żartobliwy,ale dla psów jest chamski,poważny i oschły.Jest zdolny do poświęceń i oddał by za kogoś swoje życie.Dla ukochanej zrobi wszystko co najlepsze.Biega najszybciej z sfory(przynajmniej on tak uważa)
Umiejętności : Doskonale biega i pływa,ale najlepiej wychodzi mu walka.Nie za bardzo lubi wykonywać komendy.Także umie ładnie śpiewać.
Partnerstwo : Zakochał się w tej najpiękniejszej Margaret
Spokrewnieni : Rodzina nie żyje
Wygląd zewnętrzny :
- Rasa : Golden Retriever
- Maść : Kremowa
- Sylwetka : Umięśniona
- Znaki szczególne : Czarna plamka za lewym uchem
Historia : Raphael urodził się w lesie.Nigdy nie widział ludzi.Stracił rodziców i rodzeństwo w powodzi.Wychowywały go wilki,a gdy dorusł trafił właśnie tu.
Skargi : Pochwały : 0/0
Kieruje : JULKAR
Od ßosco C.D. Wichura
-Acha.- mruknąłem i zacząłem iść za Omegą. Słyszałem, jak Tamara denrwujące suka idzie za mną łamie wszystkie gałęzie. Wkurzał mnie ten dźwięk. Miałem ochotę udusić tą całą Wichurę. Stanąłem więc i warknąłem:
-Czego chcesz do chole*y?!
-Niczego, ßosco. Niczego.- uśmiechnęła się z udawaną słodyczą.
-A wa* się...- warknąłem i poszedłem szybciej.
~Co za irytująca suka...~ pomyślałem. Nie odczepiła się jednak. Łaziła za mną aż do polany. Później rozegrałem walkę z ową czwórką. Kiedy skończyłem, poszedłem za Omegą, zostawiając Wichurę. Późnym wieczorem siedziałem przy Samotnym Drzewie. Usłyszałem szelest.
-Czego?!- warknąłem. Wiedziałem, że to Wichura. Już po chwili usiadła koło mnie. Nie spojrzałem na nią nawet i tylko powtórzyłem ostro pytanie: - Czego...?!
-Nieźle sobie z nimi poradziłeś.- powiedziała. Nie odpowiedziałem nic. Po chwili zapytała:
-...
<?>
Od Omegi C.D. Bosco
- Może być ?! Ty byś nie dała rady , a do mnie może być ?! - warknął
- Dałabym radę , bo u mnie się liczy spryt , precyzja i technika . A ty na dłuższej walce byś się zmęczył . A po drugie chcesz być dowódcą , czyli musisz być najlepszym z najlepszych ...
- Już jestem . - mruknął pod nosem
- Nie dałeś rady ze mną . Małym terierrkiem i uważasz się z najlepszego ? - uniosłam brew
- Możemy zrobić rewanż .
- Jestem zmęczona ...
- A ja nie ! - próbował się na mnie rzucić
- A - a -a ! Jestem alfą , rzucając się na mnie łamiesz zasady , a jeśli je złamiesz powiesz sforze " Do widzenia " .
<Bosco ?>
Od Wichury
-I co?Dałeś ciała wielkoludzie.-Zadrwiłam.Pies rzucił się na mnie z kłami i pazurami.Leżałam na ziemi,a pies dusił mnie.
-Patrz Omega idzie.-Wyszeptałam.Pies odwrócił się i puścił mnie.Wtedy ja na niego naskoczyłam i ugryzłam go w łapę.
-Czego ty ode mnie chcesz?!-Spytał pies groznie.Stanęłam przed nim zgrywając odważniarę i powiedziałam.
-Zauważyłam jak Potraktowałeś Omegę,a ja nie dam żeby jakiś pies groził naszej Alfie.I przy okazji nazywam się Wichura.-Powiedziałam i odwróciłam się od psa.
(Bosco?)
Od Wichury C.D. Egon
-Jakie walki?-Spytałam.
-No...ludzie obstawiają psa no i...-Wyjaśniał nie cierpliwy.
-To to wiem,ale czemu musisz tam iść.Chcesz by jakiś pies spuścił ci lanie?Żałosne.-Powiedziałam z pewnością siebie w głosie,a Egon popatrzył się na mnie groznie.Wiedziałam że chyba przegięłam,ale starałam się wyglądać na odważną.
(Egon?)
Od Luny C.D. Egon
-Ktoś mi go sprzed nosa zwinął! Krzyknęłam i pobiegłam tropem nieznanego zapachu.
Po kilku metrach zobaczyłam tego,kto ukradł mi mojego jelenia. Był to samiec Husky syberyjski,który wyglądał jak ja,jak moje lustrzane odbicie w wersji męskiej. Podeszłam powoli do psa,i żeby nie było że ja od razu taka milutka,krzyknęłam:
-Ej ty!
Pies spojrzał i moją stronę.
-Tak ty! To był mój jeleń!
-Byłem pierwszy. Powiedział i jadł dalej nie zwracając na mnie uwagi.
-To tak się bawimy... Szepnęłam sama do siebie i pobiegłam w jego stronę.
Zabrałam mu jelenia i zaczęłam uciekać.
-Oddaj mi mojego jelenia! Wracaj tu! Krzyczał.
-Byłam pierwsza! Zaśmiałam się i biegłam dalej.
Nie byłam łatwym przeciwnikiem,bo bieg i skoki to moja specjalność. Ale że pies jest mojej rasy,doganiał mnie powoli. W końcu gwałtownie zahamowałam a pies nie wyrobił i uderzył o drzewo.
-Uduszę cię! Krzyknął.
-Aha,dalej. Powiedziałam gryząc kości jelenia.
-Ty mnie chyba nie bieżesz na poważnie.
-Tak jak ty mnie.
-To może zacznijmy inaczej,jak się nazwyasz?
-Luna jestem a ty?
-Dla ciebie Macho. Powiedział dumnie.
-Aha,spoko. Dalej gryzłam kości.
(Egon? A raczej Macho? Jak wolisz.)
Od Hugon'a C.D. Margaret
-Oczywiście, że jestem rasowy.-oburzyłem się.-Nie widać?Owczarek niemiecki.I też jestem z prestiżowej hodowli.
-A imię?-zapytała dalej obojętnie.
-Hugon, mów Hugo.-powiedziałem zimno.
-Hugo?-zapytała zdziwiona.
-Tak, to moje imię.-powiedziałem.-Chciałem być miły, ale nie wyszło więc do widzenia.-powiedziałem i puściłem ją.
Szedłem daleko w las.Nagle usłyszałem obok siebie łamanie gałęzi i szelest.Odwróciłęm się szybko i zobaczyłem Margaret.
(Margaret?)
Nowa Suczka - Miliana !
Pseudonim : Mika , Mila , Milia
Płeć : Suczka
Wiek : 5 lat
Stanowisko : Zielarka
Charakter : Miliana od małego ma złote serce i nienawidzi przemoc . Nigdy nie zabiła zwierzęcia . Je tylko owoce leśne (które nauczyła ją zbierać mama za swojego życia ) , no i czasem to co znajdzie oprócz mięsa .
Umiejętności : Mika umie zbierać zioła i owoce . Uwielbia spinać się po górach i skałkach , pływać , biegać i łapać patyki . Nauczyła się od mamy również biegać w agility .
Partnerstwo : -
Spokrewnieni : Lucy-siostra
Wygląd zewnętrzny :
- Rasa : Owczarek Australijski ( typ amerykański )
- Maść : Tricolor
- Sylwetka : Szczupła , duża
- Znaki szczególne : -
Historia : Mieszkałam do roku z mamą i Milianą-siostrą w domu z bogatą panią . Ojca nie znałam , a resztę mojego rodzeństwa sprzedano . Nasza pani miała swoje lata i w końcu zmarła . My przez jej siostrzeńca , który odziedziczył w spadku dom zostałyśmy wyrzucone z terenu . Poszłyśmy do lasu i tam żyłyśmy jedząc owoce ponieważ mama i my nie chciałyśmy zabijać zwierząt . Pewnego dnia myśliwi zastrzelili moją mamę , bo myśleli że to lis . My uciekłyśmy i po 4 latach życia we dwójkę w lesie dotarłyśmy tu .
Skargi / Pochwały : 0/0
Kieruje : loko177
Od ßosco C.D. Omega
-Nie ma sprawy.- wzruszyłem ramionami.- Tylko uprzedam z góry, że nie gwarantuję, że przeżyją.- zastrzegłem.
-Nie chodzi o zabicie, ale o pokonanie. Czyli, że masz sprawić, że w ciągu 5 minut, nie będziesz atakowany. Oni mają być albo unieszkodliwieni, albo przerażeni. Nie możesz im przy okazji zrobić większej krzywdy. Jasne?- powiedziała patrząc mi w oczy. Była przy mnie taka mała! Sięgała mi zaledwie do połowy łap. Czułem się co najmniej głupio musząc jej słuchać, ale cóż... Jeśli miałem tu zostać - musiałem dać coś od siebie, a tego nienawidziłem.
Stanąłem po środku polany z opuszczoną głową. Cztery samce zaczęły mnie okrążać powarkując. Odwarknąłem. Pierwszy zaatakował.
Skoczył na mnie i chciał wylądować mi na plecach, ale złapałem go zębami za kark i rzuciłem nim o pobliskie drzewo. Dał się słyszeć głuchy dźwięk uderzenia i cichy pisk.
~Jeden szczeniak z głowy~ pomyślałem i zmierzyłem wzrokiem pozostałą trójkę.
Dwa silniejsze rzuciły się na mnie jednocześnie. Zrobiłem szybki unik i w rezultacie psy zderzyły się ze sobą w powietrzu. Upadły na ziemię. Jeden wstał, a drugi uciekł poza pole bitwy. Stanąłem oko w oko z ostatnimi dwoma.
Byłem od nich dużo większy, chyba największy w całej sforze zresztą. Warknąłem głucho.
Zaatakowały z dwóch stron. Od północy i południa. Tylna łapą trzasnąłem pierwszego w pysk, a drugiego złapałem w zęby i podrzuciłem wysoko do góry. Zaczął spadać, a drugi podniósł się. Chciał zaszarżować, ale pod skoczyłem i cisnąłem w niego drugim psem. Minęły zaledwie dwie na pięć minut wyznaczonego czasu. Stanąłem nawet nie draśnięty po środku polany i spojrzałem Omedze głęboko w oczy. W końcu powiedziała:
-...
<?>
Nowy Pies - Gobernate !
El Gobernante Del Futuro
(po hiszp. władca przyszłości)
Pseudonim : Gobi,Goblin,Berni
Płeć : Pies
Wiek : 3 lata
Stanowisko : Morderca
Charakter : Lubi biegać i jest silnym psem.Łatwo go obrazić a trudno rozczulić.Czasami lubi posiedzieć sam, ale woli towarzystwo.Zawsze tryska energią.Ma dobre poczucie humoru.Czyjeś cierpienie go cieszy.To jest jego wada.Ma na dzieje że ktoś to zmieni...Pomimo to ma uczucia.
Umiejętności : Zna wszystkie komendy bo jego domem był ośrodek szkoleniowy dla rottwailer'ów.Tak jest huskym ale był tam wzorcem dobrego wychowania.Świetnie pływa.Jego pasja to bieganie.
Partnerstwo : Jest taka jedna...
Spokrewnieni : Nie pamięta
Wygląd zewnętrzny :
- Rasa : Husky syberyjski
- Maść : wilczasty
- Sylwetka : Szczupła, troszkę umięśniona,silna,wytrzymała,elastyczna.
- Znaki szczególne : Czarna łatka na przedniej prawej łapce
Historia : Nie wie gdzie się urodził ale wie że ma za sobą najcięższe chwile.Gdy był w ośrodku szkoleniowym musiał nauczyć się wszystkich komend.Potem pracował z psami które go torturowały.Właśnie dlatego stał się mordercą.Musiał się bronić i szybko biegać.Po jakimś czasie nie zamknięto furtki i uciekł.Po jakimś czasie dotarł tu.
Skargi / Pochwały : 0/0
Kieruje : karina12344321
Od Egon'a C.D. Wichura
-I co ?
-I pewnie sie nie powstrzymam i zabije albo zranię przy czym wywala mnie
-Twoja sprawa
-Wszystko mi jedno nie jestem tu na długo tylko na chwile
-Czemu ?
-Bo za dwa tygodnie znowu jest sezon na walki psów .. -mruknąłem idąc dalej
<Wichura>
Od Tramp'a C.D. Hugon
-Czemu?
-Bo tak jakoś
szedłem z nosem przy ziemi i tropiłem
-Co ty tak szukasz ?
-Ja lubię węszyć nawet bardzo a jeszcze bardziej ganiać ..
<Hugon>
Od Omegi C.D. Bosco
Zauważając przechodzącego obok psa podeszłam do niego .
- Zwołaj całą sforę , powiedz , że alfa rozkazuje - szepnęłam i pobiegłam do Bosco
~ Może jednak pierwszym testem będę ja ... Ciekawe jak poradzisz sobie z zaskoczeniem ... ~ w głowie przeleciała mi podstępna myśl i z rozbiegu rzuciłam się na niczego się nie spodziewającego Bosco .
- Może i jesteś wielki i groźny , ale ja jestem terrierem irlandzkim , małym pieskiem , który może wszystko ... - szepnęłam wbijając mu kły w szyję
- Głupia suka . - przewrócił się na grzbiet przygniatając mnie do ziemi , po chwili obrócił się i trzymał mi pazura przy gardle .
- Ha . Ze mną się nie zadziera - wbiłam mu pazury u tylnej łapy w część intymną i wyślizgnęłam się - Jeszcze musisz się wiele nauczyć , a przede wszystkim , że siła to nie to co w życiu najważniejsze ... - wstałam i ruszyłam już w kierunku zebranej sfory . - Witajcie . To jest nasz nowy członek - Bosco . Startuje na Dowódcę morderców , potrzebujemy kilka dużych i sinych sów , które pomogą nam w testach - przemawiałam - Chętnych proszę o wystąpienie .
Podeszły 4 psy .
- Reszta może wrócić do swoich obowiązków . A wy za mną - zwróciłam się do chętnych .
- Co będę miał robić ... ? - westchnął znudzony Bosco
- Rzucą się na Ciebie , w ciągu 5 minut będziesz musiał ich pokonać.
<Bosco ?>