niedziela, 28 września 2014

Od Margaret C.D. Maxwell

-Odwdzięczysz mi się później. - zaśmiałam się patrząc na minę psa.
-Chociaż daj zdobycz zanieść. - pies również się roześmiał.
-No doooobra. -podałam psu zdobycz i ruszyliśmy w stronę gór. Na miejscu od razu sięgnęłam po gliniane misy z owocami.
-Jeśli tak bardzo chcesz pomóc, możesz przynieść wodę. - podałam psu pustą miskę. -Zaraz za ścianą jest mały wodospad, ja nazywam go strumyczkiem. -powiedziałam. Zabrałam się za przygotowywanie zwierzyny. Na koniec ozdobiłam ją owocami. Max długo nie wracał, więc poszłam sprawdzić, o co chodzi. Zastałam psa w strumyku z miską na głowie. Nie mogłam się powstrzymać, żeby się nie roześmiać.
-Potknąłem się o kamień. - wyjaśnił. Jego śmiech tłumiła miska.
Po cichu podbiegłam do wody, po czym wskoczyłam z głośnym pluskiem. Zdjęłam naczynie z głowy psa.
-Chodź, jedzenie gotowe. - znów się zaśmiałam.
<Max? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz