-Masz rację.Mam pomysł.-powedziałem i ruszyłem w stronę lasu.Omega stała.
-No chodź.Będzie fajnie.-powiedziałem i uśmiechnąłem się.
Omega szła obok mnie.Po kilku minutach byliśmy już przy wodospadzie.
-Czegoś mi tu jeszcze brakuje.Wiem!-krzkynąłem i podbiegłem do przewróconego drzewa.Oderwałem dwa duże kawałki.Jeden podałem Omedze.Zdziwona spojrzała na mnie.
-Do czego to służy?-zapytała.
-Do tego.-powiedziałem i pobiegłem na najwyższy kamień ciągnąc za sobą drewno.Wskoczyłem na nie i zjechałem na nim po wodzie, a na końcu wpadłem do wody.Śmiejąc się wyszedłem na brzeg.
-To jest super.Spróbuj.-powiedziałem mokry.
-No dobrze.-powiedziała i uśmiechnęła się.
Zrobiła to samo co ja.Zjeżdżaliśmy i śmialiśmy się prawie cały dzień.Gdy byliśmy zmęczeni powedziałem:
-Gdzie teraz idziemy?Bo na moją niespodziankę jeszcze za cześnie.-powedziałem uśmiechnięty.
(Omega?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz