Dłuższą chwilę milczałem. Moja bestialska natura kazała ją wyśmiać, ale... Coś mnie powstrzymało. Zastanowiłem się. Jej uśmiech... Nikt się do mnie wcześniej nie uśmiechnął... Nigdy... Od kiedy pamiętam, byłem tym "złym", znienawidzonym przez ws wszystkich... Tak wyglądało moje życie - wstrętny, nienawidzony zabójca... Westchnąłem.
-Widzisz... Dla mnie nie ma szans...- powiedziałem spokojnie.- Mój szczery uśmiech wygląda zupełnie inaczej, nie ma skąd wypływać... Ja nie mam już serca... Zabrali mi je ludzie i nie mam już komu go okazać... Nie, że nie chcę... Nie potrafię...
<Omega? 0.0>
niedziela, 7 września 2014
Od ßosco C.D. Omega
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz