Biegłam przed siebie nie odwracając się. Nagle przewróciłam się o korzeń i zemdlałam.
PO...JAKIMŚ CZASIE...
Obudziłam się nade mną sterczały jakieś dwa psy.
- Dobrze się czujesz? - spytał. To chyba medyk...ale ten drugi?
- Zależy... - burknęłam.
<Jakiś pies?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz