-Jestem medyczką,daj zobaczę.
-Nie,idź sobie. Warknął pies.
-Zjedz jelenia bo jak jesteś głodny to zaczynasz strasznie gwiazdożyć.
-Pch.
-Mówiąc słowem w takim stanie nic więcej nie upolujesz.
Pies zabrał się do jedzenia.
-Nie będę się kłuciła o jedzenia z chorym członkiem sfory.
-Chory,to ty jesteś chora psychicznie,słodziutka i nadopiekóńcza.
-Pamiętaj,że to ja tu rozdaję karty. Powiedziałam mierząc go wzrokiem.
-Śnisz panieneczko. Odparł.
Uśmiechnęłam sie pod nosem i wstałam.
-A ty co?
-Zostawiam Cię na pastwę losu.
-Twoje odejście z tąd tylko ułatwi mi spokojne wylizanie się z tego.
-Bez szybkiej reakcji w ciągu najbliższych 48 godzin może się z tobą zrobić bardzo nieciekawie. Ale ty jesteś super ekstra samowystarczalny. Możesz mnie sobie nienawidzić,wisi mi to.
Już chciałam go zostawić,niech tam zdechnie jak chce. A pies na to :
(Egon?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz