poniedziałek, 15 grudnia 2014

Od Mangi CD Nike

Nike wyleciał z wody za mną. Szybko się zrównaliśmy. Huragan trawił ścieżkę za nami.
- Huragan? Tutaj? - zapytał w biegu zdyszany Nike. Posłałam mu spojrzenie co miało zastąpić wzruszenie ramionami.  Biegliśmy ile sił. Paliły mnie łapy, powoli dostawałam zadyszki. Dla ochłody wywaliłam jęzor. Ogromna trąba śledziła nas w zaskakującym trawiąc wszystko za nami, niszcząc, wysyłając w powietrze ułamane gałązki. Biegliśmy coraz szybciej.  Kiedy pojawiła się możliwość skrętu wykorzystaliśmy to. Wskoczyliśmy w krzaki, a huragan leciał dalej w przód. Zostawił nas. Dyszeliśmy zmęczeni, opadając z sił. Uniosłam lekko głowę. Znajdowaliśmy się w innej nieznanej części lasu - znowu. Wytrzepałam się, ledwo stojąc na nogach.
- Co teraz?
< Wybacz, że tak krótko, ale nie mam dużo czasu ;( )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz