Wiedziałam, że tak będzie... Powoli ruszyłam przed siebie z łzami w
oczach... Nagle wyczułam zapach Ender'a. Gdy tylko zauważyłam psa
zaczęłam biec w przeciwną stronę.
~Nie... Już nigdy się przed nikim nie otworzę... - pomyślałam. Gdy
dotarłam na miejsce usiadłam na śniegu i dałam łzom wypłynąć. Nawet
piękny widok nie poprawił mi nastroju. Zauważyłam, że to miejsce
przestało być magiczne i chyba już nigdy nie będzie. Zaczął padać śnieg.
Położyłam się na zimnym puchu. Najlepiej, żebym teraz umarła zimna.
Zamknęłam oczy, a przed oczami ujrzałam całe swoje życie, od momentu,
kiedy zaadoptowała mnie Zuza, kiedy spędziłam z nią parę miesięcy i
musiała wyjechać, jak trafiłam do schroniska, uciekłam, miałam zginąć w
lesie, lecz znalazła mnie Margaret, gdy dołączyłam do PLP, gdy Margaret
zginęła i teraz, gdy leżę na śniegu i chcę pójść w jej ślady...
-Amiga? - usłyszałam. Szłam tunelem w stronę światła, a tam... A tam
stała Margaret. Zaczęłam biec w jej kierunku, gdy nagle obudziłam się w
jaskini. W jaskini medyka.
-Amiga, słyszysz mnie? - nie, to nie był głos Margaret. To był Ender.
-Daj mi w spokoju umierać... Widziałam tam Margaret... Ja już chcę być
tam z nią... - z oczu wyleciały mi łzy. Ruszyłam biegiem w stronę klifu.
-Amiga czekaj! - krzyknął. Był szybszy. Zatrzymał mnie metr od przepaści.
-No co? - spytałam szeptem.
-Ami... To nie jest powód...
-Widziałam tam Margaret... Była uśmiechnięta... - spojrzałam w niebo. -A tam... A tam jest lepszy świat...
-Ami... Ty mnie powstrzymałaś, teraz moja kolej...
-Nie mam po co żyć... - powiedziałam bezgłośnie. Nie byłam pewna, czy czyta z ruchu warg. Nie byłam pewna, czy zrozumie.
<Ender?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz