- Em... - Mruknąłem. - Dzik... Taki przypadek...
Z moich ran ciekła krew. Pies wskazał na kamienne łóżko. Położyłem się z bólem. Rozcięta łapa była najgorsza...
- Jeśli... Ci przeszkodziłem... To przepraszam... Shiroli...
- Leonard. Spokojnie, nudziłem się. - Uśmiechnął się lekko. Zaczął coś grzebać w skrzynce. - Opowiesz mi dokładnie jak to się stało?
- Szukałem zwierzyny w lesie. Akurat na górce stał sobie jeleń. Gdy się do niego zakradłem, wyskoczył dzik, spłoszył go, a mnie mocno dźgnął przy tym spychając z górki prosto na ciernie...
- Dobrze... - Leo zdjął z półki jakieś lekarstwa i maść. Maść nałożył mi na rozcięcia. Na łapę także. Potem zawinął ją bandażem. Na koniec dał mi lekarstwa.
- Dziękuje. - Lekko się uśmiechnąłem i już chciałem wyjść gdy usłyszałem głos Leonarda.
- ...
<Leo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz