czwartek, 18 grudnia 2014

Od Kai CD Ender

 Z oszołomieniem patrzyłam na biegnące przede mną byki. Gdy przebiegły, podniosłam się i spojrzałam wdzięcznie na Ender'a. Nawet nie myślałam, że kiedykolwiek się tak do niego uśmiechnę. Gdy szok mnie opuścił, powiedziałam tylko do psa:
- Dziękuję, no... uratowałeś mi życie...
- Eee... - zdziwił się lekko pies - nie ma za co - dokończył i lekko podniósł kąciki ust.
 Teraz wstałam z ziemi i odwróciłam się od Ender'a. Jednak stałam dalej w miejscu. Wzięłam głęboki oddech i odwróciłam łeb do samca. Po chwili spytałam łagodnie:
- Wszystko w porządku?
- Tak - odparł krótko.
- Może lepiej spojrzę - podeszłam do niego. Chwyciłam go za pierwszą łapę, którą miałam pod łapą i chciałam ją obejrzeć, ale pies natychmiast ją zabrał. - Pokaż - uparłam się i spojrzałam na niego twardo i stanowczo. Znowu złapałam go za łapę i obejrzałam ją. Miał spore rozcięcie. Mocno krwawiło, sierść zabarwiła się na czerwono. Spiorunowałam wzrokiem łapę jeszcze raz i powiedziałam:
- Dasz radę dojść do mojej jaskini?
- Spokojnie - odparł i podniósł się.
 Gdy doszliśmy, kazałam mu się położyć i poczekać chwilę. Wzięłam bandaż z jednej z półek skalnych i podeszłam do psa. Trzymałam bandaż w pysku i dokładnie opatrywałam ranę. Nagle usłyszałam głos psa:
- Dzięki... Kaja...
 Nadal trzymając w pysku bandaż, zatrzymałam pracę i uniosłam wzrok na oczy psa. Nie dostrzegłam w nich ironii, a nawet nutę uśmiechu. Kontynuowałam dalej swoją pracę, po czym powiedziałam:
- Nie ma za co.
 Uniosłam kąciki ust.

<Ender?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz