Uśmiechnęłam się i spojrzałam na małego szczeniaka.
- A kto to jest? - spytałam lekko trącając szczeniaka nosem.
- To Nero, jestem jego opiekunem - wyjaśnił Despero.
- Miło mi poznać - uśmiechnęłam się do szczeniaka.
- Mnie również - odwzajemnił gest Nero - to ja już lecę.
Z uśmiechem powiodłam wzrokiem za wychodzącym malcem, a potem przeniosłam stanowczy wzrok na Despero.
- Jak to nie jesz od tygodnia? - zapytałam ostro.
- Oj, jak nie muszę to nie jem - odparł pies z zakłopotaniem.
- Przecież na goły rzut oka widać, że jesteś wychudzony!
- Bez przesady...
- Widzę że muszę się wziąć za Twoją formę! - machnęłam ogonem. - Przyjdę jutro, o ósmej rano i zaczniemy pracować.
- Co? - pies przeciągnął całe słowo. '
- Tak. Do zobaczenia jutro - powiedziałam i truchtem wyszłam z jaskini. Wróciłam do siebie i położyłam się na skórze. Czekałam na Leo. Gdy przyszedł, oboje zasnęliśmy.
<Następnego dnia>
Wstałam z samego rana, i ruszyłam do Despero. Stanęłam w progu jaskini i zawołałam:
- Dess? Jesteś?
<Despero?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz