niedziela, 21 grudnia 2014

Od Mangi CD Nike'a

(Wybacz, że tak długo musiałeś czekać)

Wpadłam jak petarda do jaskini,wciąż zakrywając łapą krwawiące oko, odpychając medyków. Dokopałam się do legowiska Nike'a. Nie wyglądał dobrze. Tragicznie. Zapytałam się najbliższego medyka:
- Wyliże się? - prawie warknęłam. Suczka trochę speszona moim tonem wyjąkała:
- Eee... Tak..tak! Musi solidnie wypoczywać, nie opuści "kliniki" przez około 5 dni.. Będzie spożywać leki...
- To już nie moja sprawa co będzie brać - ucięłam krótko. Medyczka speszyła się bardziej i odeszła. Nachyliłam się nad Nikem.
- Ile widzisz palców? - wyciągnęłam wolną łapę.
- Eeeee.... pięć? - wyjąkał słabo. Westchnęłam z ironią.
- Psy mają cztery palce.
Nike przyglądał się mi chwile po czym zapytał:
- Co się stało z tym wilkiem?
- Wypędziłam go... - ucięłam krótko. Obawiałam się, że przejdzie dalej...
- Co ci się stało? - zapytał próbując odsłonić moje krwawiące oko. Odsunęłam się.
- Eeee... Nic poważnego. - unikałam jego wzroku.
- To ON ci to zrobił, prawda?
Milczałam. Po chwili podszedł do nas pies - medyk.
- Pani, do pacjenta, czy w sprawie problemu? - przyglądał się z wahaniem mojej łapie zakrywającej oko. - Może zbadam panią?
- Nic się nie stało.
- Nalegam.
W końcu dałam się zbadać. Prędzej czy później tak będzie. Odsłoniłam łapą oko. Przez powiekę sunęła długa szrama aż do policzka. Krwawiła, przykrywając krwią połowę twarzy. Nike wpatrywał się w nią z przerażeniem.
- Zostanie blizna. - mruknął.
- Takiego typu ran mam sporo - zaśmiałam się krótko. Medyk obmył mi pysk, dał znieczulenie w postaci jakiegoś gorzkiego korzenia, po czym zaszył ranę i zabandażował. Wyglądałam jak mumia. Bandaż ciągnął się od ucha, zasłaniając oko i pół policzka, i łączył się z drugim końcem. Taka opaska.
< Nike?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz