- Masz, Ami. Masz wspaniałych przyjaciół którzy cię ratują. Otaczali cię opieką od ... wtedy z Margaret. Czy to, że są psy które pomogły by ci zawsze, nie jest powodem do życia? - popatrzyłem na suczkę. Udawała, że nie słucha. - Nie pozwolę ci umrzeć. Jeśli ty mnie uratowałaś, to ja ciebie też. - dodałem po chwili.
- Może i mnie lubią. Jednak nikt mnie nie kocha... - wyszeptała.
Westchnąłem.
- Na pewno znajdzie się taki pies, którego pokochasz. - powiedziałem ze spuszczoną głową.
- Już się znalazł... - wyszeptała.
- I taki, który pokocha i ciebie. Ja nie potrafię... Nie jestem do tego stworzony... - westchnąłem. Popatrzyłem na suczkę. Jej oczy błyszczały od łez...
<Amiga? Plis... jak już to zmień rasę XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz