-Kiedyś... Kiedyś to Ty poznasz kogoś, do kogo będziesz miał takie same podejście. Pospędzasz z nią trochę czasu, pośmiejecie się razem, poznacie lepiej... A Twoje serduszko będzie coraz cieplejsze i nawet się nie zorientujesz, gdy będziesz chciał z nią spędzać cały wolny czas, gdy bez niej będziesz czuł w sobie pustkę, gdy najpiękniejsze chwile w Twoim życiu będą polegały na patrzeniu jej w oczy... Zrozumiesz wtedy, co to znaczy się zakochać, jednak jeśli ona odmówi zrozumiesz, co to znaczy mieć złamane serece. Takie jest gorsze od lodowatego. - powiedziałam i powoli ruszyłam w stronę jaskini. Obejrzałam się na moment. Ender siedział w tej samej pozycji. Może próbował zrozumieć sens moich słów? Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam wchodząc do jaskini było rzucenie się na legowisko. Łez mi już nie starczyło, wszystkie wylałam.
Czułam dokładnie to, o czym mu mówiłam. Na początku po prostu nie chciałam, żeby skoczył z klifu, później go polubiłam i zaczęłam chcieć spędzać z nim więcej czasu... A teraz? Teraz, gdy go nie ma czuję w sobie pustkę... Pustkę i ból. Ból złamanego serca.
Przymknęłam na chwilę oczy, gdy poczułam jego zapach i usłyszałam kroki.
-Po co przyszedłeś? - spytałam nie otwierając oczu. Miałam nadzieję, że nie zabrzmiało to jak oschłe wygonienie, lecz zwykłe pytanie z ciekawości, które z resztą nim było.
<Ender?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz