-Nie powiedział bym tego...-Powiedziałem po chwili i posmutniałem.-Jest
bardzo inteligentnym i cwanym psem.-Dodałem patrząc w dal na dach
pewnego domu na którym siedział Charlie.
-Najlepszy przyjaciel,ale i jednocześnie najgorszy wróg.-Powiedziałem i wstałem idąc.
-Gdzie idziesz?
-Za chwilę wracam...-Powiedziałem tajemniczo i wszedłem w
ciemność.Wdrapałem się na dach tego domu na,którym siedział sobie
Charlie i wtedy niespodziewanie naskoczyłem na niego.On krzyknął
przestraszony,a ja w tym czasie powaliłem go na ziemię przybijając do
płaskiego dachu.
-P-puść m-m-mnie.-Wyszeptał ledwo.
-A ty przypadkiem nie musisz być w sforze?-Spytałem.
-Nie...Kiro rządzi pod moją nie obecność.
-O proszę,nie dawno co dopiero uczył się chodzić.-Zaśmiałem się złowieszczo i puściłem go odwracając się w inną stronę.
-A jak tam z Nero?-Spytał Charlie.
-Niestety,ale omijają go z daleka tak samo jak mnie i ci też radzę to
samo.-Powiedziałem oschle i zeskoczyłem z dachu wracając do
Crying.Jednak ten dureń lazł za mną.
(Crying?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz