Otrzepałam się ze śniegu.
- Red.
- Merlin. - Uśmiechnęłam się lekko. - Muszę nałowić ryb... Pomożesz?
Pies chwilę się zastanawiał. Zamerdałam wesoło ogonem i usiadłam na lodzie. W końcu pies podniósł kąciki ust i zaśmiał się.
- Spoko.
Pobiegłam na środek jeziora. Krótkim ruchem pazurów wycięłam spory okrąg i z Red'em wyciągnęliśmy go. Potem wsadziłam tam łeb. Starałam się złapać rybę, ale czułam, jakbym miała tam zamarznąć. W końcu się udało i złowiłam ich 6. Starczyło...
- Red? - Mruknęłam taszcząc ryby na plecach. - Chcesz przyjść do mnie na kolacje?
- Do ciebie? W jaskini?
- Znaczy... Nie do mnie, ale tam gdzie mieszkam, bo mieszkam z Betą. - Uśmiechnęłam się.
<Redzie? :D>
- Red? - Mruknęłam taszcząc ryby na plecach. - Chcesz przyjść do mnie na kolacje?
- Do ciebie? W jaskini?
- Znaczy... Nie do mnie, ale tam gdzie mieszkam, bo mieszkam z Betą. - Uśmiechnęłam się.
<Redzie? :D>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz