poniedziałek, 15 grudnia 2014

Od Kai do Ender'a

Byłam ostatnimi czasy bardzo smutna i przybita. Było to z powodu siostry. Bardzo ją kochałam, nie chciałam aby ucierpiała. Wiedziałam, że ostatnio źle układa jej się z Bradoo. Chciałam aby była szczęśliwa, ale nie znałam się na miłości. Wolałam wolność. To ją wybrałam. Nie chciałam na razie iść ścieżką miłości, bo moja dusza, nadal była wolna, niezależna. Szłam przez las, delikatnym truchtem. Rozglądałam się dookoła, czy w pobliżu nikogo nie było. Zwiesiłam łeb. Tak... wolność. To, to o czym marzyłam. Nie byłam gotowa na prawdziwą miłość. Wolałam... poczekać. Tak, to właściwe słowo. Nagle na kogoś wpadłam. Odskoczyłam do tyłu jak oparzona i spojrzałam na kogo wpadłam. Był to jakiś czarny pies, podobny do owczarka belgijskiego. Powiedziałam nieco ostro jak na mnie:
- Sorry, pewnie powiesz że to moja wina, ale Ty też uważaj jak łazisz.
 Jednak gdy pies podniósł na mnie wzrok, i gdy zobaczyłam jego twarz, natychmiast dodałam:
- Znam Cię?
 Cofnęłam się o krok. Zdziwiłam się, bo nigdy tego psa nie widziałam. Myślałam, zanim zobaczyłam jego pysk, że to jakiś pies ze sfory, których znam dużo. Jednak gdy spojrzałam mu w oczy, nie rozpoznałam w nich żadnego blasku.
- Raczej nie. Jestem Ender - odparł pies i wyciągnął łapę.
- Kaja - powiedziałam nieco łagodniej i uścisnęłam mu łapę. - Wybacz, że na Ciebie wpadłam.
 Potem powiodłam wzrokiem, szukając jakiejś drogi odejścia.
- Czegoś szukasz? - pies przechylił łeb na bok.
- Nie, nie... - odparłam i spojrzałam na psa. Na pysku nie miał uśmiechu, ale co tu się dziwić? Wiem, że jestem upierdliwa i nieco byt rozgadana, ale taka moja natura. Pies nie uśmiechał się, a każdy wyraz, który wymawiał rzucał jakby od niechcenia. W końcu, zapytałam:
- Skoro już na siebie wpadliśmy, to może pójdziemy na spacer?
 Zagryzłam dolną wargę, swoim dziwnym zwyczajem, i wpatrywałam się w Ender'a wyczekująco.

<Ender?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz