- Z czym? - zdziwiłam się i zeszłam z niego.
- Nie ważne - odparł wstając, i patrząc mi w oczy. Uśmiechnęłam się nieśmiało i spuściłam łeb. - Nie uciekaj.
Spojrzałam na niego podnosząc tylko wzrok, a on uśmiechnął się czule i podniósł mi łeb swoim pyskiem. Musnęłam go lekko nosem w policzek, a potem skierowaliśmy się przez alejkę. Była już usłana płatkami sakury, więc nasze kroki były głuche, i miękkie. Szłam, przytulona do Bradoo, podziwiając cały park. Nagle doszliśmy do dużego kamiennego kręgu, w którym było mięso z jelenia. Bradoo specjalnie, chyba, oddzielił skórę od reszty mięsa, której wprost nienawidziłam.
- Tak, jak już się zapewne domyśliłaś, specjalnie zabrałem skórę - powiedział nieśmiało Bradoo, lecz po chwili dumnie spojrzał na swoje dzieło.
- Dziękuję! - krzyknęłam i rzucając się na psa, czule polizałam go w pysk.
Podeszliśmy do mięsa, i zaczęliśmy jeść. Z radością zatopiłam kły w soczystym mięsie i oderwałam spory kawał. Rozdzieliłam go na dwie części i trzymając jedną z nich, włożyłam Bradoo do pyska. Ten oblizał pysk, i spojrzał na mnie ze śmiechem w oczach. Ja roześmiałam się serdecznie, gdy Bradoo przymierzył się aby mnie wsadzić mięso do pyska. Chapnęłam kawałek mięsa i zjadłam. Oblizałam pysk. Po tej nieskromnej, radosnej wieczerzy, ruszyliśmy dalej ścieżką. Co jakiś czas, przy drodze były poustawiane, duże, czarne, ozdobne lampy, które rzucały miękkie, ciepłe światło na ten ciemny, już ale mimo wszystko piękny park. Usiedliśmy na kolejnym, małym wzgórzu i usiedliśmy na trawie. Tym razem upewniając się że nie siedzę Bradoo, na ogonie, usiadłam obok niego.
- Piękna noc - powiedziałam, wtulając się w sierść Bradoo.
- Masz rację, ale... - odparł Bradoo.
- Ale co? - zdziwiłam się odrywając od niego łeb i patrząc na niego zdziwionymi oczyma.
-...
<Bradoo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz