sobota, 13 grudnia 2014

Od Despero "Czy odejść?" cz.6

Wreszcie wstałem i otrzepałem się z ziemi przyjmując poważną postawę.
-No dobrze.-Zacząłem.-Będę się już zbierał.
-Dokąd?-Spytał Charlie.
-Do sfory.Chociaż jestem tam jak piąte koło u wozu dobrze mi tam.Kiedyś was jeszcze odwiedzę.-Powiedziałem patrząc na Nero.
-Kiedy?-Spytał szczeniak.
-Za tydzień?Dwa?-Powiedziałem wahając się trochę.
-Nie wrócisz...-Powiedział Nero odwracając wzrok.
-Nie...no znaczy...-Próbowałem odkręcić.Położyłem łapę na ramieniu Nero.
-Zostaw mnie.-Powiedział cicho.
-Despero,musi odpocząć.Zabiorę go do swojej jaskini na obserwacje.A!I przyjdz do mnie z tą łapą jeśli nie chcesz dostać zakażenia.-Powiedział medyk i pomógł Nero wstać.Wtedy spojrzałem się na Charliego,a on odwrócił wzrok.Poszedłem na tą plażę.Położyłem się już na zimnym piachu próbując zasnąć.Nie mogłem.Czułem,że coś ze mną nie tak.Czułem się taki...nie dokończony.Wstałem i poszedłem do jaskini medyka.Nero spał.Widziałem jak leży na skórach z bandażem owiniętym na ciele.
-Wróciłeś?-Spytał cicho.
-Tak...
-Czy ty mnie lubisz?-Spytał.
-Tak.
-To czemu odchodzisz?-Spytał podnosząc łeb.Spuściłem uszy.
-Bo muszę...
-Czemu?Czemu nie możesz zostać ze mną?-Spytał bliski od łez.
-Nie wiem jak ci to wytłumaczyć...
-Nie musisz...rozumiem...bo przecież jak wielki Despero El Diablo pokazał by się w towarzystwie szczeniaka?
Zrobiło mi się wstyd.Nero odwrócił się do mnie plecami.
-Jak ty masz mnie gdzieś to ja mam cię gdzieś.-Burknął.
Westchnąłem i wyszedłem z jaskini.Położyłem się na samym czubku klifu i pomyślałem.
~A tak w ogóle to kto będzie za mną tęsknił?Kto będzie tęsknił za takim potworem?
Postanowiłem znów wrócić do Nero.Kiedy wszedłem do jaskini odwrócił się do mnie przodem.
-Kiedyś miałem wspaniałą rodzinę.Byli alfami w innej sforze,a ja miałem być następcą.Moje rodzeństwo mi zazdrościło i ciągle próbowała się mnie pozbyć,albo żebym podpadł rodzicom.Pewnego dnia jednak w lesie wybuchł pożar.Bałem się strasznie...nie wiedziałem co robić.Krzyczałem i wołałem,ale nikt się nie odzywał.Pózniej z płomieni wyszedł człowiek.Miał w ręku strzelbę i najwyrazniej uciekał.Za nim wyszło jeszcze paru.Tamci mieli pompy z,których leciała woda.Ugasili pożar,a ja schowałem się do jednej z jaskiń.Wtedy znalazł mnie Charlie i próbował mi znalezć rodzinę,ale nikt mnie nie chciał...Myślałem,że może ty...-Powiedział ze smutkiem w głosie.
-Rozumiem.-Powiedziałem.

C.D.N

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz