-Ale ja nie umiem...-Zaśmiałem się.
-Musisz,przegrałeś.
-No dobra,ale nie licz na jakąś nadzwyczajną historię.Powiedziałem i usiadłem przy ognisku,a obok mnie Crying.
-Z jakieś trzy lata temu i parę miesięcy wstecz na ulicach aż roiło się
od różnych kundli,złodziei i bezpańskich psów.Za jedno nieprawidłowe
słowo zostałeś surowo karany.Większość bezdomnych i osieroconych
szczeniaków kończyło jako pokarm dla innych głodnych psów.Na tej ulicy
wszyscy zjadali i zabijali się nawzajem.Lecz pewnej nocy zrobiło się
cicho...jakby wszystkich wymiotło.Siedzieli wszyscy przestraszeni po
kątach.Nikt nawet nie śmiał się odezwać.Widać było tylko jakiś ogromny
cień.Był to cień strasznego psa.Nazywali go...no jakoś tak...nie mogę se
przypomnieć...chyba Delto.Był strasznie umięśniony i miał opinię
najszybszego psa w mieście.Jego oko zdobiła spora blizna.Co tydzień
przychodził po jedzenie,a jeśli nie przygotowali mu zjadał jedno z
szczeniąt lub mniejsze psy.
Crying przeszedł mały dreszcz.
-Tak,zjadał.Powiedział to co zawsze:
-Macie żarcie?!
Wszyscy kiwnęli zaprzeczając.Pies wpadł w szał i zaczął węszyć.Żeby
uratować swoje życie pewien pies podsunął mu roczniaka,który siedział
obok niego.Był on strasznie wychudzony i słaby.Ledwo trzymał się na
łapach.Delto zaśmiał się i zaczął małego poniżać i szarpać szykując się
do ostatecznego ciosu.Mały pies padł płytko oddychając.Zauważył to jego
przyjaciel,który dotąd siedział w ukryciu.Był takiego samego wieku co
upadły pies.Wyszedł przed Delto z pewnością siebie.Delto tylko go
wyśmiał i powalił.Przy miażdżony pies krzyknął resztkami sił:
-Jesteście żałośni!Widzicie jak ten pies was męczy,a wy mu podlegacie!
Wtedy Delto zadał mu ostateczny cios w czaszkę...pies przestał
oddychać,ale za to wszystkie psy,które siedziały po kątach wyszły i
zaatakowały wspólnie psa.Udało się.Wypędzili go.Potem wszyscy zebrali
się nad martwym bohaterskim psem.Jego przyjaciel też tam
stał...smutny,ale poważny.Od tego czasu na tamtej ulicy panuje
pokój.Każdy wspiera siebie nawzajem...a martwego psa pochowano po za
miastem.Może i nawet w tym miejscu gdzie my teraz siedzimy.-Uśmiechnąłem
się,ale po chwili spoważniałem.
-Skąd znasz tą historię?-Spytała.Nie odpowiadałem zamyślony.
-Mniejsza,teraz twoja kolej.
(Crying?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz