- Sram i drobię - zadrwiłem.
- Ej! - nachmurzyła się Lexi.
- No co? -zamerdałem ogonem i strzepnąłem śnieżną czapę na suczkę. Ta strzepnęła ją ze śmiechem i razem pobiegliśmy przez teraz lekko zaśnieżony teren: Ja na drzewach strzepując na nią śnieg, ona na dole z udawaną złością strzepując czapy.
Czas płynął i płynął a my nie wiedząc o tym biegliśmy wciąż póki nie zahamowałem i wpadłem w dziurę w lodzie. Sunia zaśmiała się ale pomogła mi wyjść.
- Z-Zimno ... - jęknąłem - Ile lodu .. tak szybko?
- No .. . - szczeknęła i kłapnęła na śnieżek - Ale nie jest tak dużo ...
- Nie wcale - zaśmiałem się i strzepnąłem wodę mimo że nadal było mi zimno.
<Lex? Brak weny ;-;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz