-Najpierw co? - spytał.
-Podejdź. - zaczęłam tajemniczo.
Gdy tylko podszedł zaczęłam go łaskotać.
-P...przestań! - tylko tyle zdołał wydusić przez śmiech.
-To za ucho! - zaśmiałam się wraz z nim. Nie spodziewałam się, że sytuacja się odwróci.
-Teraz to ja cię mam! - powiedział i wyszczerzył się.
-J...już! W...w...wys...wystarczy! - wydusiłam.
-Nigdy! - znów ten łobuzerski uśmiech.
Łaskotaliśmy się na zmianę aż do nocy.
-Chodź, zaprowadzę Cię w pewno miejsce. - powiedziałam, gdy ochłonęłam.
-Jest ciemno, niczego nie zobaczymy, może jutro?
-To miejsce jest magiczne tylko nocą. Za dnia wydaje się normalne... A teraz chodź. - zakryłam mu oczy łapami i zaczęłam prowadzić.
Szliśmy w ciszy. W końcu dotarliśmy na miejsce.

-Nie powiem. - powiedział poważnie.
Odsłoniłam mu oczy, aby mógł zobaczyć to, co ja.
-Przyprowadziłam Cię tu, ponieważ też Cię lubię. - wyszczerzyłam śnieżnobiałe ząbki w uśmiechu.
<Ender?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz