Dalej nie protestowałam. Drogę przemierzyliśmy w ciszy. W końcu na miejscu się odezwałam.
-Dziękuję... Poniwnie. - lekko się uśmiechnęłam.
-Nie ma za co. - on również się uśmiechnął.
-Nie każdy by tak zrobił. - westchnęłam.
<Bradoo? Chyba brak weny jest zaraźliwy :/>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz