Zaczęłam gorączkowo myśleć. Wymawiał moje imię, pytającym tonem, zapewne więc pytał czy ja to ja. Kiwnęłam głową. W duchu się uśmiechałam dumna z siebie, ale na zewnątrz wciąż miałam kamienny wyraz pyska. Bradoo patrzył na mnie zamyślony. Ja tym czasem zaczęłam się zastanawiać czy dobrze zrobiłam dołączając do PLP. Nikogo nie rozumiałam i nikt nie rozumiał mnie. Zdawałam sobie jednak sprawę, że myśląc logicznie to była dobra decyzja. Spontaniczna, ale dobra. Nie przeżyłabym sama zimy, ani nie znalazłabym żadnej innej ciężarówki, która by mnie podwiozła bo w zimie jeżdżą one tylko po autostradach. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Bradoo.
- Rozumiesz chociaż coś po polsku? - pytał. Po części rozumiałam. Spędzałam mnóstwo czasu na spacerach, w miejscach często uczęszczanych przez inne psy, słuchając ich rozmów. Po powrocie do swojej jaskini zastanawiałam się nad znaczeniem wypowiedzianych słów. Brałam pod uwagę ton głosu i sytuację w jakiej to mówili. Niestety jeśli chodzi o mówienie to nawet najprostsze wyrazy sprawiały mi trudność.
- No... - zaczęłam cicho, starannie dobierając wyrazy. - P...pr..awie... - wykrztusiłam, starając się żeby cokolwiek zrozumiał. Zabrzmiało to jednak dość pokracznie.
<Bradoo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz