-Dziękuję...-Szepnęłam i przytuliłam go.Nagle coś zaczęło do mnie mówić:
-Nie...
-Ale przecież on nie żyje!
-To Wichura
-Uciekaj!
Zacisnęłam powieki.
-Co jest?-Spytał Av.
-Bo...bo...Astrid już nie ma...nie żyje...chyba.-To ostatnie szepnęłam.
-Czemu?-Spytał Av.
-Nie wiem.Usłyszałam tylko jej krzyk o pomoc i straszne warki.Pobiegłam
tam,ale...jej już nie było.Były tylko ślady krwi...krwawe odciski jej
łap!-Powiedziałam prawie że krzycząc.
(Av?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz