-Naprawde? -popatrzylam na krolika z rozdarta szyja. Nie mial szans przezyc. Tak go rozszarpalam, ze...
-Co robimy?-pies sie na mnie rzucil jak na swojego starego dobrego
przyjaciela. Mocno mnie zlapal i zaczelismy sie turlac. Gryzlam go w
okolicach szyji aby nieco sie odsunal, ale ten tylko mnie coraz bardziej
sciskal.Bylismy gdzies w okolicach lasu.udalo mi sie wydrzec z jego
objec. Biedak zaczal sie turlac w strone jeziora.I co ja zrobie nie
pozostawie go w potrzebie . Pobieglam jak szalona na dol.Gdy dobieglam
do psa nie wiedzialam co robic.Jechal na brzuchu.
-Jabadaba du!!!-wskoczylam mu na brzuch i wjechalismy na lod.
-Super nie-puscil mi oczko.
-Nawet...potrafisz jezdzic na lodzie?-popatrzylam pytajaca na psa ktory siedzial trzesac sie z zimna.
Tak,bardzo to lubie ale...w tym roku jeszcze nie jezdzilem.-wstanal nie pewnie.
Ja , to koch...-niedokonczylam bo pies wzial mnie pod pache i zaczal
jezdzic.Robil rozne piruety i salta przy okazji rzucajac mna i robiac
wiele roznych i trudnych akrobacji
Kolumbo?moja wena odlatuje
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz