Wzruszyłam ramionami.
- Moim i Kafla ulubionym rodzajem spaceru było iście ciągle przed siebie. Nigdy nie wiedziałeś co...
- Przepraszam, kogo? - zapytał Nike z nutką pytajnika w głosie. Zastygłam, jednak nie dałam tego po sobie poznać. Machnęłam łapą obojętnie.
- Nieważne.
Nike uniósł brew.
- To idziemy czy nie? - zapytałam aby zmienić temat.
- Jasne - lekko zamerdał ogonem. Ruszyliśmy przed siebie. Mijaliśmy tylko drzewa, drzewa i drzewa. Nuuuda. Nike zagadywał mnie o różne dziedziny sportu w jakich uczestniczyłam bądź jakie uprawiam. Tłumaczyłam mu , że nie miałam jeszcze okazji aby uczestniczyć w jakichkolwiek zawodach, jednak śmiało mu tłumaczyłam z czego jestem dobra. A tego było sporo. Jako pies z wysypiska, z gangu większych od siebie, musiałam walczyć o swoje. Tam śmiało można było sobie wyrzeźbić upragnioną figurę bądź utrwalić umiejętności z dziedzin różnych sportów. Chwaliłam mu się swoimi rekordami, oraz wygranymi pojedynkami z psami z gangu. Zgrabnie unikałam zdradzenia imion i więcej informacji o psach z którymi się zmierzyłam zasłaniając hasłami" Jakiś tam pies z ulicy, taki co mi podpadł, jakiś stary znajomy..". Od niego dowiedziałam sie natomiast, że był świetnym pływakiem. Dałby radę przepłynąć nie jedno jezioro. Siła jego nóg musi być zaskakująca. Tak samo jak siła płuc. Ile dałby radę dryfować pod wodą?
Gadaliśmy sobie i gadaliśmy jednak nagle Nike zatrzymał mnie. Wpatrywał się wciąż w punkt.
- Bagno - mruknęłam sarkastycznie. - Wielkie mi halo.
- Nie to - Nike obrócił mi pysk w jedną stronę. - To.
Daleko na drugim brzegu stał wilk. Szeleścił trzcinami. Wpatrywaliśmy się w niego chwilkę, zanim on zauważył nas. Nike szarpnął mnie,
- Wiejemy! - on odwrócił się i pobiegł w przeciwną stronę, jednak ja nadal stałam gdzie stałam z twardą miną. Zawrócił w moją stronę.
- Zwariowałaś!? Nie dasz rady wilkowi! - krzyknął.
- Patrz i ucz się - wyszeptałam demonicznie. Wilk warknął i ruszył ku nam. Był coraz bliżej. Nike stanął przede mną, jednak kiedy wilk był blisko ruszyłam jak nigdy nic wymijając go. Rzuciłam się, gdyż z atak z powietrza jest skuteczniejszy i wycelowałam w najmniej spodziewany się punkt - łapę. Zrobiłam wślizg pod brzuch, a dzięki rozmiarowi zrobiłam to bez problemu. Wilk był niemalże zdziwiony - psy najczęściej atakują gryzem w kark. Jednak ja wgryzłam się w przednią łapę. Wilk stracił równowagę wywracając się na pysk ryjąc nim ziemię. Podniosłam się równie szybko i zaatakowałam w tylną nogę. Zrobił fikołka, a ja wykorzystałam tę chwilę aby móc zaatakować w kark. Był twardy i szorstki ale jakoś przegryzłam warstwę tłuszczu... czy tam mięśni. Wilk był wściekły. Wywinął barana łbem na co nie byłam przygotowana i wyleciałam w powietrze. Opadłam na cztery łapy. Warknęłam złowrogo i rzuciłam się znowu, a wilk zrobił to samo. Spotkaliśmy się w powietrzu, ryjąc pazurami pyski do krwi, rzucając do gardeł. Udało mi się trafić w oko, niestety sama poniosłam straty. Dostałam mocno w ucho, aż rozcięło je na pół. Ale tylko koniuszek ^^ Wilk przewrócił się na ziemię. Zapiszczał i uciekł z podkulonym ogonem. Zaszurałam dumnie nogą.
- Adiós mój amigo! - zaśmiałam sie podstępnie. Nike podbiegł do mnie.
- Łał... Po prostu... Łał - bąknął. Uśmiechnęłam się.
- Był młody i niedoświadczony. Prościzna!
- Ale... twoje ucho.. - wskazał z wahaniem.
- W prawdziwej walce efekty odnoszą obie strony - westchnęłam próbując powstrzymać krwawienie. - Nie martw się, blizny są symbolem twojej waleczności.
<Nike?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz