Źle się tego dnia czułam... Bolał mnie brzuch... Kiedy ból utrzymywał się przez kilka godzin poszłam do Sashy... Weszłam niepewnie do jej jaskini.
-Sasha? Jesteś tu?- spytałam zaglądając do środka.
-Jestem, jestem.- odparła.- W czym mogę ci pomóc...?- spytała z uśmiechem.
-Od rana źle się czuję... Boli mnie brzuch, głowa i łapy... Ale najbardziej brzuch...- powiedziałam krzywiąc się.
-Kładź się.- wskazała mi stół. Położyłam się, a Sasha wzięła jakąś dawną aparaturę i zaczęła mi coś zimnego przykładać do brzucha. Po pół godziny badania mnie różnymi urządzeniami i wypytywania, powiedziała z uśmiechem:
-Czyli czas odszukać Maxwella.- spojrzałam na nią nie rozumiejąc.- Ciebie informuję, że nie dość, że jesteś teraz Alphą, to jeszcze przyszłą matką, a trzeba Maxa zawiadomić, że zostanie ojcem.- powiedziała z uśmiechem. Na chwilę stanęło mi serce.
-Naprawdę?- spytałam nie wierząc ze szczęścia.
-Naprawdę.- odparła. Byłam taka szczęśliwa!- Życzę powodzenia i szybkiego, nie bolesnego porodu.- uśmiechnęła się.
-To ja biegnę powiedzieć Max'owi!- powiedziałam szczęśliwa. Sasha jeszcze tylko wytłumaczyła mi, że mam się nie przemęczać, nie nosić ciężarów, itd. itp. Kiedy już wszystko wiedziałam, Sasha kazała mi przyjść za jakiś czas na kontrolę i żeby się dowiedzieć ile ich będzie i jakiej płci. Zaczęłam szukać Maxa. Trwało to z godzinę. Znalazłam go w czasie rozmowy z Lauren. Powiedziała, że go kocha i że jestem przeszkodą... Spojrzałam na nich zdziwiona. Było mi przykro, że ktoś uważa mnie za przeszkodę... Zmarszczyłam czoło. Szukałam Maxa, żeby powiedzieć mu coś ważnego... Bardzo ważnego... Wiedziałam, że mnie kocha i byłam spokojna... Trwała cisza. Przez moją głowę galopowały myśli. W końcu przerwałam ją mówiąc:
-Przykro mi, że tak uważasz, Lauren...- westchnęłam.- Przykro mi, że ci się nie udało, ale ja go kocham i on mnie też, skoro spytał mnie o partnerstwo... Ale nie po to tu jestem... Szukałam cię Max, bo chciałam ci coś ważnego powiedzieć, ale nie będę wam przeszkadzać. Jak będziesz miał chwilkę, to będę u siebie.- uśmiechnęłam się i pocałowałam go. Chciałam iść, ale zatrzymał mnie mówiąc:
-Czekaj, Skarbie. Powiedz co chciałaś powiedzieć. Ty nigdy nie przeszkadzasz.- uśmiechnął się zaciekawiony.
-Nie wiem czy to dobry moment...- zawahałam się. Widząc jednak wyczekujące spojrzenie ukochanego, powiedziałam: -Jestem w ciąży.
sobota, 1 listopada 2014
Od Jaty C.D. Maxwell/Lauren
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz