Mały szczeniak zderzył się ze mną. Natychmiast pomogłam mu wstać i spytałam:
- Nic Ci nie jest? Jak Ci na imię?
- Nie, wszystko w porządku. Jestem Diren - odparł szczeniak.
- A gdzie Twoi rodzice?
- W domu.
- Zapewne jesteś dzieckiem Pilli i Avatara, tak?
Pokiwał łebkiem. Polubiłam szczeniaka, bo bardzo lubiłam dzieci. Były dla mnie, jak... hmm... jak... nagle z zamyślenia wyrwał mnie głos Direna:
- A ty kim jesteś?
- Jestem Iris - odparłam uśmiechając się do szczeniaka.
- Iris? - przekrzywił zabawnie łeb.
- Tak. Znasz już tereny? Jak chcesz to wiesz... - puściłam do niego oko, jak to się robi do szczeniąt. - Pokażę Ci to i owo.
Widać było że szczeniak się zastanawia. Z lekką nutką niepewności, spojrzał na mnie.
- Nie bój się - powiedziałam - zapewniam Cię, że nie zrobię Ci krzywdy. Nigdy.
- Hmm... no dobrze - odparł w końcu i ruszył obok mnie.
- Spójrz tam jest jezioro - wskazywałam łapami różne miejsca - ale tam nie wolno Ci jeszcze chodzić. Jesteś za mały, mogłoby Ci się coś stać.
- O! A tam!? A tam co jest!? - wykrzyknął maluch i oczy prawie wyszły mu z orbit.
- Tam, to żadne miejsce. To inny pies - uśmiechnęłam się. Przyjrzałam się dokładniej psu. To wyglądało jak... Avatar. - A dokładniej to Twój tata.
- Tata! - wykrzyknął jeszcze głośniej Diren i lekko niezgrabnie pobiegł przed siebie. Potruchtałam do nich, i przywitałam się - Cześć Avatar!
- O, witaj Iris - odparł owczarek.
- Oprowadziłam trochę Direna. Mam nadzieję że to nie był problem?
<Avatar? Diren?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz