Siedziałam w lesie pod drzewem i płakałam.Togger odszedł...był to tylko sen...tylko krótki sen...to nie było prawdziwe życie!Nie wiedziałam co teraz zrobić...łzy spływały,a ja je ocierałam,a one spływały...to był taki smutek!Zostałam sama z Estrellą...sama.Nagle pozbierałam się i otarłam łzy.Wreszcie coś zrozumiałam!Dopiero teraz!Byłam zaślepiona miłością!To było dziwne uczucie...jak by radość?Wreszcie zrozumiałam że byłam głupia!Strasznie głupia...ale się zmieniłam.Już nigdy nie po pełnię tego samego błędu...
Nagle coś zaszeleściło w krzakach,a ja gwałtownie się odsunęłam w tą stronę.
-Wyłaz!-Krzyknęłam.
Z krzaków wyszedł pies.
-Kim jesteś?!-Warknęłam.
(Ktosiu?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz