Moja ruda brew powędrowała do góry.
- Kiba...?
- Co?
- Mogę spać na podłodze, jeśli moja obecność tak bardzo będzie ci przeszkadzać.
Kiba odwrócił się.
- Nie dzięki. Ja mogę spać na podłodze.
Westchnęłam.
- Wiedziałam, że to powiesz. Moja odpowiedź brzmi: nie.
Kiba także westchnął.
- Nie mam zamiaru abyś spała na podłodze tylko z mojego powodu. Chętnie ustąpię ci miejsca.
Spróbował wstać, ale coś mu nie wyszło. Syknęłam:
- Dlaczego nigdy nie robisz tego o co cię proszę!?
- A dlaczego nigdy ty tego nie robisz!?
- Próbujesz tylko zaszkodzić samemu sobie!
- Ale to jedyne wyjście, abyśmy wydostali się z tej krępującej sytuacji!
- Dla mnie nie jest krępująca, to ty masz problemy ze spaniem obok suczki.
- A,wybacz, ale dla mnie jest!
- Nie pozwole ci spać na podłodze. Przeziębisz się, wda się zakażenie, a w ogóle nawet nie uda ci się tam przenieść!
- Owszem uda! - spróbował wstać, ale szybko się go powstrzymałam.
- Ty zostajesz tutaj. Ja idę tam.
- Nie ma mowy. Już mówiłem, że nie chcę być kulą u nogi.
- Ale właśnie tym sposobem jesteś! Zawsze chcesz zrobić wszystko, oby sobie najgorzej. Nie jesteś taki twardy jak ci się zdaje!
Zdałam sobie sprawę, że pierwsze i ostatnie zdanie trochę go dotknęło, sądząc po zaciętości pyska. Zagryzłam wargę.
- N..Nie to miałam na myśli... Przepraszam...
- Dobrze, nich będzie - powiedział bezbarwnym nie swoim głosem. - Idę na podłogę czy tego chcesz czy nie.
Wstał. W jego oczach dostrzegłam mgłę, chyba go zemdliło. Pisnęłam i zatrzymałam łapą. Zaczęłam pchać z powrotem.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Nie to miałam na myśli! Wracaj z powrotem na posłanie!
Mimo oporu Kiba puścił. Położył się z powrotem. Westchnęłam i otarłam czoło.
- Może zamiast snuć dalej tą niepotrzebną kłótnie, pójdziemy spać..? Tak, na jednym łóżku - powiedziałam widząc skwaszenie na twarzy Kiby. Skrzyżował łapy i zrobił taką minę jakby miał zamiar dalej drążyć temat.
Westchnęłam płaczliwe (oczywiście nie płakałam xd)
- Proszę, Kiba, ta kłótnia mnie rani.
- A mnie nie.
- KONIEC TEMATU I JUŻ! - warknęłam po czym wskoczyłam na łóżko. Przesunęłam Kibę w najdalszy kont, sama też tak zrobiłam, a pomiędzy nami zrobiłam linię.
- Na twoje życzenie Kiba! "Magiczna, wcale nie istniejąca ściana przegrody! "
Kiba burknął coś pod nosem, ale już nie zagłębiał tematu. Ułożyłam sie i pomału zasnęłam.
<> <> <>
Rano obudziłam się czując coś ciepłego blisko siebie. Było mi przyjemnie więc rozciągnęłam sie rozkosznie. Jednak łapą natrafiłam na coś miękkiego. Obudziłam się gwałtownie odskakując. Cholera. Przez sen przesunęłam się na jego pole. Ostrożnie tak by nie zauważył przeszłam na drugi koniec. Usłyszałam szelest i Kiba otworzył jedno oko. Zastygłam.
- Wszystko widziałem, Akita - w jego głosie słychać było nutkę ironii. Przełknęłam ślinę i zarumieniłam się jak burak.
- A mówiłaś, że jesteś suczką "niekrępującą się" - udawał że się nad czymś zastanawia.
- E...eeee... wcale się nie skrępowałam... - mruknęłam cicho. Wstał i otrzepał się.
- Jak się czujesz?
- Lepiej. - zszedł z łóżka. Podziwiałam swoje dzieło z uśmiechem. Mógł już chodzić. Rozciągnął się nia podłodze, aż było widać wszystkie mięśnie. Spojrzał na mnie z pode łba.
- Co tak cieszysz mordkę?
- Ciszę się, że ci lepiej - odparłam wprost nadal się uśmiechając. Jego brew powędrowała do góry, jednak nic nic nie powiedział. Wyszedł z jaskini wolnym krokiem, a ja cichaczem ruszyłam zanim. On poszedł nad jezioro, a ja skręciłam w las. Nie wiedziałam co robić, więc zaczęłam zbierać kamienie. Kiedy znudziło mnie to zajęcie, wysypałam kamienie, i stwierdziłam, że pójdę do Kiby. Wychodząc zza krzaków, ujrzałam Kibę biorącego kąpiel. Nie zarumieniłam się na jego widok, jak już mówiłam czasem nie potrafię sie krępować w takich sytuacjach. Nie podeszłam bliżej. Przyglądałam się mu. Dopiero teraz zauważyłam, jakiej jest postawnej postury. "Ma naprawdę ładne mięśnie" pomyślałam z uznaniem. Kiba zauważył mnie.
- Czego tam się czaisz? - zapytał z wody.
- Szukałam cię - powiedziałam wyłaniając się z cienia. Uniósł brew do góry.
- Ach tak? - wytrzepał się jak wiatrak. Odchyliłam się lekko aby nie dostać z wody.
- Co porabiasz? - usiadłam na piachu bawiąc się liściem.
- Kąpie sie...? - znowu uniósł brew. Tak śmiesznie to robi. Nastała chwila ciszy. Było słychać tylko szum wiatru, liści, plusk wody... Zamknęłam oczy.
- Słuchaj, albo wchodzisz do wody, albo zmykasz, bo głupio sie czuję jak ktoś mnie obserwuję - usłyszałam głos Kiby. Wzruszyłam ramionami. Teraz Kiba zachowywał się jak ja a ja jak Kiba. Dziwne.Czyżby przez tą noc zamieniliśmy sie miejscami?
Kiba zanurkował. Wykorzystałam chwilę ciszy, aby wejść do wody. Była chłodnawa ale przyjemna. Zapuściłam się w głębiny. Cisza i spokój działały na mnie kojąco. Nagle...
Z głośnym pluskiem Kiba wynurzył się tuż przede mną.Pisnęłam i kurczowo zamachałam łapami.
- Nie rób tego więcej!
- Mam więcej nie nurkować, czy się więcej nie wynurzać? - zapytał unosząc brew.
- I to i to! Po prostu siedź tam i bądź grzeczny.
Kiba westchnął i zanurzył się. Ja płynęłam dalej. Nagle coś wciągnęło mnie pod wodę. Wystraszyłam się i zaczęłam wiosłować jak szalona. Jednak mimo woli wiedziałam,że to Kiba. Gdy puścił mnie, a ja popłynęłam na brzeg, on już się wynurzał. Spojrzałam na niego oskarżycielsko.
- To nie ja - powiedział sarkastycznie, ale z nutką śmiechu. Co się z nim stało? Czyżby przez ten uraz, aż do wyleczenia się trochę zmienił...?
<Kiba?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz