niedziela, 30 listopada 2014

Od Jaty CD Cameron

-Stary znajomy z przeszłości....- westchnęłam.
-Jak to?- spytał.
-Namawia mnie do powrotu do jednostki... Ale ja nie chcę... Teraz tu i u Nataszy jest mój dom...- powiedziałam i położyłam się kładąc łeb na łapach. Westchnęłam znowu.
<?>

Od Jaty CD Ayah

-Ayah.... Wstawaj...- powiedziałam.
-co? Jak? Ja wcale nie śpię!- zerwała się uderzając głową o półkę i rozsypując jakieś rzeczy po podłodze... Westchnęłam.
-Chodź... Ogarnij się i idziemy...- powiedziałam i usiadłam przed jaskinią.
<?>

Od Jagary CD Figaro

Skinęłam niewyraźnie głową. Znów trzasnęło. Przeszedł mnie dreszcz i skuliłam się przerażona.
-No co ty...- zaczął mnie uspakajać.- To tylko burza... Trochę wody i światła... Nic więcej...- mówił.
-Jakby cię taki piorun trzasnął, to byś zmienił zdanie...- wymamrotałam zestresowana. Burza jak na złość nie chciała minąć i każdy piorun przyprawiał mnie o panikę i ogromny strach... W dodatku czułam się niekomfortwo w tak bliskim kontakcie fizycznym z psem płci przeciwnej...
<?>

Od Bradoo do Iris

- Nie oddam Cię nikomu... - szepnąłem całując ją.
- Ja Ciebie też. Żadnej innej... - uśmiechnęła się uwodząco.
- Wiem... - powtórzyłem swój poprzedni ruch.
W tym momencie zapaliła się lampa, oświetlając nas. Tylko ona świeciła... I tylko nad nami...
- Może warto zaryzykować - spojrzałem jej w oczy...

< Iris ? >

Od Iris do Bradoo

 Nie zrozumiałam do końca o co mu chodziło, ale uśmiechnęłam się i odparłam;
- Oczywiście.
 Wstaliśmy z ziemi i ruszyliśmy alejką. Z nieba padały płatki sakury, którymi boki alejki były po prostu zasypane. Było tak pięknie, tak romantycznie... wspięliśmy się na małe wzgórze, gdzie położyliśmy się w trawie i patrzeliśmy na gwiazdy.
- Patrz! Tam jest gwiazdozbiór pegaza! - wykrzyknęłam, wystrzeliwując łapę wprost przed siebie.
- Specjalnie udawałem że go nie widzę, abyś ty mogła to zrobić - uśmiechnął się łobuzersko Bradoo.
- Akurat! - rzuciłam się na niego i zaczęliśmy się razem staczać w dół wzgórza. Turlaliśmy się, cały czas trzymając się łapami. Gdy wreszcie byliśmy na dole, zatrzymaliśmy się w pozycji: ja na górze, Bradoo pode mną. Stykaliśmy się nosami. Oczy mi błysnęły, a w oczach Bradoo dostrzegłam błysk księżyca. Zbliżyłam do niego pysk i pocałowałam go długo, namiętnie, z uczuciem.

<Bradoo?>

Od Bradoo do Iris

- Siedzisz na moim ogonie... - powiedziałem troche niepewnie.
- Przepraszam... - powiedziała delikatnie zmieszana, widać było, że oczekiwała czegoś innego, tylko czego...?
- Mówiłem, że to bedzie nasza noc prawda... ? - spojrzałem jej w oczy - No to niech będzie nasza - delikatnie ją pocałowałem i wyczekiwałem na jej reakcję...

< Iris ? Sorry za jakość ... >

Od Iris do Bradoo

- To takie... romantyczne - powiedziałam ciepło patrząc psu w oczy. Lekko musnęłam go nosem, a potem zaczęliśmy iść alejką. Nagle zapytałam:
- Podobno rozmawiałeś z tą nową... Venus?
- Tak, i co? - uśmiechnął się.
- Jak to co? Miła jest? - potrząsnęłam łbem.
- Tak całkiem miła - odparł.
- A bardzo ją lubisz? - przymrużyłam oczy.
- No nie... - przewrócił oczami - Iris, czy ty jesteś zazdrosna?
- Nie! Czemu miałabym być? - udawałam zdziwienie.
- No nie wiem... może dlatego że mnie kochasz? Daj, spokój. Ja nie latam za wszystkimi psami z którymi gadasz...
- Bo Ci na mnie nie zależy - odwróciłam łeb od niego w geście "mam focha!". Zerknęłam na zmieszaną minę psa i zaśmiałam się słodko. - Żartuję - dodałam, lekko go popychając w geście przyjacielskości.
 Usiedliśmy przy małej rzeczce, rozciągającej się przez cały park. O dziwo, ona nie zamarzła. Przytuliłam się do Bradoo, wtulając się w jego ciepłą sierść i zamknęłam oczy. Nagle Bradoo, powiedział:
- Em... Iris...
- Tak? - podniosłam łeb, patrząc mu w oczy.

<Bradoo?>

Od Banshee CD Arkadia

- Bo jakaś suka dużo mnie obchodzi... - spojrzałem na nią oschle.
- Skoro jesteś bratem alfy i byłym młodym samcem alfa to powinno - prychnęła.
- Ja nie mam z niczym problemu... Ajeśli Ty go masz to spójrz za siebie, tam jest wyjście... - powiedziałem przerzucajac jelenie skóry i robiąc sobie z nich posłanie.

< Arka ? Sorry za jakość, ale pisze z telefonu... >

Od Venus CD Nike

Jeszcze nigdy nie widziałam tego psa...Może dlatego,że dopiero tu jestem 1 dzień?Tak na pewno...
-Ładne masz imię. - oznajmił.
-Dzięki. - popatrzałam się na psa.
Po chwili dodałam.
-Masz ochotę pójść ze mną na spacer?

Nike?

Od Lexi C.D Terry

-Mniam-odpowiedziałam odgryzając mięso od kości tym biednym(ale i pysznym!)istotką.
-Jesteś tu nowa?-spytała.
-Tak,a ty?
-Tak samo,mam nadzieje ,że podoba ci się w sforze-zaśmiała się.
-Chyba tak...-odparłam zamyślona.
-Chyba?-spytała zaskoczona.
-Emm chodźmy  do ...do..lasu-powiedziałam zmieniając temat...

<Terra?>

Od Terry C.D. Lexi

Kolejny poranek w PLP . Słońce i piękne jeziorko . Cóż więcej ..? Przyjaciela .
-  Hej , pewnie Ty jesteś Terra ? - spytała suczka
-  Tak to ja . A  ty ... - nie dokończyłam
-   ... Lexi . Nazywam się Lexi . - przedstawiła się
-  Idziesz ze mną coś upolować ?- spytała
-   Możemy pójść ... - odparłam
Po krótkim polowaniu wróciłyśmy ze zdobyczami (3 króliki !) .
<Lexi?>

Od Lexy do Nike'a

Był mroźny poranek.Nareszcie pojawił się śnieg,w związku z tym postanowiłam wybrać się nad jezioro.Gdy dotarłam na miejsce zorientowałam się ,że to już nie jest jezioro tylko lodowisko.Gruba tafla lodu przykrywała srebrzystą wodę.Nad jeziorem były jeszcze inne psy,ślizgały się.Chciałabym tak jak one ale...moja łapa.Postanowiłam wsiąść się w garść i moja łapa dotknęła grubej warstwy lodu.Nie przypuszczałam ,że utrzymanie się na czymś taki jest aż tak trudne?Ale inne psy sobie radziły więc czemu ja nie mogę?Po paru minutach treningu szło mi co ras lepiej lecz nagle czułam ,że moje ciało ląduje na lodzie.Ktoś mnie potrącił.
-Przepraszam-powiedział wstając.-Jestem Nike a ty?-dodał...

<Nike?>

Od Terry C.D. Venus

-  Pięknie tutaj ... - powiedziałam do siebie
-  To prawda - powiedziała jakiś głos psa stojącego za mną
-  Serio ? Nie strasz mnie . - powiedziałam sarkastycznie do suczki stojącej za mną
-  Nie chciałam się straszyć ...- dodała smutnym głosem , nie zrozumiała chyba o co mi chodzi
-  Mam na imię Venus , a ty jak się nazywasz ? - dodała po chwili namysłu syczka
-  Jestem Terra Nova , ale możesz na mnie mówić Terra . - powiedziałam
Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę i poszłyśmy do swoich jaskiń , okazało się , że są one obok siebie (co za pech !) . Było naprawdę przestronnie i przytulnie . P wyjściu z jaskini zauważyłam pięknego ptaszka na gałązce , a gdy odleciał małe jeziorko . Były tam ryby ...
-  Głodna jestem . Czas na rybę ! - pomyślałam i wskoczyłam do wody 
<Venus?>
P.S.
Sorka za zachowanie suczki . Przeczytaj charakter.

Od Cameron'a C.D Elbise



Po drodze zahaczyliśmy jeszcze o piękny wodospad . Woda była bardzo przejrzysta, a na około rosły drzewa i kwiaty . Elbise patrzyła z niedowierzaniem . W wodzie było widać pływające ryby . Jedną złapałem i podałem suczce .
 - Teraz się nie wykręcisz, mówiłaś, że nie jesz mięsa - powiedziałem ze satysfakcją .
 - Nie jem żywych stworzeń - odparła
 - On już nie żyje - podałem rybę Elbise
 - Pierwszy i ostatni raz - odparła suczka .
Wzięła jeden kęs i od razu wypluła .
 - To jest ohydne - powiedziała zdegustowana
 - Tak, jasne - odparłem z irytacją
 - ...

<Elbise ?>

Od Cameron'a C.D Selly

 - Jak w ogóle znalazłaś się w PLP ? - zapytałem
 - Cam, teraz nie zadawaj mi takich pytań, mózg mi się wyłączył - odparła suczka ze śmiechem
Lekko się zaśmiałem . Nagle Selly się mnie zapytała :
 -  ...

<Selly ? Brak weny >

Od Ayah C.D Jaty

Wieczorem wróciłam do jaskini i się położyłam na moim posłaniu . Długo rozmyślałam nad zaginionym bratem . Jak wygląda, jak ma na imię i czy w ogóle żyje . Tysiące myśli kłębiły mi się po głowie . Rankiem obudził mnie głos Jaty mówiący :
 - ...

<Jaty ?>

Od Figaro CD Jagary

Przerażona suczka tuliła się do mnie trzęsąc się jak galareta. Objąłem ją delikatnie i mimo woli, uśmiechnąłem się pod nosem. Kto by pomyślał, że taka odważna suczka, boi się burzy. Kiedy Jagara trochę się uspokoiła odsunęła się ode mnie z zawstydzoną miną.
- To... yyyy... to ja... już... pój..dę...- wyjąkała.
- No co ty! Nigdzie nie idziesz! - zaoponowałem. - Zostaniesz tu na noc. Nie puszczę cię w taką pogodę.
- Nie, nie... ja... ja nie chce... wam przeszkadzać...
I wtedy huknął piorun. Suczka podskoczyła i pisnęła.
- Spokojnie. - przytuliłem ją do siebie. - Sad już przygotowała ci posłanie. Chcesz się położyć?
Skinęła głową.
- I jak tam? - spytała Sadness podchodząc do nas.
- Chyba dobrze. - mruknąłem. Odprowadziłem Jagarę na jej posłanie składające się z liści i mchu. Położyła się, a ja obok niej.
- Jak się czujesz? Lepiej już? Nie bój się... - szepnąłem.

<Jagara?>

Od Nike'a do Venus

Szedłem sobie. Był piękny dzionek. Poszedłem nad wodospad. Podszedłem do źródła. Stała tam suczka.
- Cześć- powiedziałem
Suczka spojrzała w moją stronę.
- Cześć. Venus jestem.
- Nike. Miło mi- uśmiechnąłem się
(Venus?)

Od Cameron'a C.D Jaty

Stałem pod drzwiami jaskini Jaty i lekko w nie pukałem . Jaty się obróciła w moją stronę i dziwnie się spojrzała . Coś ją cały czas denerwowało .
  - Jaty, masz dzisiaj nastrój do rozmów ? - zapytałem z nadzieją
  - Myślę, że tak - odparła po chwili namysłu .
  - Kim był tamten pies, z którym wczoraj się kłóciłaś ? - zapytałem
  - ...

<Jaty ?>

Od Rozalii CD Kolumbo

-Zostane jak chcesz , ale...nie bede jadla-usmiechnelam sie do niego.Psiak nieco sie zarumienil.
-Czemu?Jestes bardzo mizerna-przygladnal mi sie.
-Bo nie jadlam od kilku dni ale ten krolik mi wystarczy-powiedzialam.
Aha, no nic i tak sie poczestujesz-oderwal od dorodnego jelenia kawalek prawego uda.
-Dziekuje,naprawde bardzo dziekuje-powiedzial rozradowana. Od razu rzucilam sie na jelenia i lapczywie go zjadlam.Twarz mialam upaprana krwia i wygladalam jak jakas wiedzma.
-Jesli chcesz wiedziec to mieszkam na za tym drzewem kolo polany-wskazalam na drzewo polozone obok polany i niewielka jaskinie.
-To swietnie bede mial do ciebie blisko-usmiechnal sie pies.
-Do...do,do mnie? Ty chcesz mnie znac?-pierwszy raz jakis pies chcial mnie znac. Dotej porytylko Jaty mnie lubiala.
-Tak w ogole mow mi Rozii-zarumienilam sie bardzo,jego twarz byla dosc spokojna a oczy inteligentne.Akurat gdy to mowilam to wlasciwie chyba mi sie przygladal bo nie mogl oderwac oczu od mojej prawej lapy.

Kolumbo?heh ja dalej swiece wena...

Od Arkadii C.D Banshee

 - Gdzie Ty idziesz, ja jeszcze nie skończyłam ! - krzyknęłam na cały głos
 - Czego ? - zapytał poirytowany
 - Totalny brak kultury - podsumowałam i usiadłam na ziemi
Banshee przewrócił oczami i poszedł w swoją stronę . Lekko wkurzona siedziałam na ziemi przez jakiś czas . W końcu poszłam za śladami Bansh' iego . Dotarłam do PLP i znalazłam jego jaskinię .
 - Widzę,  że ładnie sobie pomieszkujesz - powiedziałam z irytacją i rozejrzałam się po jaskini .
Pies przestał jeść swój posiłek i wytrzeszczył oczy .
 - Co tu robisz ? - zapytał zdziwiony
 - Pomyślmy ... - mówiłam - Zostawiłeś mnie samą w lesie, nie chciałam, żeby ,,coś'' mnie zżarło, więc poszłam twoim tropem .
 - ...


<Banshee ?>

Od Bradoo C.D. Venus

- Po prostu nie ta godzina i pora roku... - westchnąłem.
- Po prostu nie potrafisz przegrywać - strzeliła " focha ".
Tylko, że skoro ją dogoniłem to wygrałem... No trudno... Nie chce mi się jej tego tłumaczyć...
- Masz już swoją jaskinię? - spojrzałem na nią.
- A co? - uniosła uszy, ale po chwili wróciła do wyrazu " obrażonego " pyska.
- Mógłbym pomóc znaleź.

<?>

Od Venus CD Bradoo

Pies jak na "samca" wydawał się na fajnego.
-A znasz Maxwella?
-Jak mógłbym go nie znać.To mój ojciec. - zaśmiał się.
-Fajnego masz ojca.To dzięki niemu tu dołączyłam. - popatrzałam się na psa.
-Dzięki.
Po chwili czasu spędzonego razem powiedziałam:
-Bradoo! Berek . -zaśmiałam się.
-Och... - popatrzał się na mnie.
-Jestem za szybka?Tak? - zaśmiałam się.
-No to zobaczymy. - lekko się uśmiechnął.
Po 30 minutach Bradoo mnie nie złapał.
-I co masz dość?Poddajesz się? - uderzyłam lekko psa w ramie po przyjacielsku.

Bradoo?

Od Jagary CD Figaro

Chciałam mu podziękować, pierwszy impuls kazał zacząć mówić coś w stylu: "Jak ja ci się odwdzięczę?!", ale moja natura nie pozwalała na to. Chciałam więc prychnąć coś, np: "Dałabym radę sama", ale z kolei to nie przeszło mi przez gardło. Milczałam więc. Wstałam powoli i się otrzepałam. Rzeka zniosła nas dobry kawałek i przyznam, że nie wiedziałam gdzie jesteśmy. Rozejrzałam się.
-Jak zamierzasz wrócić?- spytał jakby czytając w moich myślach. Chciałam coś powiedzieć, ale w tej chwili piorun przeciął niebo i uderzył w drzewo kilka metrów od nas. Burza... To była jedyna rzecz której się bałam... Przywarłam do ziemi skamląc ze stacji. Ogon miałam podkulony, trzesłam się jak nigdy, zasłoniłam oczy łapami.
-Co z tobą?! Musimy wiać!- krzyknął do mnie. Jednak mnie sparaliżował strach. Nie mogłam się ruszać, ciało odmówiło mi posłuszeństwa. Byłam tak przerażona, że odebrało mi świadomość....
*Jakiś czas później*
Ocknęłam się w jakiejś jaskini. Na dworze hulała burza i do tego pierwsza w tym roku zamieć śnieżna. Gdzieś w pobliżu trzasnął piorun. Zatrzęsłam się i skuliłam ze strachu. Poczułam jak ktoś obejmuje mnie łapą. Byłam tak przerażona, że bez zastanowienia wtuliłam się w futro tego kogoś. Trzęsłam się i miałam zaciśnięte powieki. Znów uderzył piorun. Zatrzęsło mną jak źdźbłem trawy podczas tornada. Dopiero teraz zorientowałam się, że osoba, w którą się wtulam, i którą duszę, to Figaro. Odsunęłam się speszona. Przyznam, że pierwszy raz byłam w takiej sytuacji.
-Przepraszam... To nie było... - zaczęłam się tłumaczyć, jednak znów gdzieś walnęło i od razu podbiegłam do Figaro łamiąc dokładnie wszystkie swoje zasady i na powrót się w niego wczepiłam.
<Figaro?>

Od Bradoo C.D. Venus

- Rozmawiałaś już z moją siostrą? - spojrzałem na nią - Przyjęła Cię?
Kiwnęła głową przytakująco.
- No chociaż bardziej to był monolog... Twoja siostra jest mało rozmówna... - przewróciła oczami.
Uśmiechnąłem się tylko, tak jakbym mówił " wiem ".

<Venus ? Brak weny :/>

Od Venus do Bradoo

Gdy dołączyłam do sfory czuję się jakoś lepiej.Gdy by moje życie nabierało kolorów.Nowe otoczenie,miłe psy i piękne widoki.Tego dnia postanowiłam pójść nad Wodospad.Słyszałam,że to miejsce jest idealne miejsce do spędzania czasu.Jak powiedziałam tak zrobiłam.Zmierzyłam w kierunek wodospadu.Gdy tam dotarłam usiadłam koło drzewa wielkiego.Była na serio duże. Nagle jakiś pies nadepnął na mój ogonek.Jaki debil śmiał się wejść na mój ogon!
-Jak śmiałeś wejść na mój ogon - warknęłam.
-Sory... - spuścił łeb.
-Yhy...
-Jestem Bradoo a ty? - zaśmiał się
-Venus. - podałam łapę psu.

Bradoo?

Nowa suczka - Venus!

 
Imię : Venus
Pseudonim : Woli gdy psy zwracają się do niej pełnym imieniem.Lecz dla rodziny i znajomych może być Sunev lub Sun.
Płeć : Suczka
Wiek : 2 lata
Stanowisko : Wojownik
Charakter : Venus dla znajomych Sun albo Sunev to odważna i śmiała samica, która nie lęka się niczego.Gdy była szczeniakiem bała się pajęczyn (ale to przeszłość) Uwielbia przeżywać przygody, które zawsze kończą się dobrze. Sun to sprytna samica. Umie wywiązać się z opałów. Jest również bardzo inteligenta i zrównoważona. Suczka ta to arogancka, kochliwa i romantyczna. Lubi słyszeć komplementy od samców.Sunia ta jest bardzo opiekuńcza.Gdy by miała własne szczeniaki troszczyła by się o nie.Dla obcych psów Venus jest wredna,chamska,agresywna.Zza młodu Venus buntowała się rodzicom.Miała do tego powody,lub przechodziła trudny okres w swoim psim życiu.Venus ma tak jak każdy pies dni gorsze i lepsze.Ma również wiele zalet i mniej wad.Nie wierzy w prawdziwą miłość.Uważa gdy by miała partnera wykorzystał by ją dla szczeniaków i dla zabawy.Czasami Venus zachowuję się jak szczenie.
Umiejętności : Venus od małego świetnie biega.Od małego szczeniaka jest dobra w bieganiu.Często wygrywa jakieś nagrody,trofea,medale.Uwielbia pływać.A jak się Venus nauczyła pływać?A tak,że jej własny ojciec wrzucił ją do jeziora i sobie poradziła.
Partnerstwo : Na razie nie rozgląda się za samcami...Uważa,że samiec nie jest jej do niczego potrzebny.
Spokrewnieni : Z tej sfory nikogo nie zna..Nie ma bliskiej osoby.
Wygląd zewnętrzny:
  • Rasa : Owczarek Belgijski Tervueren
  • Maść : płowa, z czarną maską i czarnym nalotem.
  • Sylwetka : Venus ma sportową, pełną harmonii sylwetke, suchą i umięśnioną. Zawsze gotowa do działania. Zorientowanie na człowieka czyni z niej doskonałego psa służbowego, sportowego, jak również ze względu na czułe i wrażliwe usposobienie wspaniałego psa rodzinnego i towarzyszącego, jednak wymagającego zajęcia. Głowa wysoko noszona, nie przesadnie długa, o prostych liniach, dobrze wymodelowana i sucha.Klatka piersiowa sięga łokci. Długość kufy jest równa.Jej oczy są koloru bursztynowego.
  • Znaki szczególne : Venus ma niezwykłą sierść.Ma również pod lewą łapką znamię w kształcie gwiazdy o którym wie tylko ona i jej matka.Jej opuszki są mięciutkie.
Historia : Witaj świecie nie zauważyłam cię. Nazywam się Venus dla znajomych Sun albo Sunev.Mam 2 lata. Urodziłam się w lesie Amethyst Mountaim. Matka porzuciła mnie gdy miałam 10 dni. Byłam zdana tylko na siebie. Kiedy osiągnęłam wiek 2 lata musiałam sama polować. W czasie polowania spotkałam,który był mieszańcem Terier'a Irlandzkiego a American Staffordshire Terrier'em.Pies podszedł do mnie bliżej.Nie wiedziałam co zrobić wtedy.Postanowiłam warknąć na psa,lecz ten się wystraszył.Po chwili pies przedstawił mi się i oznajmił,że nazywa się Maxwell i że należy do pewnej sfory Pacl Loco Paws w której jest emerytowanym alfą.Ja również się przedstawiłam psu.Po dłuższej rozmowie okazało się,że Maxwell szuka członków do jego sfory.Uległam mu i postanowiłam dołączyć.Gdy dotarliśmy do Pack Loco Paws wszystkie psy mnie przywitały.Bardzo się ucieszyłam.Takiej reakcji psów się nie spodziewałam.
Kieruje : kinia 800

Od Figaro CD Jagara

-Ciekawe jak długo wytrzyma.
- Kto? - prychnęła patrząc na mnie jak na wariata. Uśmiechnąłem się kpiąco.
- Lód.
Podszedłem bliżej i stanąłem na lodzie. Wartki strumień wody płynął pode mną. Tupnąłem nogą. Lód pękł. Zszedłem z niego i stanąłem na oszronionej trawie. Zauważyłem, że lód pod nogami Jagary również zaczął się kruszyć.
- No i co? - szydziłem z niej. - Zapomniałaś, że deszcz przyniósł ocieplenie powietrza, które z kolei roztopiło lód?
- Myślisz, że się boję? - odcięła się. - Jeśli tak to wiedz, że jesteś w błędzie. Nie obchodzi mnie... - nie skończyła. Lód pod jej łapami gwałtownie się załamał, a rzeka wciągnęła pod wodę. Nie wiedziałem co mam robić. Z jednej strony najchętniej zostawiłbym ją w wodzie, z drugiej czułem, że nie mogę tak postąpić. Po chwili jej głowa pojawiła się z powrotem nad taflą wody. Machała dziko łapami, próbując chwycić przepływającą obok krę. Po chwili wyczerpana suczka zemdlała. Nie mogłem jej tak zostawić. Rzuciłem się do wody, mimo tego, że była lodowata. Podpłynąłem do suczki, chwyciłem ją za kark i wyciągnąłem z rzeki. Położyłem ją delikatnie na trawie. Z przerażeniem dostrzegłem, że jest nieprzytomna i nie oddycha. Jednak zaraz zaczęła się krztusić i kaszleć. Uchyliła powieki i rzuciła mi zamglone spojrzenie. Gdy wzrok jej się wyostrzył i mnie rozpoznała, wychrypiała tylko:
- To ty...
- Tak... Przynieść ci coś? Dobrze się czujesz? Iść po lekarza? - zmartwiony patrzyłem na Jagarę. No tak... Mimo tego wszystkiego co zrobiła, naprawdę się o nią bałem. Może nikt kogo by tak traktowała, nie zachował się w ten sposób. Ale ja to zrobiłem... Uratowałem jej życie. Może chociaż to doceni...

<Jagara?>

Zmiana !

Leonard zmienia rasę! Teraz to Owczarek Niemiecki!


Od Kolumbo C.D. Rozalii

- Witaj. - Przywitałem się i pomachałem ogonem.
- Jestem Rozalii, a ty?
- Nazywam się Kolumbo.
- Dokąd idziesz? - Suczka zasypywała mnie pytaniami.
- Idę, znaleźć sobie jakąś jaskinię. Nie mam żadnej, bo jestem nowy w sforze.
Suczka zamyśliła się, po czym powiedziała:
- Znam jedną fajną, tu niedaleko. Chcesz zobaczyć?
- Chętnie. - Uśmiechnąłem się i ruszyłem za suczką. Gdy szliśmy laskiem, suczka znowu zaczęła pytać się o wszystko:
- Ile masz lat? Mieszkałeś kiedyś z ludźmi? Jakiej jesteś rasy?
Odpowiadałem na pytania, śmiejąc się. Gdy zapytała czemu, odparłem:
- Śmieję się, bo jesteś taka dociekliwa...
- To źle? - Zapytała zwieszając łeb.
- Nie! Tego nie powiedziałem. - Odparłem. Czułem, że dobrze dogadam się z tą suką. W pewnej chwili, kazała mi stanąć i powiedziała:
- To tu! Oto jaskinia.
- Wow! Świetna! - Powiedziałem oglądając jaskinię - Chcesz zostać na obiadek? Zapytałem z nadzieją.
( Rozalii? A ja właśnie niezbyt)

Od Kiby CD Akita

-Jakie życie jest głupie...- powiedziałem.
-Czemu tak uważasz...?- spytała cicho.
-Najpierw się rodzisz, później żyjesz, a naokoło ciebie inni umierają, a później umjerasz też i ty. Przecież to głupie.
-Zapomniałeś o jednym punkcie...- wyszeptała.
-No o jakim?
-O miłości...- powiedziała prawie niedosłyszalnie.
-A ja wiem... Nie każdy ma to szczęście... Uczucia potrafią jedynie zadawać ból... Albo tobie, albo osobie, względem której je kierujesz...- powiedziałem.
<?>

Od Jaty CD Cameron

-Nic...- mruknęłam.- Wybacz... Ale chcę pobyć sama... Może jutro...- westchnęłam. Cameron wyszedł z westchnieniem...

Następnego ranka obudziło mnie ciche pukanie.
<Cameron?>

Od Jagary CD Figaro

-Nic. Szłam sobie. Jeśli jeszcze nie zauważyłeś, to przestało padać...- prychnęłam. Poszłam z uniesioną głową nad rzekę. Słyszałam jak Sadness szepcze:
-No idź za nią...
Później tylko niechętne kroki Figaro. Uśmiechnęłam się pod nosem. Był już lód. Byłam zadowolona. Uwielbiam lód. Zaczęłam biec na łeb na szyję w stronę tafli jeziora. Wjechałam na nią i zaczęłam się ślizgać. Nagle przede mną rozwarł się przerębel wskoczyłam weń i wyciągnęłam z pod lodu rybę. Wszystkiemu przyglądał się Figaro. Nagle powiedział:
-...
<?>

Od Jaty CD Ayah

-Jasne... Pomogę ci...- powiedziałam.- Ale może zaczniemy poszukiwania od jutra, bo dziś już nie zdążymy.- zaproponowałam. Ayah usmiechnęła się.
-Dzięki... I do jutra...- powiedziała.
-Do jutra.- odparłam. Ruszyłam do siebie...
<?>

Od Jaty CD Maxwell

Uśmiechnęłam się.
-A ty? Mieszkasz u Nataszy?- spytał.
-Tak... Ona kocha mnie jak nikogo innego... Nie oddałaby mnie za żadnego innego psa, ani nic i nikogo na świecie...- powiedziałam i uśmiechnęłam się ciepło.- To... Dobranoc... Dobranoc Max...- powiedziałam i ruszyłam do siebie... Byłam smutna... Położyłam się na skórze i westchnęłam.
<Max? Jak chcesz?>

Od Bradoo C.D. Iris

- Może zajdziemy też w takie " moje " miejsce ? Jest po drodze... - spojrzałem na nią z nadzieją.
Kiwnęła głową z ciepłym uśmiechem na pyszczku. Po niepełnej godzinie byliśmy na miejscu.
- Może Być? - spojrzałem na nią z nadzieją kładąc uszy.
- Ślicznie... - szepnęła.
Po chwili podszedłem do drzewa, leżało tam moje dzieło.
- Czekają na Ciebie już od wczoraj - posłałem jej ciepłe spojrzenie - Chciałem, żeby ten wieczór był wyjątkowy, niezapomniany, chciałem, żeby był po prostu nasz... - wyszeptałem patrząc jej prosto w oczy.

<Iris? Sorry, że takie krótkie... >

Od Banshee C.D. Arkadia

- Mała... - westchnąłem z pozornym zmęczeniem - Ja mam swoje sprawy, Ty masz swoje sprawy i na tym pozostańmy.
- Mała, Ja mam swoje sprawy... Bla, bla, bla ... - przedrzeźniała mnie i przewrócała oczami.
Spojrzałem na nią tylko z zażenowaniem i ruszyłem w swoją stronę.

<Arka? Sorry, że takie krótkie>

Od Arkadii do Banshee

Jak zwykle wyszłam z domu około 11 . Poszłam do lasu,aby trochę pobiegać i rozruszać kości . Niebo było przejrzyste , nie było ani jednej chmurki . Znalazłam strumień i się napiłam . Woda była zimna i krystalicznie czysta . Siedziałam na brzegu . Nagle niedaleko mnie przebiegła jakaś postać . Nie miałam wątpliwości . To był jakiś pies . Biegł z czymś w pysku . Pewnie wracał z polowania .
- Stój ! - krzykęłam
Pies się nie zatrzymał, więc pobiegłam za nim . Dogoniłam go przed wodospadem . Złapałam za łapę i powaliłam na ziemię .
- Ej, za co? - zapytał zdziwiony
- Nie chciałeś się zatrzymać. Poza tym gdzie tak pędzisz ? - zapytałam
- Nie twój interes - odparł podnosząc się z ziemi i idąc w swoją stronę
- Idę z tobą - dodałam
- ...

<Banshee ?>

Nowa Suczka - Arkadia !




Imię : Arkadia
Pseudonim : Aria i wiele innych nazw
Płeć : Suczka
Wiek : 3,5 lat
Stanowisko : Węszyciel
Charakter : Arkadia jest miłą i sympatyczną suczką . Tak adobra duszczka . Jest odważna i stawi czoło każdemu wyzwani . Zawsze bezinteresownie pomaga innym bez względu na to czy kogoś lubi czy nie . Dlaniej nie ma znaczenia wygląd, ale to co ma się w środku . Jest bardzo roważna . Zanim podejmie decyzję to omawia jej plusy i minusy . Musi być w 100 % pewna, jeśli chce coś zrobić . Potrafi być szczera do bólu . Nie chce nikou robić przykrości, ale czasami jej się coś wyrwie . Uwielbia przygody, szczególnie, jeśli są związane z długimi wyprawami i pogaduchami przy ognisku . Za przyjaciół potrafiłaby oddać życie . Jest bardzozaradna . Nawet w trudnych momentach znajduje z nich wyjście . Czasem jest bardzo zwariowana . Uwielbia rozśmieszać innych i robić psikusa . Czasami jest wrażenie, że wszędzie jej pełno .
Umiejętności : Jest bardzo sprawna fizycznie, bierze udział w zawodach . Zna wiele komend i rozkazów . Ma dobry wzrok, słuch i węch przede wszystkim .
Partnerstwo : Marzy o tym jedynym,ale czy go znajdzie ... ?
Spokrewnieni : Ma zaginioną siostrę ...
Wygląd zewnętrzny :
  • Rasa : Owczarek niemiecki
  • Maść : Czarna podpalana 
  • Sylwetka : Szczupła, chociaż wydaje się, ze jest ,,trochę'' duża w szerz . Jest umięśniona . 
  • Znaki szczególne : -
Historia : Arkadia urodziła się w jednej z lepszych hodowli w kraju . Już jako szczeniak była uczona do pracy w policji. W wieku 1 roku została kupiona przez jednego policjanta, John' a . Na jego podwurku był tor do ćwiczeń sprawnościowych . Była uczona, wszystkiego co musiała umieć, aby służyćw policji . Następnie po roku została wzięta do policji . Była jedną z niewielu suczek . Większością były psy . Tam znalazła swoją pierwszą miłość , Jack' a . Niestety zostali rozdzieleni . Jack trafił do innej jednostki . Na jednej z akcji została postrzelona i nie było dla niej praktycznie szans . Wyszła z tego, ale nie mogła już służyć w jednostce . Została sprzedana. Trafiła do pewnej pani , Aleksandry . Tam mieszka obecnie, ale również jest członkiem Pack Loco Paws .
Kieruje : Lemon Note

Zmiana !

Nike zmienia zdjęcie na :


Zmiana !

Rozalii zmienia zdjęcie :


Od Terry do Cameron'a

- Hmm... - mruknęłam z zaciekawenia
- To jakieś psy ! - zaczęłam biedc do postaci prezde mną , jednak trochę się zawachałam
- Chwilę , dam radę ! Jeszcze kawałek ! - mówiłam do siebie
Pies zaczął uciekać . Pewnie myślał , że jestem wilkiem . Ja nadal goniłam postać chociaż uciekała . Dogoniłam psa . Okozało się , że ma na imię Cameron . Wracał z polowania . Zaprowadził mnie do PLP ...

<Cameron ?>

Nowa Suczka - Terra !




Imię : Terra Nova
Pseudonim : Terra, chce żeby tak na nią mówiono
Płeć : suczka
Wiek : 4,5 roku
Stanowisko : morderca
Charakter : Zamknięta w sobie ,a czasem arogancka. Nie nawidzi długich rozmów . Woli być sama. Jeżeli pozna prawdziwego przyjaciela ... może , może . Zobaczymy czy się otworzy na innych , chociaż wątpię ...
Umiejętności : Wysportowana i ogólnie szybka , zwinna , skoczna. Uwielbia '' ścigać się z wiatrem '' i być zawsze najlepsza .
Partnerstwo : Nie wie czy da radę kogoś poznać... Boi się innych co jest trochę dziwne .
Spokrewnieni : ---
Wygląd zewnętrzny :
  • Rasa : Husky
  • Maść : Czarny z białą maską
  • Sylwetka : Szczupła , lekko umięśniona .
  • Znaki szczególne : ---
Historia : Trudne ... Nie znała rodziców i rodzeństwa , jednak sobie jakoś radziła . Jadła co się nadawało do zjedzenia i bardzo często ledwo uchodziła z życiem. Chciałaby poznać bliskich. Ma nadzieję, że kogoś znajdzie w Pack Loco Paws .
Kieruje : Ramses

Od Figaro C.D. Jagara

- No... - zacząłem się tłumaczyć.
- Co? - ucięła mi krótko. - Pyta wyraźnie: Czego jeszcze tu chcesz?!
- Niczego. - warknąłem i odszedłem. Nie miałem ochoty już z nią rozmawiać. Irytowała mnie jak nikt inny. A na początku wydawała się być miła... Ale cóż pozory mylą i właśnie się o tym przekonałem. Szybkim krokiem dotarłem do jaskini, którą dzieliłem z Sadness, ona już tam była.
- Cześć. - przywitała się. - Co taki nie w sosie jesteś?
- A nic... Taka jedna...
Spojrzała na mnie ze współczuciem.
- Kto? Co takiego ci zrobiła?
- Jagara. - mruknąłem i opowiedziałem jej całą historię. - Najgorsze jest to, że zachowuje się strasznie egoistycznie. Nikogo nie lubi, a mnie znienawidziła najbardziej na świecie. Tylko nie wiem za co...
- Nie martw się. - pocieszyła mnie. - Może tylko tak ci się wydaje?
- Nie zamierzam się martwić. - wzruszyłem ramionami i westchnąłem. - I wcale mi się tak nie wydaje. Ona jest po prostu chamska. - syknąłem.
Nagle poczułem napływ złości. Poirytowany się odwróciłem... I zobaczyłem przy wejściu Jagarę. "Jak długo tu stoi? Słyszała naszą rozmowę?" przeszło mi przez myśl. Niewątpliwie wyglądała na wściekłą.
- Czego chcesz? Po co przylazłaś? - warknąłem.

<Jagara?>

Od Rozalii do Kolumbo

Padał deszcz. Siedziałam zapuszczona w swojej jaskini od pięciu dni, gdyż nieprzerwanie padało. Nie wytrzymałam i wybiegłam przed jaskinię. O dziwo była delikatna ulewa która zaczęła przeistaczać się w mżawkę.Byłam bardzo chuda.W końcu prawie od tygodnia nic nie jadłam. Poszłam na polowanie. Dopadłam jakiegoś króliczka. Nagle zobaczyłam jakiegoś rudo-białego psa który zaatakował naprawdę dorodnego jelenia. Zaczęła cieknąć mi ślinka. Ocknęłam się i wzięłam na plecy króliczka. Ziół miałam zapas chyba na dwa lata więc na razie się cieszyłam i nic nie zbierałam. Przy wodospadzie było...sucho! W sforze gdzie by się nie poszło było mokro a tu sucho! Usiadłam na skałce i zaczęłam się delektować. Zaraz przyszedł ten pies z jeleniem. Nawet mnie nie zauważył.Runął na ziemię zmęczony targaniem jelenia.
-Hej!-krzyknęłam do niego.Nie wiem co mnie naszło ale dawno nie miałam przygód ani nie zawierałam nowych znajomości więc czemu nie?


Kolumbo?Odpisz proszę bo mam wenę.

Od Nike'a CD Manga

Czekaliśmy jeszcze parę minut na drzewie.
- Chyba jest okey- powiedziała Manga
Zeszliśmy z dzrzewa i zaczęliśmy powoli kierować się w stronę sfory.
Byliśmy już blisko gdy nagle Manga stanęła.
- Co jest?- spytałem
Nie musiała odpowiadać, bo z każdej strony zaczęły wychodzić wilki. Rozejrzałem się. Mangi niegodziwej nie było.
- O proszę, zostałeś sam- powiedział jeden z nich i uśmiechnął się diabolicznie.
~ Wystawiła mnie~ pomyślałem i zacząłem szukać wzrokiem jakiejś drogi ucieczki.
Nagle za watahą coś gwizdnęło. Był to pies, a właściwie- Manga.
(?)

Od Red'a

Wskoczyłem w śnieżną zaspę, czując jak mroźne, przezroczyste kryształki oplatają moje ciało. Byłem szczęśliwy. Lekka mgła unosiła się nad oszronionymi drzewami. Wypuściłem z płuc ulotną parę i stanąłem na cztery łapy. Mój nos, łeb, grzbiet, ogon pokrył puszysty śnieg. Otrzepałem się. Puściłem się biegiem przez polanę. Nagle poczułem pod poduszkami śliską, czysto gładką taflę i właściwie bez woli jechałem po lodzie. Po paru sekundach uderzyłem w coś miękkiego i przewróciłem się. Lekko skonsternowany potrząsnąłem pyskiem i uniosłem wzrok na postać. Pomogłem jej wstać i usiadłem.
- Przepraszam, to moja wina. – powiedziałem, przekrzywiając głowę. – Red jestem. – dodałem.

{Crying?}

Nowy Pies - Red !



Imię : Red
Pseudonim : -
Płeć : Pies
Wiek : 2 lata 6 miesięcy
Stanowisko : Strażnik
Charakter : Red to optymista. Ciekawość jego, już nie raz pozbawiła go przysłowiowej korony. Z łatwością zjednuje sobie pokrewne dusze.
Umiejętności : Siła to cecha, która najbardziej się w psie wykształciła.
Partnerstwo : Some people care too much… I think it’s called love.
Spokrewnieni : Cesja (m.)
Wygląd zewnętrzny :
  • Rasa : Owczarek australijski & Owczarek niemiecki
  • Maść : Self red merle
  • Sylwetka : Harmonijna budowa wraz z masą ciała.
  • Znaki szczególne : Dwie symetryczne blizny na grzbiecie.
Historia : Urodził się w domu bogatej wdowy, która za jego sprawą o mało nie padła na zawał. Kobieta nie przepadała za psami, lecz miała dobre serce i oddała go do organizacji. Tam, wykorzystując wiek i spisując psu nielegalny rodowód sprzedali go do hodowli. Jednak szybko odkryto, że młodzik nie jest rasowy i nie nadaje się do krycia. Wybuchła jakaś wielka afera sądowa, podczas której Red trafił na arenę psich walk. Wstrzykiwali mu sterydy, dopalacze, a on wygrywał. Pewnego razu pokonany, z wieloma głębokimi ranami na ciele został wrzucony do worka i na śmietnik. Życie uratował mu bezdomny starzec, który całe swoje oszczędności poświęcił na wydarcie psa śmierci. Po rehabilitacji Red mógł chodzić. Utrzymywali się z zabawiania ulicznych przechodniów. Wkrótce stać było ich na mieszkanie, a następnie założenie firmy szkoleniowej dla psów. Pan umarł, a pies wylądował na ulicy. Błąkając się trafił tutaj…
Kieruje : Cernunnos

Od Mangi CD Nike

Uniosłam łapę, na znak, że ma zamilknąć. Zaczęłam nasłuchiwać. Nike patrzył na mnie zamurowany.
- Manga...?
- Słyszysz to?
Uniósł uszy.
- Nie...
- Cichutki szmer... jakby... - nagle moje oczy zaokrągliły się. - Nike, wiejemy!
- Co? Dlaczego? - był zdezorientowany.
- Wilki - warknęłam ze złością.
- Nie możesz ich zaatakować jak tamtego?
Spojrzałam na niego z wyrzutem.
- Jest ich za dużo. Poza tym nie mam zamiaru stracić znowu ucha, przyda mi się jeszcze.
Ruszyliśmy do biegu. Biegliśmy ile sił w łapach, sami nie wiedząc przed czym i gdzie. Liście zmagały po twarzy, gałęzie wbijały się w łapy.
- Robimy za dużo hałasu. - krzyknęłam przez szum liści. - Na drzewo.
Wykonałam skok i wspięłam się na drzewo. Pomogłam Nike'owi zrobić to samo. Ukryliśmy się w buszu korony.
 Usłyszeliśmy szelest i pod nami przebiegła wataha wilków.
<nike?>

Od Lexi CD Clifa

-Aaa!-krzyknęłam zaskoczona.
Już nawet nie można w spokoju wyjść na spacer.Ta gałąź nie pojawiła się znikąd,a tym bardziej z drzewa.Szybko uruchomiłam mój nos i zaczęłam węszyć pośród liści.Ku mojemu zdziwieniu,ze sterty liści wystawał jakby nos?Podeszłam bliżej.Po paru sekundach ze sterty wynurzył się ogon.A ja znowu się wywaliłam,jak to ja.Dopiero po chwili zorientowałam się iż upadłam na jakiegoś psa.
-Przepraszam-powiedziałam ocierając się z brudnej ziemi...


<Clif?Brak weny :/ >

Od Clifa Do Lexi

Położyłem się na trawie która teraz była jakby opadła. Liście wokół mnie stawały się coraz bardziej suche i pomarańczowe z biegiem dni. Niedługo nastanie jesień. Trzeba wykorzystać jeszcze kilka tych blado słonecznych dni, mimo że zima i jesień to moim zdaniem najpiękniejsze pory. Coraz więcej liści opadało wokół mnie więc teraz leżałem pośród ich morza. Jeden z tych jeszcze letnich opadł mi na nos. Był przesiąknięty rosą. Gdy jednak cała rosa z liścia wypłynęła ten stawał się coraz bardziej brązowy i kruszył mi się na pysku. Gdy strzepnąłem go lekkim ruchem głowy położyłem ją na łapach (głowę). Zieleń więdła a na jej miejscu stawał pomarańcz. Czułem się jak ciepła plama pośród zimnych barw. Tylko te ostatnie małe wyjątki zieleni jeszcze dawały mi nadzieje na niezostanie samotnym. Gdy lekko przymknąłem oczy poczułem że coraz więcej suchych bądź jeszcze trochę zielonych liści spada mi na grzbiet. Jednak gdy zamknąłem je całe nie widziałam już tych pięknych barw. Widziałem tylko jeden kolor, który zawsze uznawany jest za straszny i ponury, chociaż mi dodaje otuchy. Czerń.  Jednak nie mogłem nacieszyć się długo błogim spokojem i patrzeniem na opadające liście. Usłyszałem szelest tych roślin i ciche przeklinanie dlaczego ich tyle jest. Wiedziałem że to ktoś ze sfory więc nie drętwiałem gotowy do ataku. Mimo że głos należał do suczki nic nie mogło mi dziś przeszkodzić. Nawet człowiek depczący mi po plecach. Nic.
Jednak gdy szelest liści zbliżał się coraz bardziej poruszyłam się niespokojnie. Nagle nastała cisza. Potem znowu szelest. Gdy otworzyłem lekko jedno oko zauważyłem że jakaś suczka szamocze się z liśćmi próbując dotrzeć do jakiegoś celu bądź na spacer. Uśmiechnąłem się pod nosem i zamknąłem oko. Pies nadal cicho mamrotał o liściach a ja szybkim ruchem rzuciłem ją gałęzią i znowu schowałem się za liśćmi.
<Lexi? ;3>

Zmiana!

Clif zmienia zdjęcie na:


Od Akity C.D Kiby

W moich myślał błądziło pełno zagubionych pytań i odpowiedzi.
Dlaczego on mnie pocałował? Dlaczego JA go pocałowałam?
Jednak najszczęśliwszą z tych myśli była: on się ZAŚMIAŁ! Kiba,  ten ponury samotnik się ZAŚMIAŁ!
 - Eee - bąknęłam nie wiedząc co mam powiedzieć. Było mi trudno cokolwiek wydusić nawet to bezsensowne "eee" z trudem powiedziałam. Kiba nic nie mówił nie ośmielając się zacząć rozmowy zapewne chciał dać mi szansę. A teraz gdy tą szansę mam nie wiem jak ją wykorzystać ...
 Przez chwile unikałam jego wzroku próbując wymyślić jakiś temat kiedy pies odezwał się:
 - .....
<Kiba? Brak weny ;-;>

Od Crying C.D Despero

  - DESS! - krzyknęłam. Podbiegłam do niego i przytuliłam.
Uśmiechnął się lekko.
 - W-Wróciłeś ...- szepnęłam.
- No jak widać. - wyszczerzył zęby. Odsunęłam się od niego.
 - To na pewno ty?  - zażartowałam.
-  Hmmm ... Może.
Zamerdałam wesoło ogonem,
<Dess? Brak weny ;-;>

Od Selly do Camerona

Westchnęłam cicho po czym spojrzałam na Cama.
-Nie musisz się tak martwić.- powiedział na co ten prychnął lekko w geście łagodnej pogardy. Zaśmiałam się cicho i ułożyłam się wygodnie kładąc pysk na łapach. Już lekko przysyłam, gdy usłyszałam głos Camerona.
-Selly?
-Taaaaak? -powiedziałam zaspanym głosem.
-Mam do Ciebie pytanie...
-Hmmm?- mruknęłam cicho.

<Cam? :3>

Od Iris do Bradoo

 Pies uśmiechnął się do mnie z wdzięcznością. Odwzajemniłam uśmiech, a potem lekko go cmoknęłam w policzek.
- To co? - zapytałam - Gdzie dziś idziemy?
- Szczerze? - odparł siadając na ziemi - to nie wiem.
- Hmm... wiesz po drodze kiedy tu szłam, no, zanim jeszcze dołączyłam, to widziałam po drodze piękną polanę. Kawał drogi, ale warto.
- No dobra - odparł wstając - to idziemy.
 Ruszyliśmy na zachód. Mijaliśmy inne psy, tereny sfory aż w końcu wszelkie szczekanie ucichło, bo wyszliśmy poza tereny sfory.

<Bradoo? Sorry, że takie krótkie>

Od Cameron' a C.D Selly

- Selly, widzę, że coś jest na rzeczy - powiedziałem łagodnie
- Nie, naprawdę nic się nie dzieje - odparła suczka
- Źle się czujesz ? -zapytałem
- Mówię, że je dobrze - dodała zdenerwowana suczka
- Jasne - odparłem sarkastycznie
- ...

<Selly ?>

Od Nike'a CD Kai

Suczka wydawała się miła.
- Tak, z chęcią- odparłem i się uśmiechnąłem
Suczka to odwzajemniła i ruszyliśmy.
- To gdzie najpierw?- spytała
- A jesteś głodna? Wiem że to nie jest wielka atrakcja, ale może...
- Tak- powiedziała sunia
- Okey to chodźmy na polanę tam zawsze jest co upolować
Dotarliśmy nad polanę. Tak jak mówiłem, było tam stado saren. Wypatrzeliśmy tą najsłapszą i po paru minutach leżała przed nami i jedliśmy ją.
---Po zjedzeniu---
- A gdzie teraz?- spytała
- Spokojnie- uśmiechnąłem się- Widać, że też jesteś pełna życia
- A co?- odparła pytająco
- Nic, nic też taki jestem- zamerdałem wachadłowo ogonem- to może nad wodospad? To jedno z moich ulubionych miejsc- dodałem
- Dobra. To chodźmy- uśmiechnęła się Kaja
(Kaja?)

sobota, 29 listopada 2014

Od Elvis'a C.d Keyry

-Eh..no bo ja się staram być miły dla ciebie a jak się staram być miły to ty jesteś..no zła.. Czyje się w tedy jakbyś mnie nie lubiła. Zrobiłem ci coś? Nie. Ja naprawdę nie chce cię skrzywdzić ja chcę cię lepiej poznać a ty uciekasz. Po co to robisz? Uciekasz przede mną jakbym był demonem, wrogiem. Ale nie jestem. Jak cię lubię i staram się to okazać ale ty jakoś.. zachowujesz się jakbym był demonem. Nie zrozum mnie źle ale moje ostateczne pytanie jest Czu uciekasz przede mną?-spojrzałem tylko w ziemie czekając na odpowiedź suczki.
(Key?)

Od Kolumbo do Maxwell'a / Keyry

To miał być zwyczajny poranek. Wstałem i leniwie otworzyłem oczy. Otrzepałem się z liści, i powolnym krokiem zbliżyłem się do strumienia. Zanurzywszy weń język, zacząłem chłeptać. Gdy napiłem się już wystarczająco, podniosłem łeb. Przed oczami, mignęło mi coś rudego. Po chwili, moim oczom ukazał się pokaźnej postury, rudy pies. Popatrzyłem na niego, a o na mnie. Powiedziałem:
- Dzień dobry.
- Dzień dobry. - Odparł Pies.
Wtem, przypomniałem sobie, że słyszałem kiedyś o tzw. "sforach". Pomyślałem, że może ten pies należy do jakiejś, i jest stanie mi coś powiedzieć na ten temat.
- Czy wiesz może coś o jakiejś okolicznej psiej sforze?
- Tak, wiem. - Odparł pies. Przez chwilę, jakby szukał słowa, a potem rzekł:
- Tak się składa, że jestem byłym psem Alfa tej sfory. Pokazać ci ją? - Kiwnąłem głową. Razem z psem, udałem się w kierunku wschodnim. Po chwili milczenia, zapytałem:
- Jak się nazywasz?
- Jestem Maxwell, a ty?
- Kolumbo.
- To tu! -Zawołał, pokazując mi polankę pełną psów.
- Chodź! Przedstawię cię Keyrze.
( Keyra? Maxwell?)

Nowy Pies - Kolumbo !




Imię : Kolumbo
Pseudonim : Zwykle posługuje się pełnym imieniem. Czasami, wołają na niego Bo, czego zdecydowanie nie lubi.
Płeć : Pies
Wiek : 3 lata
Stanowisko : Donosiciel
Charakter : Kolumbo o miły pies, z którym łatwo nawiązać kontakt. Jest towarzyski i przyjacielski. Stara się być optymistą. Jest zwykle uśmiechniętym, wesołym psem, który lubi zabawy. Jest też dość kochliwy. Mimo to, Kolumbo ma honor. Jeśli ktoś jest dla niego ważny, odda za niego życie. Z tego psa - dosłownie - tryska energia; nie potrafi usiedzieć w jednym miejscu. To pomysłowy pies. Jest również mądry i sprytny.
Umiejętności : Przeszedł szkolenie Agility, przez co doskonale umie pokonywać przeszkody. Zna również podstawowe komendy takie jak: "siad", "leżeć'', "daj łapę", "zostań" i "do nogi".
Partnerstwo : Podobają mu się 2 suki. Które to? Zgadnij!
Spokrewnieni : W sforze takowej nie posiada.
Wygląd zewnętrzny :
  • Rasa : Basenji
  • Maść : Rudy z białym.
  • Sylwetka : Kolumbo jest średniej wielkości, szczupłym psem. Ma umięśnioną sylwetkę.
  • Znaki szczególne : Białe "skarpetki" na łapkach
Historia : Kolumbo urodził się w hodowli psów jego rasy. W wieku 3 miesięcy, kupiła go pewna pani, która chciała mieć psa kanapowego. Na początku, wszystko było dobrze, ale kiedy piesek urósł, i okazało się, że ma (według jego pani ) za dużo energii, i że trzeba go oddać. Tak oto, Kolumbo trafił do schroniska. Po roku, odwiedził je chłopak. Ze wszystkich psów, które tam były, wybrał właśnie Kolumba. I tak rozpoczęła się jego przygoda z Agility. Pies, bardzo szybko nauczył się wszystkiego. Wygrywał wiele zawodów, ale nigdy nie wyjechał za granicę, ponieważ jego pan nie miał zbyt dużo pieniędzy. Pewnego razu, okazało się, że brat chłopaka jest ciężko chory, a ikt nie ma pieniędzy na leczenie. Ich matka, kazała chłopakowi sprzedać Kolumba. On jednak, nie chciał tego zrobić. Postanowił, że wypuści zwierzaka na wolność. Od tamtej pory, Kolumbo błąkał się, aż natrafił na tą sforę. Dołączył do niej i jest członkiem
Kieruje : 678678432

Od Maxwell'a C.D. Jaty

Szczerze mówiąc jedyne na co miałem ochotę to wrócić do domu i wyspać się na swoim legowisku...
Polowanie minęło szybko.
- Dalej mieszkasz u ludzi? - spojrzała na mnie pytająco.
Kiwnąłem głową.
- Nigdy nie opuszczę Karoliny... - dodałem.

<?>

Od Selly cd. Camerona

Przyglądałam się ów miejscu spokojnie. Przez chwilę nie odpowiadałam na pytanie Camerona.
-Chyba jezioro...- odpowiedziałam cichym głosem.
Ruszyliśmy dalej. Po niedługim czasie zaczęło się robić naprawdę ciemno. Usiedliśmy pod jakimś drzewem. Długi czas czas żadne z nas się nie odzywało. Nie trudno było zauważyć iż jakoś nie mam humoru. Zwykle tryskałam energią, lecz teraz... coś mnie matrwiło, nie byłam już taka pewna. Ale nie wiem dlaczego.
-Selly, wszystko w porządku? -zapytał zmartwiony Cam.
-W najlepszym. -powiedziałam i uśmiechnęłam się słabo.
-...

<Cameron? Wybacz, że tak długo>

Od Lexi

Nowy dom...nowa...rodzina...stare wspomnienia.
-Lexi ,to co było to się nie odstanie...-szepnęłam sama do siebie.
Jest już późno chyba pójdę spać.Położyłam się obok kamienia i zaczęłam się przeciągać.Pierwsza noc w Pack Loco Paws...ech.Z mojego snu wybudził mnie odgłos cudzych łap.Wstałam o moim bacznym wzrokiem zbadałam sytuację.Zobaczyłam cień psa.Cień wyglądał jak suka Border collie.Postanowiłam do niej zagdać...

<Jaka suczka rasy Border collie?>

Od Ayah C.D Jaty

 - Chciałabym, żebyś mi pomogła odszukać mojego zaginionego brata . Zostaliśmy rozdzieleni w wieku paru miesięcy . Choć tyle czasu minęło to i tak za nim tęsknię - powiedziałam
 - Spróbuję Ci pomóc, ale nic nie obiecuję - odparła po namyśle .
Później jeszcze długo rozmawiałyśmy nad wodospadem .


<Jaty ?>

Nowa suczka - Lexi!

http://1.bp.blogspot.com/-CLcIjbpWjjU/VHoR8sU_iiI/AAAAAAAAAOw/lIJnzkvOHE8/s1600/jam.jpg 

Imię : Lexi
Pseudonim : Jej imię jest na tyle krótkie ,że nie potrzeba nikomu pseudonimu do szczęścia ,choć lubi jak mówi się na nią Lex lub Lexunia.
Płeć : Suczka
Wiek : 3 lata
Stanowisko : Szpieg
Charakter : Ach...długo by opowiadać.Lexi to wesoła Sunia.Można jej zaufać,nigdy nie zawiedzie możesz pewnie powierzyć swój największy sekret,nigdy by go wyjawiła.Jest otwarta do innych psów i szanuje ich zdanie.Jest o dziwo ambitną i pomysłową istotką.Jak na jej rasę jest wytrzymała oraz zwinna.Lubi przebywać w towarzystwie innych psów.Uwielbia bawić się ze szczeniakami,to sprawia jej dużo radości.Kiedyś sama by chciała zostać mamą...ale pierw partner.Gdyby tylko miała możliwość brała by udział w przygodach.Kocha mieć łapę na pulsie.Adrenalina i dreszczyk emocji to jej przeznaczenie.Lexi nigdy się nie wywyższała wśród innych ,jest skromną sunią która lubi pomagać.Jest odważna i uparta,gdy sobie coś obieca zawsze tego dokona.Zbyt wiele wymaga od siebie.Jest odrobinkę gadatliwa ale stara się to kontrolować.Nigdy nie była nachalna,zawsze stara się szanować decyzje innych,nawet te które się jej nie podobają.Ma duże poczucie humoru i zawsze ma pogodny nastrój,chyba ,że ktoś ją zdenerwuje...wtedy sunia umie pokazać swoje drapieżne oblicze,czyli pazurki.Stara się być konsekwentna i wyrozumiał.Lexi zawsze była wyluzowana,nie zna takich słów jak ''nuda'' czy też ''sztywna'' i z tego powodu potrafi być szalona.Jest sprytna jak lis i głodna jak wilk.Lexi lubi jeść,je ...je...je...ale nie tyje.Nie kłamie i nie ocenia nikogo po pierwszym spotkaniu.Według niej opinia prawdziwej osoby wychodzi na jawę dopiero po paru latach.Niestety Lex należy to tego rodzaju suń którym łatwo zaimponować ale o jej względy trzeba się długo starać.Kocha być wolna,kocha biegać,kocha czuć wiatr rozwiewający jej sierść.Uwielbia śnić,jej wyobraźnia jest tak ogromna...chyba nikt by nie chciał wejść do jej podświadomości i zobaczyć jakie ma myśli i fantazje.Szybko się uczy i stara się poprawiać swoje błędy,oraz walczyć z swoimi wadami.Lexi zawsze była waleczna,starała się zdobyć względy swoich właścicieli ale chyba jej to nie wychodziło skoro zawsze kończyła na ulicy.Każdy kto zna Lexi wie ,że ona nie usiedzi w miejscu chociażby pięciu minut.Ma czasami takie ponure dni w których chce być sama lub po prostu zamyka się w sobie.Jest pewna siebie i zawsze będzie bronić swoich .Lex traktuje sfore jak dom ale każdego członka jak rodzina.Zawsze będzie chciała im pomóc,chociażby musiała by zginąć za nią.I tu się wydaje jej kolejna cecha.Lexi jest szlachetną suką która nie potrzebuje wiele do szczęścia,ale oferuje wiele.Jest wobec innych lojalna i wierna.Zawsze chciała mieć partnera.Lex jest uczuciową suką która uwielbia romantyzm.Lexi jest urocza i lubi popisywać się przed innymi psami...ale tylko wtedy gdy ktoś ją zaniedbuje.Nigdy nie popierała chamskiego i bezczelnego zachowania,z tego powodu popada w wile bójek i kłopotów ale udaje jej się wyjść z nich cało.Każdy swój dzień traktuje jak nowy rozdział a swoje życie jak wielka księga która nie ma końca.Jest bardzo niecierpliwa chodz sama prawie zawsze się spóźnia lecz parę sekund w jej głowie i dobra wymówka jest w głowie.Lecz mówi to takim tonem ,że każdy się od razu skapnie ,w końcu Lexi nie umie kłamać.Nigdy nie tolerowała czegoś takiego jak ''lenistwo'',zawsze zachęca wszystkich do aktywnego życia na świeżym powietrzu .Uwielbia psy które są optymistami ale stara się zrozumieć i pomóc też pesymistą.Uwielbia pracować ,jest zaradna i pomysłowa.Podsumowując w kilu słowach,Lexi to wielkoduszna i urzekająca sunia.Wiele jej przyjaciół uważa ją za sunie idealną ale jej motto to ''Nikt nie jest bez wad...''Zaprzyjaźnij się z nią a poznasz pare jej innych ciekawych cech...
Umiejętności : Lexi nie miała możliwości doskonalenia swoich umiejętności(jeśli w ogóle jakieś ma)dlatego umie tylko aportować oraz wspinać się a najlepiej wspina jej się na długie i wysokie na drzewa.O dziwo Lexi jest doskonałą biegaczką,jest bardzo wytrzymała i ruchliwa.W biegu jest bardzo gimpa i zwinna.Oprócz siad nie zna ani jednej sztuczki,nie wspominając już o jej ''boskich umiejętnościach''do agility.Chociaż Lexi zna jeszcze jedną sztuczkę...''jedz'' po tek komendzie jest bardzo szczęśliwa i ZAWSZE wykona polecenie na szóstkę...
Partnerstwo : Straciła zaufanie do ludzi ale do miłości nie.Czeka na tego jedynego z którym będzie mogła związać się do końca.Ale jest jeden problem.Kto pokocha sunie która kuleje?
Spokrewnieni : W sforze brak.Jej ojcem był reproduktor z rodowodem a mama należała do dobrej hodowli...
Wygląd zewnętrzny :
  • Rasa : Border collie
  • Maść : Chocolate tricolour
  • Sylwetka : Szczupła i zgrabna
  • Znaki szczególne : Oprócz tego ,że kuleje raczej nic...
Historia : Lexi jest zwykłą. sunią z rodowodem lecz jej historia nie jest taka ''zwyczajna''jak normalna ucieczka z domu.Jej właściciel był samotnikiem.Był nim mężczyzna który miał na imię Maksymilian.Mieszkał wraz z nią w wielkiej willi na przedmieściach.Jego zawód był bardzo nie lubiany przez Lexi,był żołnierzem.Strasznie się bała o swojego pana gdy ten wyjedżał na misje do egzotycznych krajów.Pewnego wieczoru Max musiał wyjechać do Afganistanu.Niestety nigdy nie wrócił.Lexi czekała na niego ...na próżno.Gdy w końcu przyjęła do wiadomości ,że rozstała się z ukochanym właścicielem na zawsze ,pojechała do nowej rodziny która mieszkała 105 kilometrów od jej domu pełnego szczęśliwych wspomnień.Ale i tam nie mogła się odnaleźć.Córka nowych właścicieli nie znosiła Lexi.Pewnej nocy postanowiła się jej pozbyć.Wzięła z torebki swojej mamy kluczyki do samochodu,i pojechała nad jezioro razem z Lexi.Gdy dotarły na miejsce Lexi została wrzucona z 25 metrów do wody.Lex nie była dobrym pływakiem.Gdy topiła się myślała ,że to marny koniec ale myliła się.Jej rzucanie się usłyszał niedaleko spacerując staruszek z swoimi wnukami.Starszy z nich wskoczył do wody i uratował Lexi przed śmiercią.Wzieli ją do swojego domu i zajęli się nią przez parę dni.Lecz okazał się ,że gdy Lex przebywa obok starszego wnuka on dostaje nagłego ataku mokrego kaszlu.Wszystko było jasne.Nie mogła tam zostać ponieważ jej wybawca okazał się uczulony na sierść zwierząt.Wspólnie odwieźli ją do schroniska.Mijały dni przebyte w więzieniu,ale każdy dzień wydawał się jej wiecznością.Piętnastego dnia obytego w więzieniu,schronisko zostało obrabowane przez parę nastolatków.Ich łupem była Lexi oraz 3 inne rasowe psy.Tylko jak oni mogli wiedzieć ,że Lexi to rasowy pies z rodowodem?Bandyci zaprowadzili je do rzeźni gdzie miały skończyć jako mielonka.Lecz ktoś zauważył to i zgłosił sprawę do policji dla zwierząt.Podczas gdy obrońcy praw zwierząt interweniowały jeden z porywaczy zabrał wszystkie psy do samochodu.Ale zapomniał o Lexi.Błąkała się samotnie po mroźnych ulicach do czasu gdy napotkał ją Marek.Zabrał ją do swojego domu i zaopiekował się ją.Nic nie mówił swoim rodzicom ponieważ wiedział ,że się nigdy nie zgodzą na psa.Pewnego razu ojciec Marka odkrył prawdę i zawiózł Lexi do lasu.Zostawił ją zmarzniętą na pastwę losu.Błąkając się w niemile nastawionej puszczy potknęła się o korzeń leszczyny i upadła.Tym oto sposobem zaczęła utykać.Lex nie mogła się pogodzić z tym ,że do końca życia będzie kulała.Pewnego razu niedaleko lasu napotkała sforę.Nie miała wyjścia i dołączyła do niej by przeżyć trudne i mroźne dni ze swoją zranioną łapą.Lexi całkiem straciła zaufanie do ludzi ale w każdej sprawie lśni jasne światełko nadziei...
Kieruje: klasa 00

Od Cameron'a C.D Jaty

 - Nie odwracaj kota ogonem - powiedziałem ostro
 - Moje życie,  moje problemy - odparła oschle suczka i się odwróciła
 - Jaty, zmieniłaś się . Nie taką Cię poznałem - mówiłem spokojnie
 - Jak widzisz czas mija i nawyki też  - odpowiedziała
 - Co się z tobą dzieje ? - zapytałem łagodnie
 - ...


<Jaty ?>

Od Elbise C.D Cameron' a

Rankiem wstałam, aby pozbierać sobie parę roślinek na śniadanie . Cameron jeszcze spał. Ognisko jeszcze lekko się paliło . Ugasiłam je wodą z jeziorka . Cameron się obudził i przeciągnął . Uśmiechnął się do mnie i bez słowa poszedł upolować sobie coś na posiłek . Pies długo nie wracał , więc zaczęłam się trochę martwić . Weszłam do koszar, a Cam na mnie naskoczył i oboje wpadliśmy cali do jeziora .
- Cam, oszalałeś - powiedziałam śmiejąc się
 - No może trochę - odparł pies również się śmiejąc
 Zaczęliśmy się bawić w wodzie . Później wyszliśmy na brzeg i się wytrzepaliśmy . Powoli wracaliśmy do sfory .


<Cam ?>

Od Rain C.D. Raphael

Odwróciłam się i spojrzałam. Był to Raf! Wrócił!
- Raf!- rzuciłem się psu na szyję, a on się przewrócił.
Patrzeliśmy sobie w oczy dość długo, a potem on mnie pocałował.
- Brakowało mi cię- powiedziałam
- Mi ciebie też- odparł i usiadł obok mnie
( Raf, No nareszcie)

Od Avenger'a do Wichury

- Wishy?!- krzyknąłem
- Av!- odkrzyknęła suczka
Podbiegłem. Po drodze ujrzałem ślady krwi. Zmartwiłem się.
- Co się stało?- spytałem
- A wiesz, to i owo- zaśmiała się
Spojrzałem na nią ostro.
(?)

Od Nike'a C.D. Keyra

Poszedłem nad jezioro. Gdy doszedłem nad brzeg siedziała nad nim ruda suczka.
- Cześć- powiedziałem- nazywam się Nike.
Suczka się odwróciła.
- Cześć.... Keyra-powiedziała trochę oschle
Usiadłem obok niej.
- Co?- spytała bez wahania.
- Nie nic, nic. Lubisz pływać?- spytałem
- A co?
- Może razem popływamy?
Suczka na mnie spojrzała.
(Key?)

Od Maxwell'a C.D. Beta/Jaty

- Ja zostanę sam... Idźcie same... - spojrzałem na nie próbójąc się uśmiechnąć.
- No ok - Beta przewróciła oczami.
Wróciłem do jaskini. Po kilku godzinach przyszła do mnie Beta.
- Co tam? - weszła do mnie niepewnie.
Tylko się uśmiechnąłem.

<Beta ?>

Od Keyry C.D. Leonard

- Mam sforę, dołączasz? - spojrzałam na niego z pozornym zmęczeniem - Jeśli nie to nie mamy ze sobą nic do gadania - rzuciłam szybko.
- Mogłbym? - śledził mnie wzrokiem z nadzieją.
- Nie. Po to się pytam, żeby Ci powiedzieć, że nie... No błagam... - przewróciłam oczami - Choć - dodałam oschle.
Pies poszedł za mną.

<Leo ? Brak weny :/>

Od Keyry C.D. Elvis

- Co mam Ci powiedzieć? - spojrzałam na niego z ironią, ale naprawdę nie wiedziałam o czym on gada...
Tylko westchnął.
- Dobra... - przewróciłam oczami - Masz mi coś ciekawego do powiedzenia? Bo nie mam czasu tu siedzieć... - spojrzałam na niego - Mam ciekawsze rzeczy do roboty - dodałam bezuczuciowo.

<?>

Od Despero do Crying

Te wygnanie zrobiło mi nawet na zdrowie.Dużo jadłem,poznałem nowe psy no i wrogów...tylko brakowało mi czegoś...Crying.Kiedy nasza Alfa dała mi szansę i przyjęła znów do sfory od razu pobiegłem do niej.Wykorzystałem wszystkie swoje siły.Kiedy byłem już przy jaskini Crying chciałem wyhamować,ale nie dałem rady.Wpadłem do jej jaskini jak bomba przewalając niektóre jej rzeczy leżące na drodze.
-Sorry.-Powiedziałem ściągając z siebie skórę z niedzwiedzia na,którą wpadłem.

(Crying?)

Od Jagary CD Figaro

-Bo mogę...- warknęłam przewracając oczami.
-To znaczy?- dopytywał.
-Bo wszędzie jest lód i nie chcę się jebnąć na mordę?- warknęłam wyraźnie akcentując końcówkę ostatniego wyrazu.- Ach, no tak... Zapomniałam... Ty wolałbyś się glebnąć i wjebać w jakieś drzewo...- dodałam z kpiną i sarkazmem. Przeszłam po lodzie i dalej ruszyłam cwałem. Kiedy dobiegłam do swojej jaskini, byłam cała mokra. Figaro stanął za mną.
-Czego jeszcze chcesz?- spytałam niezadowolona z jego obecności.
<?>

Powrót Despero !




Imię : Despero El Diablo
Pseudonim : Dano mu dużo przezwisk kojarzących się z bólem i śmiercią,ale przeważnie mówią na niego Despero
Płeć : Pies
Wiek : 4 lata
Stanowisko : Morderca
Charakter : Despero to agresywny i odważny pies.Kocha zapach strachu u innego psa.Nigdy nie odpuszcza i walczy do końca.Jest chamski i niemiły dla innych.Nie współczuje i zostawia innych na lodzie tak jak oni go!Uważają że on się nigdy nie zmieni i chyba mają racje.Jego przeszłość to wielka tajemnica,której nikomu nigdy oprócz Lijii nie powiedział.Chodzi tymi bocznymi ścieżkami i po zakazanych miejscach w sforze.Żyje jak mu się podoba i ma gdzieś wszystkich którzy twierdzą że jest inaczej.Jego jedyną dobrą stroną jest to że jak pozna kogoś bliżej to wtedy staje się bardziej ufny i gotowy do poświęceń.Stara się być miły dla suczek,ale nie zawsze mu to wychodzi...
Umiejętności : Co on umie ? Bardzo dużo.
Partnerstwo : Tylko Crying...ale przecież ona go nie pokocha
Spokrewnieni : Nie żyją...już dawno
Wygląd zewnętrzny :
  • Rasa : Czechosłowacki Wilczak
  • Maść : Wilcza
  • Sylwetka : Jest bardzo szczupły,ale za to umięśniony i silny
  • Znaki szczególne : Duża rana na tylnej łapie z ,której jest dumny
Historia : Nic tam ciekawego.Urodził się w domu leśniczego,a jego rodzicami były najlepsze psy myśliwskie.Kiedy jego matka urodziła czwórkę szczeniąt leśniczy zaczął nadawać im imiona.Najstarsza była Vitani,jego brat Bruton,a kolejna siostra Merida.Kiedy podszedł do Despero trochę się zastanowił i powiedział:
-Może Pimpek.
Wtedy podbiegła mała Madzia i powiedziała,żeby nazwał go Despero.Leśniczy zgodził się no i tak zostało.Pewnej nocy kiedy Despero pilnował domu leżąc w budzie nagle usłyszał trzask.Był to piorun,który uderzył w drzewo.Ono zaczęło się palić,a za nim kolejne i kolejne.Wyrwał się z łańcucha i uciekł zostawiając swoją rodzinę.Po paru dniach kiedy szedł zmęczony i ledwo żywy przez miasto złapał go człowiek,który zaciągnął go na walki.Znalazł dla niego najsilniejszego psa licząc,że pozbędzie się Despero.Jednak się mylił.Po tej walce postanowił go wystawić na kolejną walkę.Miał to czego brakowało innym psom...był inteligentny.Pewnego dnia musiał walczyć z Lajaną.Najpiękniejszą suczką z walk.Trzeba było przyznać,że był w niej od dawna zakochany.Razem uciekli do lasu przeskakując przez arenę pełną ludzi.Zamieszkali w lesie i zostali partnerami,ale niestety nic nigdy nie trwa wiecznie.Po roku napadły na nich wilki.Despero walczył i robił wszystko co możliwe by ją uratować...ale nie udało się.Lija krzyknęła tylko by uciekał,a on uciekł jak tchórz.Po paru dniach dotarł tu.
Kieruje : JULKAR

Od Wichury

Szłam powoli w stronę sfory.Nie dawno stoczyłam walkę z wilkiem w lesie parę kilometrów stąd.Pokonałam go,ale zanim go zabiłam zdążył przeciąć mi łapę,która strasznie krwawiła.Czołgałam się resztkami sił po ziemi.Na horyzoncie widniał las...ten las...las należący do naszej pięknej sfory.Doczołgałam się w pół godziny.Wszyscy schodzili mi z drogi jak trędowatej.Szeptali coś między sobą.Strzelałam oczami w każdą stronę.Wtedy resztkami sił wstałam i pokuśtykałam do swojej jaskini.Szczęście miałam,że znałam się na ziołach.Zerwałam parę i przyłożyłam do rany.Poza sforą takie nie rosły.Nagle zobaczyłam,że Av idzie w moją stronę.

(Av?)

Powrót Wichury !



Imię : Wichura
Pseudonim : Wishy(czyt.Wiszi), Wichurka
Płeć : Suczka
Wiek : 2 lata
Stanowisko : Morderca
Charakter : Odważna,bystra,zwinna , niepokonana i nie poddaje się bez walki.Uparta i lubi stawiać na swoim.Niezależna i umie sama o siebie zadbać.Lubi zawierać nowe przyjaznie.Jest szybka i umie doskonale pływać.Czasem jest poważna,ale niekiedy się uśmiechnie.Specjalizuje się w walce.Przeważnie jest miła,ale jak ktoś ją obrazi to już nie żyje.Życie nauczyło ją że kiedy się nie walczy o swoje jest się nikim.Posiada umiejętność pięknego śpiewu,ale śpiewa tylko nielicznym.
Umiejętności : Wichura umie dużo rzeczy.Walczyć,biegać,pływać,robić salto itd
Partnerstwo : -
Spokrewnieni : Nie żyją
Wygląd zewnętrzny :
  • Rasa : Syberyjski Husky
  • Maść : Srebrno wilczasta
  • Sylwetka : Szczupła i umięśniona
  • Znaki szczególne : Za lewym uchem ma wyryty znak wilka wchodzącego w wrota śmierci.
Historia : Matka porzuciła ją i jej rodzeństwo w lesie bo chciała uratować się od wilków które szły wtedy przez las.Dzięki sprycie Wichura jako jedyna przeżyła.Błąkała się po lesie do czasu kiedy spotkała dwa husky.Lajane i Rico.Zaprzyjaźniła się z nimi,ale kiedy byli dorośli Wichura złamała sobie łape,a Lajana i Rico zostawili ją na pastwę losu.Wtedy zrozumiała że nikomu nie można ufać.
Kieruje : JULKAR

Od Jaty CD Ayah

-Y... To ty coś chciałaś, ale miałam jeszcze coś do zrobienia i tutaj się umówiłyśmy...- poprawiłam ją. Spojrzała na mnie marszcząc czoło. Minęło kilka chwil. Walnęła się w czoło mówiąc ze śmiechem:
-Hah! Racja! Ale ja jestem głupia!- śmiała się.
-Czyli coś chciałaś...?- spytałam rzeczowo.
<?>

Od Jaty CD Cameron

-A co to za różnica...- mruknęłam. Położyłam się i ułożyłam łeb na łapach.
-A jednak. Z tego co widziałem, nieźle cię wkurzył.- drążył temat.
-No i....?- wzruszyłam ramionami i zamknęłam oczy na znak, że rozmowę uważam za skończoną.
-Ech... Jesteś potwornie uparta...- westchnął.
-Nic nie mówię, ale jeszcze kilka godzin temu, to ty upierałeś się, że postacie z legend i bajek istnieją i że zeżre cię smok...- prychnęłam.
<?>

Od Raphaela

Kiedy przebywałem poza sforą czułem się taki obcy...nie stąd...inny.Postanowiłem spróbować zaryzykować i pójść do Alfy i poprosić o ponowne przyjęcie.Wszedłem nie pewnie do jej jaskini.Pokłoniłem się i zacząłem z Nią rozmawiać.Po paru minutach pozwoliła mi znów dołączyć.Strasznie się cieszyłem i pognałem do naszej jaskini.Jednaka nie było w niej Rain.Zacząłem węszyć.Po krótkim czasie trop doprowadził mnie do drzewa pod,którym siedziała smutna Rain...patrzyła się w ziemię.Nigdy nie widziałem jej w takim stanie.Podszedłem do niej powoli i cicho.Nawet mnie nie zauważyła.
-Co się stało?-Spytałem i usiadłem obok niej.

(Rain?)

Powrót Raphael'a !

http://2.bp.blogspot.com/-0N5cXTOiLPM/VHoK83kwGTI/AAAAAAAAATE/TeDjQaob6yc/s1600/raphael_PLP.jpg

Imię : Raphael (czyt.Rafael)
Pseudonim : Raph(czyt.Raf)
Wiek : 3 lata
Płeć : Pies
Stanowisko : Zabójca
Charakter : Jest lojalny.niesamowicie odważny,inteligentny i wierny.Oddał by życie za bliską osobę.Sforę traktuje na poważnie i także oddał by życie w jej obronie.Zawsze jest miły i żartobliwy dla suczek,ale dla psów lubi być sprytny i lubi pokazywać swoją odwagę.Przeważnie skromny i cichy.Kocha wolność.Doskonały przyjaciel i może mu wszystko powiedzieć.Zawsze rozważny i ostrożny,co nie znaczy,że nie umie się bawić.Kiedy z kimś rozmawia stara się byś uprzejmy,ale kiedy ktoś zaczyna się z niego śmiać nie pozwoli na to.
Umiejętności : Szybko biega i doskonale pływa.Umie długo wytrzymać pod wodą
Partnerstwo : -
Spokrewnieni : Córka - Rita, Syn - Lider (odszedł)
Wygląd zewnętrzny :
  • Rasa : Golden Retriever
  • Maść : biszkoptowa
  • Sylwetka : Potężna i umięśniona
  • Znaki szczególne : Sam w sobie jest szczególny
Historia : Urodził się w lesie wychowywany przez wilki.Jego przybraną matką była wilczyca Arila która straciła partnera pod czas wojny między dwoma watahami.Szkoliła Raphaela na morderce i chciała pomścić jej partnera.Miesiące morderczych treningów uczyniły go zwinnym i psem nie do pokonania.W dzień jego drugich urodzin Arila puściła go w świat z łzami w oczach i obiecała że zawsze będzie o nim pamiętać.Wtedy dotarł do tej Sfory i tu poznał piękną suczkę Rain.
Kieruje : JULKAR

Od Ayah C.D Jaty

Przywitałam sie z Jaty i usiadłam na skraju półki skalnej . Całe niebo było usłane gwiazdami jak małe diamenciki . Wpatrywałam się w niebo zupełnie zapominając o spotkaniu z Jaty .
- Ayah, jesteś tu ? - zapytała w końcu suczka
- Tak, tak . Wpatrzyłam się w niebo, jest takie piękne .  - odparłam - A więc czemu mnie tu sprowadziłaś ?

<Jaty ?>

Nowy Pies - Leonard !


http://1.bp.blogspot.com/-5d3owozRVUw/VHoE3yQMQBI/AAAAAAAAASs/T-diZkEm5Vk/s1600/leonard_PLP.jpg

Imię : Leonard
Pseudonim : Leo. Pod żadnym pozorem nie mów do niego Leon!
Płeć : Pies
Wiek : 3 lata
Stanowisko : Medyk
Charakter : Leonard to szalony i odważny pies. Czasem z tej odwagi wynikają problemy... Jest zabawny i nie boi się niczego. Agresywny? No może troszeczkę... Jest też inteligentny i mądry. No dobra... "Mądry" to trochę przesada. Ale można powiedzieć , że myśleć umie. Leo to taki wariat. Brnie naprzód, nie zważając na niebezpieczeństwo. Nie jest uległy, broni swojego zdania. Jak pozna się go bliżej, to okaże się wierny. Wierny do końca... Woli zostać odrzuconym, niż skłamać. Nie jest ufny do nowo poznanych psów, ale szybko się to zmienia.
Umiejętności : Heh... jego specjalność? No... za bardzo nie ma, ale inspirują go wyścigi.
Partnerstwo : No i w tym jest problem. Zakochał się w suczce imieniu Key. Wie, że ona nie pokocha zwykłego bezpańskiego psa. Jednak się nie poddaje.
Spokrewnieni : Ni...
Wygląd zewnętrzny :
  • Rasa : Terier Irlandzki
  • Maść : Rudy
  • Sylwetka : Heh. W tym jest problem. Leo jest umięśniony, ale i szczupły. Barki ma mocne. Łapy silne i dobrze zbudowane. Plecy idealnego kształtu jak na rasę. Mocne pazury i silny pysk robią wrażenie "groźnego psa". Mięśnie karku też są dość duże. Skóra na karku też gruba, jednak delikatna. Ogon dość długi. Pierś wysoka, brzuch chudy. Okolice barek, zadu, łap i właśnie trochę piersi są mocno umięśnione. Staw skokowy jest w idealnej kondycji. Jednak jest mała skłonność do dysplazji stawu biodrowego. No tak! Biodra są jeszcze umięśnione i silne. No to chyba tyle...
  • Znaki szczególne : Hmm... mocna klatka piersiowa? Nie no... Może to coś... przez co nie da się mu nie wybaczyć.
Historia : No to zaczynamy. Urodził się w małym miasteczku - Olszynach. Mieszkał sobie tam dobrze. Miał dobrą rodzinę i skromny domek. Lecz w pewnym monecie dorósł i nikt go nie chciał. Zaczął szukać swojego miejsca na ziemi. Trafił do schroniska, skąd uciekł po 1 roku. Dobrze, bo już mieli go uśpić... No... potem zamieszkał na śmietniku z bezdomnymi psami - Suczką Heroine i psem Winnerem. No tak sobie żył kolejny rok, aż usłyszał szczekanie obcego psa. Poszedł za głosem i się zgubił. Nie mógł odnaleźć miasta. No potem wyszła suczka, która go ... ekhm... zgwałciła.... Potem dołączył do PLP.
Kieruje : Smartphone

Od Leonarda

http://www.border.wortale.net/pliki/fotymiot/BencoPortraitbilder%20(2).jpgW oddali była mgła. Przez nią widziałem jedynie Czekoladowo - białą sylwetkę, która po chwili znikła. Usłyszałem szczekanie. Pobiegłem w tą mgłę. Teraz nie widziałem już nic. Jednak dalej biegłem za głosem. Po chwili zauważyłem suczkę Border Collie.
- No witam, proszę pana. - suczka przygwoździła mnie do ziemi. Potem wzięła kamień i rzuciła mi o głowę. Straciłem przytomność. Obudziłem się w jaskini, obok mnie ognisko. Wyszła suczka mojej rasy.
- Eeee...? - popatrzyłem na nią niepewnie.
- Co eeeee? - rzuciła. - Jestem Keyra.
- Leonard. Mów mi jednak Leo.
Keyra popatrzyła na mnie z zaciekawieniem po czym...
<Key?>

Uwaga !

Doczekaliście się tego momentu i mamy nowego admina :3 Jest nim Iris i jej spółka xd

Ale dalej wysyłamy wszystko na konto Pack Loco Paws ( bo oby dwie mamy do niego dostęp ), a jakiekolwiek pytania na konto Omega. ( z tą kropeczką )

~ Omega

Od Kaji do Nike'a

Błądziłam już od wielu dni. Wypuścili nas na wolność. Dziwne. Mówili żebyśmy nie wracali. To było jeszcze dziwniejsze. Nagle usłyszałam nad głową śpiew ptaka. Uniosłam głowę i zobaczyłam na gałęzi właśnie ptaka. Niewielkiego, nie najlepszej urody ale za to bardzo ładnie śpiewał. Słowik. Zaćwierkał wesoło i odleciał kawałek dalej, zupełnie jakby chciał abym za nim poszła. Wzruszyłam więc ramionami, uśmiechnęłam się i ruszyłam za słowikiem. On znowu odleciał, a ja znowu podążyłam za nim. Trwało to dobre dziesięć minut, aż nagle poczułam że chce mi się pić. No, tak. Nie piłam od dobrego dnia. Zapomniałam o tym, bo szłam za słowikiem i na chwilę zapomniałam o zmartwieniach. Nagle jednak coś usłyszałam. Szum. Szum wody! Ruszyłam tam najszybciej jak potrafiłam, a sądząc po szalonym ćwierkaniu, słowik leciał nade mną. Dopadłam strumienia i napiłam się. Po chwili usiadłam na ziemi i przypomniały mi się moje pozostałe zmartwienia. Gdzie moja rodzina? Gdzie moja siostra, Iris? Myśli krążyły mi po głowie. Słowik wlepił we mnie swoje małe, czarne, przenikliwe oczka. Przechylił zabawnie łebek, jakby pytał: "Co cię martwi?". Nagle usłyszałam szelest. Nie zważyłam na to, ale słowik odleciał. Śledziłam go przez chwilę wzrokiem, aż w końcu spojrzałam w wodę. Zobaczyłam swoje odbicie. Zaczęłam się w nie wpatrywać. Jednak zabrałam szybko wzrok i położyłam się. Zanurzyłam jedną łapę w wodzie. Zasnęłam... obudził mnie czyjś oddech na karku. Otworzyłam powoli jedno oko, i ujrzałam nogi psa. Dziwne. Widocznie sprawdzał czy żyję. Nagle usłyszałam czyjś głos:
- Żyje - był to zapewne głos tego co nade mną stał.
- Tak? - odparł drugi głos.
- Aha. Słyszę bicie serca.
- Dobrze. Poczekajmy aż się obudzi, a potem ją zabierzemy.
"Gdzie!?" - przemknęło mi przez głowę. Usłyszałam jak podchodzą do mnie. Błyskawicznie zamknęłam oczy. Usłyszałam szelest i to jak dwa psy siadają. Udawałam że śpię bliskie pół godziny, aż nagle jeden z psów powiedział:
- Dobra, idę. Mam ważniejsze sprawy na głowie. Jak się obudzi, zaprowadź ją do Keyry.
- Oczywiście.
Widocznie drugi pies wstał i odszedł, bo słyszałam szelesty liści. Nagle ten, który został powiedział z westchnieniem:
- Kim ty jesteś?
- Kaja - wyszeptałam - mam na imię Kaja.
- Co? - spytał pies, a w jego głosie słychać było zdziwienie.
- Jestem Kaja - odparłam już normalnie, wstając i siadając na przeciwko psa. Był to pies mojej rasy, maści red merle. - A Ty to kto?
- Jestem Nike. Czyli, wszystko słyszałaś?
Pokiwałam łbem na znak potwierdzenia.
- Kto to Keyra? Gdzie mieliście mnie zabrać? - zadawałam pytania.
- Keyra to alfa tutejszej sfory. Sfory Pack Loco Paws. Tam mieliśmy cię zabrać. Chcesz dołączyć?
- Nie wiem. A znasz może moją siostrę? Iris? - przechyliłam zabawnie łeb.
- Tak - odparł po namyśle - taką borderkę? Tak, tak znam... należy do Pack Loco Paws.
- To świetnie! W takim razie chętnie dołączę! - uśmiechnęłam się - ale, ale... czy mógłbyś mnie oprowadzić po terenach?

<Nike?>

Nowa Suczka - Kaja !




Imię : Kaja
Pseudonim : Kajka
Płeć : Suczka
Wiek: 3 lata
Stanowisko : medyczka
Charakter : Kaja to bardzo przyjazna sunia. Uwielbia przygody, adrenalinę i wolność. Jest lekko szalona. Przeciwieństwo siostry, chociaż... nie do końca. Jak siostra jest miła, pomocna i wyrozumiała. Dla szczeniąt konsekwentna, delikatna i stanowcza. Jest bardziej energiczna i szalona, niż Iris ale oby dwie są tak samo pogodne i gadulska. Trudno jej zaimponować, ale łatwo jej uznanie stracić. Jest inteligentna, a do tego słynie ze sprytu. Ma bogatą wyobraźnię. Jak coś komuś obiecuje, to słowa dotrzymuje. Nie należy do tchórzy i krętaczy. Jest szczera, odważna i rozumna. Szybko się uczy, łatwo przyjmuje nowe informacje. Jest odpowiedzialna, na swoje barki zawsze bierze najtrudniejsze zadania. Jest niezwykle zabawna, lubi sypać kawałami. Kocha się śmiać, jest lekko stuknięta. Wie kiedy trzeba być poważnym, ale przychodzi jej to z trudem. Czasem dodaje mądre komentarze do wypowiedzi innych. Gdy ktoś się myli, przekazuje mu to w delikatny acz pewny sposób. Jest pewna siebie, waleczna. Kocha towarzystwo, ale czasem woli pobyć sama. Uśmiech nigdy nie znika jej z pyszczka. Jest bardzo energiczna, długo w miejscu nie usiedzi. Jeśli powierzysz jej tajemnicę, ona jej nie wygada. Jest o wiele bardziej wytrzymała od siostry. Czasem staje się denerwująca, ale z czasem można się do niej przyzwyczaić. Zawsze lubi zagaić rozmowę, ale czasem po prostu nie ma weny. Jak każdy, miewa czasem, gorsze dni. Jest wtedy ponura, ale nadal stara się być miła. Miło spędza się czas w jej towarzystwie. Jest zawsze wesoła. Nigdy nie można się z nią nudzić. Zdarzy jej się syknąć coś na czyjś temat, ale to maksymalnie trzy słówka, gdyż jest lojalna i nie obgaduje innych. Jest szczera, ale jeśli prawda może zaboleć, to milczy. Jest szlachetna, i nigdy nie zdradzi ani nie zdradziła przyjaciół/rodziny. Problemy rozwiązuje słowami, a nie siłą. Jeśli jednak bójka jest konieczna, to ją poprowadzi. Jest idealnym strategiem - jeśli coś planuje to w 100% szczegółowo. Nigdy się nie przechwala. Niczego nie bierze zbyt do siebie. Słowami: jest bardzo podobna do siostry.
Umiejętności : nauczona wielu komend i sztuczek (łącznie około 40). Bardzo dobrze się wspina, niezwykle szybko biega. Szkolona do długodystansowych biegów, więc jest świetna w wyścigach.
Partnerstwo : w oko wpadł jej taki... NIE. Czeka na prawdziwą miłość
Spokrewnieni : siostra/Iris (w sforze)
Wygląd zewnętrzny :
  • Rasa : border collie 
  • Maść : chocolate tricolour 
  • Sylwetka : Kaja to silna, dobrze zbudowana suczka. Dzięki szczupłej budowie, potrafi szybko biegać. Stop ma wyraźnie zaznaczony, a uszy duże i stojące. Duża, czarna trufla nosowa. Mało widoczny guz potyliczny, a szczęka dobrze osadzona. Ogon długi, mocny i mocno owłosiony. Zęby pozbawione kamienia, a ozór duży i czerwony. Czarne oczy. Prosty grzbiet, a lędźwie dobrze zaznaczone. Kłąb nieco wyższy niż reszta grzbietu.
  • Znaki szczególne : małe znamię za uchem
Historia : Urodziła się wraz z siostrą w dobrej hodowli. Była uczona biegów długodystansowych, dlatego nie miała okazji dobrze poznać siostry. Jednak pewnego dnia, zabrali ją na jej pierwsze zawody. Wygrała. Jakie to było szczęście. Zabrali ją w trasę dookoła Polski. Gdy wróciła, okazało się że hodowla została zamknięta, a dla dobra psów wypuścili wszystkie na wolność, nie chcąc ich zamykać w schronisku. Kaja zaczęła wędrować, i wkrótce znalazła tą sforę.
Kieruje : RitaKota009

Od Figaro C.D. Jagara

- No i co robisz?! - syknąłem zsuwając się na bok.
- Jasne, to MOJA wina, że TY wparowałeś mi w tyłek. - warknęła patrząc na mnie z pode łba.
- No dobra. - odparłem siląc się na uprzejmość, mimo, że byłem ostro poirytowany. - Przepraszam...
Jagara wyglądała jakby już miała odpowiedzieć jakimś wrednym, zjadliwym tekstem, ale opamiętała się i mruknęła tylko:
- Idziesz czy nie? - po czym nie czekając na mnie, ruszyła galopem przez las. Tym razem udało mi się biec jej tempem i byłem tylko parę metrów za nią. Swoją drogą, szybko biegała, jak na suczkę, która bądź co bądź, była ode mnie mniejsza. W pewnym momencie znów się zatrzymała. Byłem na to przygotowany i wyminąłem ją stając obok.
- Co jest? - spytałem. - Przestraszyłaś się czegoś...?
- Ja i strach?! Chyba cię pogięło! - oburzyła się i dumnie podniosła głowę.
- No to czemu tak ciągle się zatrzymujesz? - spytałem patrząc na nią pytająco.
<Jagara?>

Od Nike'a C.D. Manga

- Okey- powiedziała suczka i ruszyła
W końcu doszliśmy do polany na którym paśli się stado jeleni. Upatrzyliśmy najsłabszego i ruszyliśmy. W mgnieniu oka jeleń leżał przed nami.
- Smacznego- odparła Manga
- Smacznego- odpawiedziałem i zaczęliśmy jeść.
Po skończeniu oblizałem się i usiadłem. Zbliżała się noc.
- To co wracamy?- spytałem
(? Sorki ze tak długo )

Od Selly C.D. Sadness

Tak więc ja ruszyłam w jedną stronę, a Sadness w drugą. Szłam przez dość długi czas, ale do wodospadu niestety nie doszłam i nie zapowiadało się bym tam doszła. Rzuciłam ostatnie spojrzenie na rzekę ciągnącą się się zapewnie daleko za horyzontem. Pobiegłam przed siebie po pewnym czasie doganiając Sadness. Razem ruszyliśmy przed siebie. Po niedługim czasie w końcu udało nam się dotrzeć do wodospadu.
-No w końcu jesteśmy. -powiedziałam z ulgą.

<Sadness?>

Od Cameron'a C.D Jaty

- Czas wziąć się w garść - pomyślałem i pobiegłem do lasu .
W lesie zauważyłem Jaty rozmawiającą z innym psem . Suczka była wyraźnie na niego zdenerwowana . Mówiła coś do niego przez zaciśnięte zęby . Pies się tylko zaczął śmiać. Jaty w końcu poszła do jaskini . Szedłem za nią, żeby mi to wytłumaczyła .
- Jaty, co to był za pies ? - zapytałem z niepokojem
- Jaki pies ? - udała zaskoczoną i się odwróciła
Chwyciłem ją za łapę .
- Jeszcze raz się pytam . Co to był za pies ? - dodałem nico ostrzej
- ...


<Jaty ?>

Zmiana !

Maxwell powraca do swojego dawnego wyglądu, mieszańca Terier'a Irlandzkiego z American Staffordshire Terrier'em.


Od Hamony CD Shiroli

Zarumieniłam się.
-Chodźmy gdzieś, gdzie będzie cieplej...- powiedziałam cicho. Jednak Shiroli złapał mnie za łapę mówiąc:
-Wszędzie jest tak samo.- uśmiechnął się. Objął mnie łapą i od razu było cieplej. Bałam się jednak, że palnę coś głupiego. Siedzieliśmy w ciszy. Nagle Shiroli spytał:
-...
<Shiroli?>

Od Shiroli'ego Cd. Hamony

- Jak chcesz... - Uśmiechnąłem się. Usiadłem koło suni. - Więc... Jak tam...?
- Zimno. W pośladki. - Mruknęła Hamona.
- Chodź do mnie. Ocieplimy się. - Wstałem unosząc kąciki ust. Po drodze zacząłem nucić coś co usłyszałem u Jaty w domu:

Hamona najwyraźniej też to słyszała bo zaczęła śpiewać. Wtedy ja wybuchłem po ukraińsku:
- Наливаймо браття
B кришталеві чаші
За Лесю, Катю, все одно
Ми вип’єм в горла наші
Хай вся Європа знає,
Як ми вмієм бавитись
Горілку п’єм, слов’яни ми
І ще дівчата наші гарні!
Hamona zachichotała.
- Ładnie śpiewasz. - Zaśmiałem się wesoło.
- Ty też. - Zarumieniła się.
- E tam, ty lepiej.
<Hamona? Umiem też po ukraińsku XD>

piątek, 28 listopada 2014

Od Kiby CD Akita

Myślałem. Miała rację. Ja bym to zwyczajnie olał. Ruszyłem bez słowa nad rzekę, nadal nieco utykając. Napiłem się lodowatej wody. Akita ciągle szła za mną jak cień.
-Faktycznie.- powiedziałem nagle.
-Co?- zdziwiła się.
-Faktycznie, ja bym nie przeprosił, tylko olał.- mruknąłem wzruszając ramionami. Ruszyłem szybkim truchtem nad wodospad. Po chwili był to już sprint. Miałem nadzieję, że już będzie lód. I był. Lecz za wcześnie. Za późno zacząłem chamować. Akita wjechała pode mnie, a nasze nosy się zetknęły. Spojrzałem jej w oczy. Była zalana rumieńcem. Zaśmiałem się krótko i pomogłem jej wstać. Spojrzała na mnie niepewnie. Jej policzki płonęły rumieńcem.
<Akita?>

Od Jagary CD Figaro

-Ech... No dobra...- mruknęłam przywracając oczami. Westchnęłam.- Tylko nie zaniżaj tempa!- zastrzegłam i ruszyłam sprintem przez mokry już las. Pies nie nadążał. Już po kilku chwilach został z tyłu.
-A mówiłam, żebyś nie zaniżał!- krzyknęłam do niego. Nagle gwałtownie się zatrzymałam, a on wparował mi w tyłek. Warknęłam pokazując kły.
<?>

Od Jaty CD Cameron

-Daj spokój...- machnęłam łapą lekceważąco.- Dobra. Ja spadam. Mam jeszcze trochę rzeczy do załatwienia.- powiedziałam i pobiegłam do lasu... Cały dzień zajmowałam się polowaniem dla reszty sfory...

Od Jaty CD Ayah

-Bo nie wszyscy ludzie są dobrzy i mają pokojowe zamiary...- odparłam po chwili. Wzruszyła ramionami.- Wybacz, ale nie mam teraz czasu... Trochę się śpieszę... Może jak chcesz to spotkamy się dziś wieczorem nad wodospadem?
-Jasne...- powiedziała. Wyszłam z jaskini i podbiegłam na spotkanie...

Wieczorem siedziałam nad wodospadem. Czekałam na Ayah. Nagle wyszła z krzaków. Wstałam i przywitałam ją.
<?>

Od Jaty CD Maxwell

-Ja zawsze będę czekać..- powiedziałam i otarłam się o jego szyję. Nie chciałam go tracić... Jednak go zaniedbałam... I muszę to naprawić... Ruszyłam do jaskini. Tym razem to Max mnie zatrzymał. Spojrzałam mu z lekkim smutkiem w oczy.
-Może razem zapolujemy?- zaproponował.
-Z tobą zawsze...- uśmiechnęłam się delikatnie. Ruszyliśmy do lasu.
<?>

Od Pilli C.d Avatar'a

-Tatuś jest mopsem!-usłyszałam głośny krzyk Paddy'ego. Po chwili usłyszałam cichy i pogardliwy głos suczki.
-A może jednak szmatą.-uśmiechnęła się pd nosem. Zmarszczyłam brwi próbując się uspokoić usiadłam. Nagle jeden z małych (Paddy lub Kayo) wyszedł na środek i powiedział do suczki.
-Szmatą to jesteś ty!-krzyknął i się uśmiechnął. Szybko zgarnęłam młodego by zobaczyć który to. No jasne ,że okazało się ,że ot Kayo a któż by inny? Wzięłam go "na stronę" by porozmawiać z nim w cztery oczy.
-Kayo jak będziesz się tak zachowywać  nie wyjdziesz przez tydzień na dwór.-spiorunowałam go wzrokiem.
-Tak tak..bujdy na kółkach..-przekręcił oczami
-Kayo ostrzegam!-powiedziałam surowym tonem. Tatuś wyglądający jak mops znowu wskoczył do wody. Nieoczekiwanie wskoczyła za nim też..Jannet. Zaskoczyłam się jej zachwianiem bo świetnie pływała. Zgarnęła kółko które tam sobie "pływało" i dowlekła do brzegu.
(Av ja tez tryskam weną xd)

Od Avatara C.D Pilli

Bardzo się ucieszyłem, a tym ostatnim został Diren. Był bardzo ładny z tymi swoimi brązowo-bladymi plamkami. Bardzo przypominał mi tą Mangę. W każdym razie, pomijając Rena, dzieci bardzo szybko się rozwijały. Już po tygodniu płynnie biegali. A szczekania nauczyli się rzecz jasna trzy dni przed narodzinami! Dziwne mamy szczeniaczki ...
Pilli często piła co mnie w 19% martwiło. Nadopiekuńczy to ja nie jestem no nie? W każdym razie kiedy partnerka uspokajała dzieci ja dostałem pozwolenie (JEST!) na pójście poćwiczyć swoje ratownictwo. Tak się akurat złożyło że moja pani (mama Angy) uczyła Angelinę tresować psy. Nie wzięli mnie zapewne z powodu szczeniaków więc gdy podreptałem do nich bardzo się ucieszyły.
 - Avi! - moja pani (mama) przytuliła mnie - Może ty pokażesz tym psom jak to się robi?
Szczeknąłem wesoło i zwróciłem się do psów. Było ich z pięciu. Dwie suczki i trzy psy. Jedna z suczek to goldenka wyglądająca na suczkę która nigdy by nie pomoczyła futerka ,(jej mina to samo znaczyła). Druga natomiast do chart która cały czas skakała w miejscu a te psy to jeden buldog, owczarek niemiecki i jakiś kundel.
 - A więc- szczeknąłem spacerując koło nich.   - Pierwszą zasadą to ...
Zacząłem gadać o regulaminie i jak to wszystko zrobić. Gdy wszystko im przekazałem (goldenka przy każdym wolnym razie prychała z pogardą i robiła obrażoną minę)  zacząłem prezentować ratowanie kółka. Gdy mieli sami to zrobić buldog sam prawie się utopił a kółko, uratowało jego. Kundel radził sobie nieźle ale owczarek był najlepszy.
 - Moja krew! - pochwaliłem go gdy wrócił z kółkiem  - Owczarki niemieckie i staroniemieckiego górą!
Zaśmialiśmy się. Chart`ka była niezła , wyglądała jakby biegała po tej wodzie natomiast z retriverką było gorzej. Raz patrzyła z obrzydzeniem na wodę, później zamoczyła łapę ale od razu ją wzięła i chyba po piątym razie zanurzyła się cała i z cichymi przekleństwami popłynęła do kółka.
- Nieźle! - powiedziałem od niej z nutą niechęci - Gdybyś tylko się bardziej sprężyła ...
Ta spiorunowała mnie wzrokiem i wypluła kółko z pyska.
 - Phi! - uniosła do góry głowę i z gracją poszła do reszty. Gdy chciałem coś powiedzieć usłyszałem grzechotanie piasku i ujrzałem Pilli z bachorami (xD).
Angelina zeszła z miejsca ratownika i poszła zobaczyć szczeniaki.
Acky zaczął się śmiać gdy zobaczył że wyglądam jak mop.












<Pill? Może jednak mam wenę xD>