-Ładnie śpiewasz. -usłyszałam. Podskoczyłam ze strachu, myślałam, że jestem sama.
-Dzięki. -wycedziłam. Nawet się nie odwróciłam, by spojrzeć na psa. Zwyczajnie ruszyłam w stronę jeziora. Pies mawet nie starał się być cicho. Szedł łamiąc wszystkie gałęzie po drodze.
-Jak długo mnie podsłuchiwałeś? -powiedziałam obojętnie.
-Usłyszałem głos, więc postanowiłem posłuchać. Przyszedłem jakieś dziesięć minut temu. -stwierdził.
Przyspieszyłam.
-Czemu uciekasz? -zaczął mnie gonić.
Zatrzymałam się przed jeziorem, gdy pies podbiegł obróciłam się i powaliłam go na ziemię jednym ruchem.
-Kim jesteś? -wycedziłam. Moje lodowate spojrzenie całkiem go zaskoczyło. Gapił się z otwartym pyskiem. Zaczełam lekko wykręcać mu łapę.
-Ała! -krzyknął.
-Odpowiesz mi czy mam ci zrobić krzywdę? -spytałam z powagą.
Próbował się wyrwać.
-Im bardziej się szarpiesz tym bardziej zaboli. - ostrzegłam.
-Czy to wilk?! -krzyknął.
-Gdzie?! -spytałam zdezorientowana. Wykorzystał to by sytuacja się odwróciła. Teraz to on mnie trzymał.
-Kim ty jesteś? -spytał.
Westchnęłam tylko.
-Niezła metoda. -stwierdziłam. -Jestem Margaret, pewnie zauważyłeś, że wyglądam na Golden Retrivera. Otóż jestem prosto z najlepszej hodowli w Polsce. -powiedziałam znudzona. -A ty jesteś mieszańcem czy psem rasowym? I w ogóle odpowiesz mi?
<Psie? Mam nadzieję, że wielkiej krzywdy nie zrobiłam c;.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz