Szłam smutna lasem. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Nic już nie miało znaczenia. Nawet moje życie. Szłam ze spuszczonym łbem. Nagle wpadłam na kogoś.
-Sorry.-powiedziałam i szłam dalej. Pies się odwrócił i zawołał
-Hej!-powiedział i pobiegł za mną.
-Co?-zapytałam jakby nic się już nie liczyło.
-Pilli?To ty?-zapytał pies. Po chwili zobaczyłam ,że to Shiroli stał przy mnie.
-Tak Shiro co chciałeś?-zapytałam.
-Czemu jesteś smutna?-zapytał
-Nie twoja sprawa...Zresztą chodzi o Max'a...-powiedziałam smutnym tonem
-A dokładnie?
-Ze wybrał Jaty...A ja partnera nie znajdę NIGDY.-powiedziałam
(Shiro?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz