Zdziwiło mnie jego zachowanie ale uśmiechnęłam się.
Chyba pierwszy raz mnie zobaczył bo popatrzył na mnie kilka razy.
- WRESZCIE! - wrzasnął i zaczął obracać się ze szczęścia.
Zaśmiałam się. To było takie miłe ... cieszyłam się że widział naprawdę ...
Zamachałam wesoło ogonem.
- I pewnie chcesz iść się pochwalić i pooglądać innych - zaszczekałam wesoło. - Na przykład .. Death.
Despero zrobił się markotny ale jego szczęście nie ustępowało.
Jaka ja byłam głupia! Przecież ona odeszła!
- Chodź! - zawołałam i wyszłam od weterynarza.
<Dess? Brak weny ...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz