piątek, 31 października 2014

Od: Lauren C.D Maxwell

- Ja cię kocham. Nie ważne na jakie przeszkody, ale...Jaty właśnie jest przeszkodą... Ja...ja kiedyś nie wierzyłam w miłość...a ty...pozwoliłeś mi poznać ten smak...jednak Jaty nie pozwala mi dalej odkrywać miłości... staje pośrodku nas...a ja...cię kocham...i będe kochać mimo wszystko...i...proszę abyś już...poszedł...zostawił mnie samą... - Łza kapnęła na łapę Maxa. Od razu spadła
Max stał w milczeniu nieruchomy.
- Proszę idź... nie mogę widzieć ciebie...
Nagle wparowała Jaty...
<Maxwell? Jaty?>

Nowa Suczka - Roxana !



Imię : Roxana
Pseudonim : Rox, Roxi, Roxa
Płeć : Suczka
Wiek : 4 lata
Stanowisko : Morderczyni
Charakter : Roxa, to przebiegła i sprytna suczka. Jest też agresywna, niemiła i wredna dla nowo poznanych psów. Nie ma wrogów. Zabiła ich. Więc lepiej jej nie dokuczać, bo skończy się to tragedią. Jednak w środku jest miła, zabawna a może nawet romantyczna...
Umiejętności : Najlepiej umie " Atak " i " Zagryź "
Partnerstwo : Mimo iż to nie w jej stylu to... Despero Diablo jest idealny...
Spokrewnieni : Brak...
Wygląd zewnętrzny :
  • Rasa : Wilczak Czechosłowacki
  • Maść : Wilcza
  • Sylwetka : Szczupła
  • Znaki szczególne : -
Historia : Urodziła się w lesie, lecz jako najsłabsza została odrzucona. Błąkała się długo, aż znalazła watahę. Przyjęli ją tam ciepło. Przez 2 lata tam była. Potem odeszła, bo okazało się że jest psem. Wcześniej o tym nie wiedziała. Potem dołączała do sfor , ale jedynie ta jej spasowała. Coś, a raczej ktoś, jej też spasował...
Skargi / Pochwały : 0/0
Kieruje : kleo123

Od Maxwell'a C.D. Lauren

- Chciałem Cię spytać dlaczego tak sądzisz ... Co Ona zrobiła , w czym jest inna ? O co chodzi ... ? Jaty to moja partnerka i raczej nic tego nie zmieni ... Nie rozumiem o co chodzi ...Wytłumaczysz mi ... ? - spojrzałem na nią
Lauren trochę się cofnęła . Chwilę myślała ...
- Naczy ... Bo ja ...- zaczęła niepewnie
Spojrzałem na nią pytająco .

<Lori ?>

Od Roxany do Despero

Chodziłam po pięknych terenach. Nagle usłyszałam kroki. Ciche, ale kroki. Ktoś był tuż za mną. Odwróciłam się, skoczyłam na kogoś lub coś i krzyknęłam:
- Giń!
Lecz zanim to coś zabiłam, zorientowałam się, że to pies. Pies mojej rasy.
Zarumieniłam się.
- Sorka...
- Trochę uważaj. Jestem Despero Diablo, ale mów mi Despero.
- Ok...Jak jestem Roxana, miło mi, choć to nie w moim stylu.
Pies się zaśmiał...
<Dess?>

Od Rain C.D. Raphael

Poszłam się przewietrzyć. Po około 15 minutach wróciłam do jaskini i troche zaczął pobolewać mnie brzuch.
- Wszystko dobrze?- spytał Raf.
- No nie za bardzo- powiedziałam.
- Pójdę po Sashę, co?- powiedział Raphael w biegu. Położyłam się na skórze w jaskini.
Raphael przyszedł z Sashą. Jęknęłam.
- Raf jak możesz to wyjdź- powiedziała Sasha do Rafa.
Po 20 minutach już było po wszystkim.
- Raf, chodź!- krzyknęła Sasha do psa.
Raphael przybiegł od razu.
- Masz dwa szczeniaki- powiedziała medyczka- może już was zostawię- odparła Sasha i wyszła.
- To co masz pomysł na imiona?- spytałam.
(Raphael?)

Od: Lauren C.D Maxwell

Popatrzyłam na niego, ale od razu spuściłam wzrok. Nie chciałam aby widział moje mokre policzki.
- Bo...
- No?
- Ja cię...kochałam i...według mnie...oczywiście nie bierz tego na serio, ale...popełniłeś błąd.
Pies zamarł.
- I według mnie... - dalej zalewałam się łzami. - Nie zwykły błąd...tylko największy. Muszę iść.
...
Noc. Nie umiem zasnąć. Maxwell chyba jest wstrząśnięty po tym co powiedziałam. Nagle usłyszałam kroki, a potem głos Maxa:
- Nie budzę cię Lauri?
- Nie... - wyszeptałam. Chwilę spędziliśmy w ciszy...
<Maxwell?>

Od Avenger'a C.D. Wichura

Pobiegłem za suczką.
- Ściagmy się?- spytałam suczka.
- No pewnie!- i pzyspieszyłem.
Suczka była szybka, ale nie tak jak ja.
Po około 50 metrach zwolniliśmy, ciężko dysząc.
- Wy.. gra... łem- powiedziałem.
- I.. co... z... tego- odparła suczka.
(Wichura?)

Od Coffe do Axel

Przechadzałam się z Axelem i nagle okropnie zaczął boleć mnie brzuch.
- Coffe co ci jest?!- spytał zaniepokojony Ax
- Chyba rodzę!- powiedziałam.
- Poczekaj pobiegnę po Sashę- powiedział Axel w biegu
Po paru minutach przebiegła Sasha, lecz już było po... Okazało się że szczeniaki... są.... martwe...
- Sasha...- spojrzałam na medyczkę, a ona spojrzała na mnie.
Axel spojrzał na mnie ze smutkiem, zaczęłam płakać.
(Axel?)

Od Maxwell'a C.D. Jaty

W końcu się stało ... Mój pierwszy raz ... Nasze ciała się połączyły ... Było cudownie , idealnie . Raz ja nadawałem tępa , raz ona . Byłem delikatny . Nasze pyszczki prawie się od siebie nie odrywały . Byliśmy jak dzień i noc , słońce i księżyc , tylko ja i Ona . To był nasz jedyny moment ...
- Kocham Cię - szepnąłem ...

<Jaty ? Ty się rozpisuj xD >

Od Rain C.D. Raphael

Popatrzyłam na Rafa. Byłam trochę zdziwiona.
- Co się stało?- spytałam ze zdziwieniem.
- Nic, nic- powiedział pies, usiadł obok mnie i spojrzał na mnie.
- Na pewno nic się nie stało? Nigdy nie widziałam ciebie takiego.
- Naprawdę chcesz wiedzieć?- spytał pies i ponownie się na mnie spojrzał.
- Mhm...- odparłam trochę zaniepokojona.
(Raf?)

Od Maxwell'a C.D. Lauren

Zdziwiłem się , gdy suczce niespodziewanie zmienił się nastrój . Odbiegła ode mnie ze łzami w oczach . Nie poszedłem za nią od razu , musiałem się oswoić z pewnymi teoriami ... Ale kilka minut poźniej byłem już pod jaskinią Lori .
- Można ... ? - stanąłem w progu
Suczka nieśmiało kiwnęła głową .
- Co się dzieje ... ? - spojrzałem na nią siadając obok

<Lauren ?>

Od Wichury C.D. Avenger

-A co pan chciał by zrobić?-Spytałam naśladując jego głos.Zaczęliśmy się śmiać.
-No mamy do wyboru...jezioro,las,polanę,Te-Amo,wodospad...no i to wszystko.-Powiedział.
-A może...a zresztą chodz za mną.-Powiedziałam i pobiegłam.
-Gdzie biegniemy?-Spytał zaciekawiony Av.
-Zobaczysz!-Powiedziałam przyspieszając.

(Avenger?)

Od Winter'a

Nadszedł ten dzień... Pobiegłem do Jaty. Chwilę rozmawialiśmy.
Po paru sekundach milczenia, skradłem jej całusa.
- Odchodzę ze sfory. Wiedz, że to ostatnie co powiedziałem.
Jaty popatrzyła na mnie, a ja byłem już daleko. Po co kochać kogoś , kto nie kocha ciebie?

Od Axel'a C.D. Coffe/Avril

-Oczywiście.-uśmiechnąłem się. Suczka również. Zaraz potem, gdy się obejrzałem zobaczyłem, że Coffe się obudziła. Podeszłem do niej i polizałem ją po pysku. Po chwili zapytałem :
-Jak się czujesz?
-Dobrze...-odpowiedziała i odwzajemniła pocałunek.
-Nie będę przeszkadzać, lepiej pójdę sobię...-powiedziała Avril i pomknęła do swojej jaskini.
<Coffe?>

Od Rozalii do Jack'a

Biegłam do Jaty.Wiedziałam, że ma być gdzieś w okolicach wodospadu.Gdy dobiegłam do wodospadu zobaczyłam ją z jakimś dalmatyńczykiem.Rozmawiali. Po kilkunastu minutach suczka sobie poszła a pies usiadł.Wybiegłam mu na spotkanie bo chciałam poznać "przyjaciela" Jaty.
-Hej-wybiegłam jakby nigdy nic.
-Siema-odkrzyknął pogodnie.
-Ty jesteś nowy co nie?-spytałam bo po zapachu od razu można było poznać.
-Tak, ale skąd wiesz?-jego wyraz twarzy się lekko zmienił.
-Po zapachu poznałam.-uśmiechnęłam się szeroko do psa.
-Aaaa...-pies spuścił łeb.
-O czym rozmawiałeś z moją BFF?
-Ale to alfa.-wywalił na mnie oczy.
-Dobrze, ale gdy jeszcze nią nie była stała się moją przyjaciółką rozumiesz?-usiadłam na przeciwko jego.
-Tak...-pies znów spuścił łeb.
-Co ci jest?O gdzie moje maniery, nazywam się Rozalii ale mów mi Rozi- powiedziałam pełna dumy.


Jack?

Od Rozalii C.D. Jaty

-Aha...teraz już wiem-suczka udzieliła mi wielu informacji o których kiedyś nie miałam nawet pojęcia.
-Mam nadzieję.-roześmiała się.
-Idziemy się wykąpać nad jezioro?-spytałam
-No pewnie-Jaty się zgodziła więc ruszyliśmy.Byliśmy dość blisko jeziora.W oddali Widać było Maxwella.Suczka kazała mi zaczekać i rzuciła się psu w ramiona.
-Witaj-uśmiechnęłam się do Max'a i lekko się ukłoniłam.Jaty rozmawiała z Maxem przez moment a gdy się skończyło pies pocałował suczkę i odszedł.
-Też tak chcę jak ty...-zamarzyłam się
-Co ty z Maxem? O nie!-warknęła ostro
-Nie,nigdy. Tylko też bym chciała mieć kogoś przy sobie.-spuściłam łeb.
-Ale masz mnie.Swoją BFF.-poklepała mnie po plecach.
-Rozumiem cię, ale partnera...-łza zleciała mi po oku...


Jaty?

Od Sashy C.D. Egon

Popatrzyłam na niego z irytacją.
- Jakbyś chciał wiedzieć, to ja nie należę do "Dam". Nie jestem arogancka.
Egon popatrzył na mnie z zaciekawieniem. Nagle zalałam się łzami.
- Hej! - Egon starał się mnie uspokoić. - Czemu płaczesz?
Popatrzyłam na niego. Po policzksch ciekły mi łzy.
- Bo... To... JA CIĘ KOCHAM - krzyknełam. - Ale boje się że tu mnie nie...
Egon zamarł...
<Egon?>

Od Izabel C.D. Jack

- Jestem Izabel. Miło mi Cię poznać - uśmiechnęłam się do psa.
Jack w odpowiedzi też się uśmiechnął. Chwilkę mu się przypatrywałam ale w końcu zaproponowałam:
- Może pójdziemy na spacer?
- Z chęcią - obudził się pies.
Ruszyłam w stronę Jeziora. Gdy doszliśmy wskoczyłam radośnie do wody. Jack za mną. Gdy skończyły się wodne żarty, wyszłam na brzeg cała mokra. Pies wyszedł za mną. W końcu poszliśmy na polanę. Słońce lekko przygrzewało moje czarne plamy sierści. Nagle Jack zapytał:
- Masz partnera?
- Nie. Skąd taki pomysł? - zdziwiłam się.
- No, wiesz... ładna jesteś i trochę to dziwne...
Zaśmiałam się.
- Jestem wolna jeśli oto Ci chodzi - odparłam.

<Jack?>

Od Terrible'a C.D. Lucy

Spojrzałem szczęśliwy na swoją partnerkę. Widziałem błysk w jej oczach. Jej pięknych oczach.
- Piękne tu - powiedziałem.
- Och, tak - potwierdziła suczka z uśmiechem.
Siedzieliśmy chwilę w milczeniu aż coś przykłuło moją uwagę. Na jeziorze pływało coś dziwnego. Wytęrzyłem wzrok. To jakiś koszyk. Szturchnąłem delikatnie suczkę i razem tam pobiegliśmy. Był to na szczęście pusty koszyk. Gdy zaczęło się ściemniać poszukaliśmy jakiejś jaskini. Gdy nam się udało, rozpaliłem ognisko i poszedłem sobie coś upolować. Zjadłem w lesie i szybko wróciłem do Lucy. Ona w tym czasie zjadła swoją kolację. Gdy wreszcie mieliśmy chwilę dla siebie, zagadałem Lucy z uśmiechem:
- Kochanie, chciałabyś tu dziś nocować?
- Chętnie, lepiej nie wracać pi nocy - odparła suczka i położyła się obok mnie. Wtuliła się w moją sierść.
*pół godziny później*
- Lucy - zacząłem powoli, przyjmując ten trudny temat - czy, Ty... czy Ty, chciałabyś mieć szczeniaki? - zapytałem po chwili.

<Lucy?>

Od: Toggera

Przechadzałem się spokojnie. Nagle usłyszałem krzyk Astrid, więc szybko biegłem w stronę głosu.
- Co się stało? - zdenerwowany zapytałem gdy przybiegłem.
- Ja rodzę!
- Spokojnie! Już raz rodziłaś!
- Ale szczeniaki umarły! - wrzasnęła Astrid.
Szybko zacząłem myśleć co robić.
- Wiem! Pójdę po Sashe! Czekaj!
Po tych słowach pobiegłem do Sashy. Ona szybko udzieliła pomocy po czym urodziły się (tym razem żywe) 2 szczeniaki.
- Masz pomysł na imię? - zapytałem Astrid po porodzie...
<Astrid?>

Od: Lauren do: Sashy

Chodziłam po skalnym klifie, zasmucona po złamanym sercu. Czuję, że dość długo będzie się goić...albo w ogóle się nie zagoi... Nagle zobaczyłam suczkę husky. O! To Sasha! Może mi pomoże?
- Hej! - krzyknęłam ochrypłym z łez głosem.
- Hej! - krzyknęła Sasha i podbiegła.
Chwilę rozmawiałyśmy po czym wypaliłam:
- Maxwell popełnił błąd!
Ja...po prostu rozpłakałam się.
Sasha obejrzała się i cicho szepnęła:
- Też tak sądzę. Nie pasują do siebie. W sensie on i Jaty.
Po tym szepcie uspokoiłam się. Sasha się uśmiechnęła...
<Sha?>

Nieobecność

Jaty i Nanakii nie będzie do jutra wieczorem, bo ich właścicielka wyjeżdża. ;)

czwartek, 30 października 2014

Od Jaty C.D. Rozalii

-No...- zawahałam się znowu. Jednak widząc szczery wyraz twarzy suczki, zaczęłam mówić: - W policji, jak zapewne wiesz, są różne sekcje... W każdej jednostce jest ileśtam sekcji. Np. sekcja obronna, sekcja militarna, czy sekcja zwalczająca przestępczość. W każdej praktycznie sekcji są psy. Jednak w każdej są inne. Psy do policji dobierane są bardzo ostrożnie i indywidualne. Np. w sekcji obronnej nie może być psów bojaźliwych lub traumatycznych; w militarnej muszą być zrównoważone i bezwarunkowo posłuszne oraz odważne; w sekcji zwalczającej przestępczość - szybkie i zwinne, a przy tym silne, wytrzymałe, posłuszne i sprytne. Każdy pies, który ma znaleźć się w jakiejkolwiek sekcji, musi wykazywać pewne talenty i mieć szczególnie widoczne pewne cechy. Jeśli pies urodzi się już w jednostce, tak jak ja, pierwsze tygodnie jest pod stałą obserwacją i specjalnie do tego wykwalifikowani funkcjonariusze, oglądając zachowanie i instynkty danego psa, stwierdza czy takowy pies nadaje się na pracę w policji. Jeżeli się nie nadaje, zostaje albo oddany do jakiegoś domu jako pies rodzinny, ale tylko jeśli nie wykazuje agresji, a jeśli może nadawać się jako pies z inną powinnością, np. tak jak mój brat, zostaje kimś innym, np. psem przewodnikiem. Jeśli jednak stwierdzą, iż pies się nadaje, podlega on przeróżnym testom, mającym na celu wyszukanie jego dominujących cech i instynktów, oraz dobranie do niego odpowiedniej sekcji. Jak już pies przejdzie wszystkie testy, rozpoczyna ciężkie szkolenie. Musi potrafić wszystkie, nawet te najgłupsze komendy, bo to uczy posłuszeństwa, chodzić przy nodze, reagować na niestandardowe polecenia, np. "prowadź i znajdź", musi umieć przechodzić wszystkie tory agillity w bardzo krótkim czasie, musi zdać testy takie jak psy zarówno obronne, wyścigowe, wystawowe i każde inne. Jak już skończy tą część szkolenia, rozpoczyna drugą. Uczy się w niej wszystkich rzeczy, potrzebnych w danej sekcji. Ja trafiłam do narkotyków i musiałam nauczyć się bezwzględnego posłuszeństwa, różnych reakcji na różne rodzaje i formy narkotyków, wynajdywać je i tropić... Moje szkolenie było bardziej pod kątem tropienia niż polowania. Polować uczą się psy, wyznaczone do pościgów za przestępcami i te z sekcji militarnej. Też jednak rzadko...
<Rozi? Ale się rozpisałam! XD>

Od Jaty C.D. Jack

-Jestem Jaty.- uśmiechnęłam się znowu.- Co robisz..?
-Zwiedzałem tereny...- odparł już grzecznie.
-To może cię oprowadzić...? Dobrze tu wszystko znam... Muszę...- spytałam.
-Czemu musisz wszystko tu znać...?- zdziwił się przekrzywiając głowę.
-Jestem Alphą... Trzeba oprowadzać nowych członków, polować, patrolować... Muszę i już...- odparłam wzruszające ramionami.
-To może pani Alpha zechce się ze mną przejść ...?- spytał.
-O przestań... Czuję się nie zręcznie jak się do mnie mówi w ten sposób...- powiedziałam.
-Dobrze. Nie ma sprawy.- uśmiechnął się.- To idzemy?- spytał.
-No jasne. Chodź.- odparłam i ruszyłam. Jak już mu wszystko pokazałam, odprowadziłam go na miejsce gdzie się spotkaliśmy.
-Mogę ci jeszcze w czymś pomóc...?- spytałam patrząc na niego pytająco.
<Jack?>

Od Jaty C.D. Despero

-Narazie nie... Musisz dużo ćwiczyć... Tak jak z komendami. Im więcej powtórzeń tym lepiej. I tak jak z Agility. Albo Fly Ballem.- odparłam z uśmiechem.- Możesz jeszcze zacząć próbować odczytywać cudze emocje po natężeniu powietrza i słuchając oddechu oraz bicia serca drugiej osoby.- dodałam.
-To będzie chyba ciutkę trudniejsze...- mruknął krzywiąc się.
-Dasz sobie radę! Wierzę w ciebie!- powiedziałam.
<Dess?>

Od Jaty C.D. Winter

Chodziłam po terenach sfory z nosem przy ziemi. Złapałam obiecujący trop... Średniej wielkości sarenka z późno-urodzonym młodym... Idealnie jak na obiad i kolację, oraz śniadanie na następny dzień. Byłam na polanie, a trop był już naprawdę świeży. Zobaczyłam swój przyszły posiłek na skraju lasu... Naukę podbiegł do mnie jakiś nowy pies i spłoszył mi zdobycz...
-Ech... Dzięki... To był mój posiłek na następną dobę...- powiedziałam z westchnieniem. Ruszyłam truchtem w stronę, gdzie pobiegły sarenki.
-Hej! Czekaj!- krzyknął za mną pies. Podbiegł do mnie. Nacisnęłam mu kark, żeby się ustawił w pozycji jak na skradanie, bo była jeszcze szansa, że nie spłoszył ich dalej.
-Ciii....- uciszyłam go kładąc palec na ustach.
-Okay...- szepnął.- Jestem Witer. A ty, śliczna suczko?- spytał. Normalnie bym się zarumieniła, ale teraz jestem z Maxem i tylko jego komolementy oblewają mnie rumieńcem. Odpowiedziałam więc tylko cicho:
-Jaty...- powiedziałam szeptem i zaczęłam się cicho skracać do saren nakazując Winterowi zostać na miejscu, gdzie stał. Usłuchał i cicho położył się na ziemi śledząc każdy mój ruch. Trochę mnie to dekoncentrowało, ale byłam głodna, więc ogarnęłam się i zbliżyłam do zdobyczy... Byłam już bardzo blisko. Mała sarna stała za swoją matką... Postanowiłam wyskoczyć na dorosłą z zaskoczenia i wgryźć się jej w tchawicę, a ta przywracając się, powinna unieruchomić młode... Podkradłam się jeszcze bliżej... Byłam zaledwie parę kroków od nich... Skoczyłam. Stało się tak jak przypuszczałam - dorosła padając przygniotła swe młode. Kiedy sarna już nie żyła , chciałam zabrać się za młode, ale żal mi się go zrobiło. Był to mały jelonek, już nie na mleku, miał już małe różki... Puściłam go wolno. Patrzyłam jak biegnie w stronę stada... Kiedy zniknął mi z pola widzenia, wzięłam swój posiłek za gardło i zaczęłam ciągnąć do swojej jaskini. Winter podbiegł i zaproponował:
-Może pomogę....?- spojrzał na mnie pytająco.
-Nie, nie... Dzięki. Dam radę.- uśmiechnęłam się.
-A może jednak? To dość ciężkie zwierzę...- nalegał.
-Nie ma potrzeby. Naprawdę.- mrugnęłam oczami na znak, że na serio nie potrzebuję pomocy. Winter westchnął i szedł dalej za mną w ciszy. Kiedy dociągnęłam zdobycz do jaskini, położyłam ją w "spiżarni", będącej oddzielną jaskinią, której wejście było w kącie, zasłaniane głazem. Schowałam tam sarnę i widząc, że Winter siedzi i czeka przed jaskinią, weszłam do niego.
-Może... Może chciałabyś...- zaczął jąkając się.
-No co...? Nie krępuj się! - zachęciłam go.
-Może chciałabyś pójść... Pójść ze... Ze mną... No tak, tak... Ze mną... Na... Na... Spacer....?- spytał w końcu. Zastanowiłam się. Dzisiaj nie miałam w planach już żadnych obowiązków, więc czemu nie...?
-Okay.- odparłam po chwili z uśmiechem.- To gdzie idziemy?
<Win?>

Od Miliany C.D. Meksiko

Potem się rozeszliśmy do domów (znaczy jaskiń ) . Wieczorem myślałam o Meksim .
* * * następnego dnia * * *
Pies poszedł po mnie , akurat nie spałam . Powiedział , że pójdziemy na wycieczkę . Zabrał mnie na piękną , pachnącą łąkę . Tam było pięknie .
-Ładnie ?
-Tak .
-Wiesz ...muszę Ci coś powiedzieć ...
-Co ?
-No...no ...więc chciałbym żebyś ...była ...mo...moją ...-jąkał
-No?! Powiedz .

<Meksiko ?>

Od Egon'a C.D. Sasha

Podbiegłem nie wiem ale te suczki zawsze maja jakiegoś pecha. To było irytujące .. ustałem na d nią a potem spojrzałem na jelenia i warknąłem
-Ej Sasha nic Ci nie jest
Super brakowało by straciła przytomność,zarzuciłem ja na grzbiet i zaniosłem do medyczki. Po chwili Sasha się ocknęła, wszytko było okey
Wyszliśmy z jaskini
-Wy macie zawsze pecha .. -mruknąłem
-Dlaczego ?
-Bo tak bywa .. damy w opałach

<Sasha>

Od Avenger'a C.D. Wichura

- Shila? To bardzo ładne imię!- powiedziałem.
- Tak, myślisz?- zapyałam zdziwiona suczka.
- Co w tym dziwnego? Powiedziałaś to jakby to było coś strasznego- powiedziałam i zachichotałem.
- Nie wiem... Tak wyszło...- powiedziała.
- To co teraz ma pani ochotę porobić?- zapytałem i wstałem.
(Wichura, czy Shila? XD )

Od Jack'a

Chodziłem i zwiedzałem naszą sforę.Nagle usłyszałem czyjś głos.:
Co robisz?
-A co cie to!-i odwróciłem się.Tam zobaczyłem jakąś suczkę, opadła mi szczęka.była to najpiękniejsza postać jaką widziałem.-Przepraszam-poprawiłem się od razu.Suczka uśmiechnęłam się do mnie, a ja do niej.
-Jesteś tu nowy?-spytała.
-Tak
-Jak się nazywasz?
-Jack a ty?
-Jestem...
<Jakaś suczka odpowie?>

Nowy Pies - Jack !



Imię : Jack (czytaj dżak)
Pseudonim : -
Płeć : Pies
Wiek : 3 lata
Stanowisko : szpieg
Charakter : Jestem pewnym siebie psem.Nie podskakuj bo dostaniesz. Mimo to potrafię być romantykiem.Jak wpadnie mi w oko jakaś suczka to nie odpuszczam.
Umiejętności : wszystkie sztuczki które nauczył mnie człowiek oraz jestem mega szybki.
Partnerstwo : Gdzieś tam jest ta szczęściara,na razie to tajemnica.
Spokrewnieni : brak
Wygląd zewnętrzny :
  • Rasa : Dalmatyńczyk
  • Maść : Biała z czarnymi łatami.
  • Sylwetka : umięśniona
  • Znaki szczególne : -
Historia : Co tu mówić ,całe życie byłem z dobrym człowiekiem.Gdy umarł nikt mnie nie chciał. Później dotarłem tu.
Skargi / Pochwały : 0/0
Kieruje : kasia av5

Od Despero C.D. Jaty

-Jesteś genialna.-Powiedziałem i przypadkowo wpadłem na drzewo.-Może kiedyś będę się poruszał jak normalny pies.
-Trzeba mieć nadzieję...-Powiedziała Jaty.
-Nadzieja...zawsze bałem się tego słowa,bo ilekroć ktoś je wymawiał moja wiara na poprawienie się sytuacji znikała.-Powiedziałem i przeskoczyłem kamień.
-Skacz!-Krzyknęła nagle Jaty,a ja w ostatniej chwili przeskoczyłem spróchniałą kłodę.
-Jeszcze jakaś lekcja?-Spytałem podchodząc do Jaty.

(Jaty?)

Od Winter'a do Jaty

Płynąłem 3 dni tratwą. Byłem wyczerpany i głodny. Dotarłem na brzeg. Z daleka zauważyłem rudego psa. Podbiegłem.
- Hej. Pomożesz mi? - spytałem psa.
- Chętnie. Jestem Maxwell. - uśmiechnął się pies.
- Winter. Miło cię poznać! - odwzajemniłem uśmiech.
- Chcesz dołączyć do Pack Loco Paws? - zapytał Max.
- Chętnie.
Maxwell zaczął mnie oprowadzać. Po wszystkim pokazał mi jaskinię. Jednak najpierw moją uwagę zaciekawiła takowa postać suczki, szczupłej i pięknej. Pobiegłem tam.
<Jaty?>

Nowy Pies - Winter !



Imię : Winter (czyt. Łinter)
Pseudonim : WiWi, Win, Tero, Inter (...)
Płeć : Pies
Wiek : 4 lata
Stanowisko : Donosiciel
Charakter : Winter jest miły, zabawny, czuły, przyjacielski, szalony i opiekuńczy. Jednak siedzi w nim demon zła. Wtedy jest opryskliwy, agresywny, wredny i niemiły. Demona uwalnia dość często...
Umiejętności : Nic szczególnego.
Partnerstwo : Wie, że nic z tego nie wyjdzie, bo ma partnera i chyba nie zechce opuścić stanowiska Alfy dla niego bo pewnie go nie kocha... pewnie wiecie o kim mowa  O tej pięknej, opiekuńczej, miłej i idealnej Jaty...
Spokrewnieni : Nikt w sforze.
Wygląd zewnętrzny :
  • Rasa : Nova Scotia Duck Tolling Retriever
  • Maść : Złoty
  • Sylwetka : Umięśniony i przy okazji szczupły.
  • Znaki szczególne : Nosek ^^
Historia : Urodził się na wyspie. Winter mieszkał sam aż znalazł tratwę. Płynął 3 dni aż znalazł ląd i dotarł tu. Max chętnie go zaprosił.
Skargi / Pochwały : 0/0
Kieruje : kleo123

Od: Toggera C.D Astrid

Nie mogłem jej nie powiedzieć.
- Jest zły. Umarł inny owczarek niemiecki. Kilka dni temu. Był w naszej sforze.
Astrid zrobiła wielkie oczy.
- A...jak się nazywał?
Zacząłem sobie przypominać, co mówił mi Axel.
- D...coś na D....aaaa! Delgado! - przypomniałem sobie. - Umarł na raka.
Astrid spoważniała. Potem spuściła głowę patrząc smutno na ziemię.
- Astra? Czy...ty go znałaś? - popatrzyłem na nią...
<Astri?>

Od Jaty C.D. Despero

-Zaczniemy od czegoś prostego... Może gry w "Nietoperza i Ćmę". Wiesz i co chodzi?- spytałam.
-To gra dla dzieci!- obruszył się.
-Ale jest dobrym ćwiczeniem.- zaprzeczyłam i zakręciłam nim. Powiedział:
-Hop hop!- zaczął się obracać.
-Ciem ciem.- odpowiedziałam stając za nim. Odwrócił się, a ja przeszłam na prawo. Chwilę chodził zdezorientowany, by po chwili znowu spytać:
-Hop hop!
-Ciem ciem.- odpowiedziałam stając przy drzewie. Podszedł do mnie i uderzył w drzewo.
-Ajć!- syknął.
-Musisz nauczyć się czytać położenie z wibracji powietrza i po ułożeniu podłoża.
-Jak?!- krzyknął zdzwiony.
-Normalnie. Wibracje powietrza są wyczuwalne jeśli jesteś blisko jakiejś materii. A ziemia w jej pobliżu - bardziej zbita.- powiedziałam. Chwilkę jeszcze go podpuszczałam, ale w końcu przeszliśmy do ćwiczeń na unikanie przeszkód. Szło mu coraz lepiej.
<Dess?>

Od Clif'a C.D. Omega

Nagle otworzyłem oczy.Ujrzałem suczkę potrząsającą mną.
- C-Co? - mruknąłem i podniosłem się.
Syknąłem z bólu. Ujrzałem ranę na całej łapie.
- Chodź - mruknęłam sunia - A tak w ogóle to jestem Omega ...
Zrobiłem minę wyrażającą: "CHODŹ?Chodź!? Jak ja mam pójść!".
Omega przewróciła oczami.
- To poczekaj .. - zaczęła ale ja jej przerwałem:
- Nie,nie pójdę z tobą! - krzyknąłem.
Zaśmiała się.
- Okej
Powoli wstałem i z niesmakiem na pysku poszedłem za Omegą.
<Omegos? ^^>

Od Omegi C.D. Clif

Poszłam na polowanie . Dzisiaj było dużo zwierzyny , ale jeden trop przykuł moją największą uwagę . Idąc dalej zorientowałam się , że to był pies . Ale nie z Pack Loco Paws ... Zaczęłam galopować do celu . W końcu zobaczyłam przed sobą psa ... Był nieprzytomny .
- Halo ... Oddychaj ... - szepnęłam spanikowana
Pies leżał dalej ... 

< Clif ?>

Od Astrid C.D. Togger

Wyszli przed jaskinię,a ja leżałam na skórach podsłuchując ich rozmowę.Nie słyszałam pełnych zdań tylko częściowe słowa i jak warczeli na siebie.Chciałam już do nich wstać,ale byłam za słaba.Nie wiem ile to trwało,ale chyba z trzydzieści minut za nim Togger wszedł trochę zdenerwowany do jaskini.
-Co się stało?-Spytałam cicho.
-Nic...-Odpowiedział.
-Na pewno coś się stało.I po co był tu Axel?-Spytałam również cicho,ale poważnie.

(Togger?)

Od: Lauren C.D Maxwell

Byłam cała zakrwawiona. Krew leciała mi dosłownie wszędzie! Od braku krwi zaczęło mi się kręcić w głowie, a przed oczami miałam mroczki. Straciłam przytomność.
...
Obudziłam się wieczorem. Krew mi już nie leciała, a ja mogłam spokojnie wstać. Sasha wypuściła mnie przed zachodem. Dobrze.
Zobaczyłam Maxa.
- Hej! Zdrowa? Bałem się... - uśmiechnął się Max.
- Hej, tak zdrowa. Nie miałeś po co. Jakieś nowinki gdy byłam nieprzytomna? - odwzajemniłam uśmiech.
- No...mam partnerkę. Jaty.
Spoważniałam. Powinnam była się cieszyć, ale... coś mi nie pozwalało. Przecież...co ja teraz pocznę?
Chyba się zakochałam w Maxie...ale...ehhhh...
- Muszę iść... - odwróciłam się, a oczy miałam załzawione. Gdy odchodziłam łzy zaczęły mi kapać, a gdy byłam już dalej, łzy leciały całymi strumieniami. Doszłam szybkim krokiem do jaskini. Od razu skoczyłam na skórę, zasłoniłam łapami oczy i zaczęłam płakać.
"I co ja zrobię?" - biłam się z myślami.
Nagle poczułam, że ktoś tu jest.
- Można? - usłyszałam głos Maxa...
<Maxwell?>

Od Jaty C.D. Maxwell

Uśmiechnęłam się i też go pocałowałam. Dłuższy czas po prostu się całowaliśmy. W końcu jednak postanowiłam zacząć się ruszać, bo zaczynało być chłodno. Przewróciłam go. Spojrzał na mnie zdzwiony.
-To ja prowadzę!- zaśmiał się i teraz to na byłam na dole. Zaczął mnie całować po pyszczku i szyi by po kilku chwilach zejść niżej... Zaczął być czuły i delikatny, ostrożny... Obchodził się ze mną jak z małą porcelanową laleczką... Cieszyłam się. On też. Było potwornie przyjemnie...
<Max?>

Od: Toggera C.D Astrid

Zerwałem się migiem.
- Astrid! Nic ci nie jest?
- Nie... - dyszała - tylko...s...skurcz.
Odetchnąłem z ulgą i położyłem się obok Astrid , czuwając i pilnując jej. Co jakiś czas liznąłem ją na pocieszenie.
Nagle zobaczyłem owczarka i ... to...był... ufff... tylko Axel... ale jednak!

- Mam zamiar pogadać... - warknął.
Popatrzyliśmy się na siebie. Nigdy Axel taki agresywny nie był...
<Astrid?>

Od Maxwell'a C.D. Jaty

- Obowiązki ? - Kochaj mnie - uśmiechnąłem się ciepło - Przywilije ? - Wszysko inne ...
Suczka usiadła spokojnie obok mnie .
- Na czym stanęliśmy ... ? - pocałowałem ją długo i namiętnie
- A na czym chciałbyś ... ?
- A jak myślisz ? - znów ją pocałowałem

<Jay ?<3 >

Od Despero C.D. Jaty

-To co mam zrobić?-Spytałem.
-Wyczulić cobie zmysł słuchu.-Odpowiedziała.
-Jak?I po co?
Jaty westchnęła.
-Radzisz sobie dobrze,ale musisz sobie radzić jeszcze lepiej.Jak będziesz dobrze słyszeć i czuć może ci się udać.-Powiedziała.
-Ale ja nie wiem jak to wyćwiczyć!Naucz mnie.Proszę.-Poprosiłem.

(Jaty?)

Nowa Para - Alfa !

Nasz alfa ofiarował serce suczce o imieniu Jaty . Są teraz parą alfa ! Pogratulujmy im !

~ Maxwell & Jaty ~


Od Jaty C.D. Maxwell

-Max... Nie o to chodzi...!- zaśmiałam się.- Chcę z tobą być i ni tego nigdy, podkreślam NIGDY, nie zmieni. I mogę być Alphą jeśli tego chcesz, ale nie jestem pewna, czy będę dla ciebie pod tym względem odpowiednia.... Jestem jak wiesz dość, no, bardzo, nieśmiała... Nie lubię mówić przed większą grupą czy coś... Nie wiem jak wygląda praca Alphy, ale zawsze tak to sobie wyobrażałam... Opowiesz mi jak to jest być Alphą...?- poprosiłam.
-A od czego mam zacząć?- spytał weselej.
-Od obowiązków. Na koniec przywileje. Okay?- poprosiłam z uśmiechem machając ogonem.
<Max?>

Od Despero C.D. Death

-Dzięki,ale nie skorzystam.-Powiedziałem.-Jadłem wcześniej.-Dodałem.
Zaczęło się ściemniać.
-Ej,Death?
-Tak.
-Ja już będę musiał spadać,bo ściemnia się.-Powiedziałem.
-Boisz się ciemności?-Spytała śmiejąc się.
-Nie!Ale jak musisz wiedzieć to idę na spotkanie z przyjaciółką.-Powiedziałem i zawróciłem.
Rano kiedy się obudziłem spotkałem przed swoją jaskinią Death.Miałem cały czas zamknięte oczy.
-Cześć,czemu masz zamknięte oczy?-Spytała.
Nie odzywałem się.
-Pytam się!
-No dobra!Jestem ślepy!Zadowolona!-Krzyknąłem pokazując jej prawie że białe oczy.
-Co się ci stało?-Spytała ciut przestraszona.
-Obroniłem ją przed wilkami...i właśnie wtedy straciłem wzrok.-Powiedziałem przełykając ślinę.
(Więcej w tym opku: KLIK )

(Death?)

Od Jaty C.D. Despero

-Dess...- westchnęłam.- Nie chodzi o to, że uważam, że go nie pokonasz, ale masz w takim stanie marne szanse na co kolwiek...- powiedziałam.- Jeśli chcesz go wyzwać, to lepiej najpierw wyćwicz inne zmysły... Będziesz miał wtedy przewagę, bo nie będzie się on po tobie wiele spodziewał... Wierz mi... Ja staram się pomóc...- powiedziałam.
<Dess?>

Od Maxwell'a C.D. Jaty

Czyli nie chce ... Trudno ... Spuściłem pyszczek w dół .
- Nie musisz się tłumaczyć tym , że nie będziesz dobrą alfą ... Powiedz to prosto w twarz ... Zrozumiem , tak jak kiedyś rozumiałaś to Ty ... - znów spojrzałem jej w oczy - Nie będę Cię do niczego zmuszał ... A teraz wybacz ... Muszę sobie coś przemyśleć ... - szepnąłem i odwróciłem się
- Max , czekaj ... - złapała mnie za łapę
- O co chodzi ... ? - westchnąłem zmarnowany

<?>

Od Maxwell'a C.D. Pilli

- Pilli nie zrozum mnie , źle , ja naprawdę bardzo Cię lubie . Jesteś wspaniałą suczką . Wiele psów chciało by mieć taką partnerkę jak Ty . Ale dla mnie jesteś przyjaciółką ... Najlepszą jaka jest , ale przyjaciółką ... - powiedziałem spokojnie - Tylko proszę , nie kończ teraz naszej przyjaźni , bo traktuję Cię jak siostre i jesteś jedną z osób , które dużo dla mnie znaczą ...

< Pilli ?>

Od Jaty C.D. Maxwell

Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Znaczy - wiedziałam, ale nie wiedziałam jak. Zamknęłam oczy i uspakajając się, spojrzałam w głąb siebie, wsłuchałam się w rytm swego serca. Ale nie słyszałam nic więcej, niż swój oddech i równe bicie naszych serc. Poczułam jak owiewa nas delikatny , nadmorski wiaterek. Otwierając oczy uśmiechnęłam się. Spojrzałam mu w oczy i zamiast odpowiedzieć, pocałowałam go delikatnie. W następnej kolejności wyszeptałam cichutko:
-Chcę być twoja i niczyja inna...- zarumieniłam się.- Ale...- zawahałam się.- Nie jestem pewna czy umiałabym być dobrą Alphą...- wyszeptałam.
<Max?>

Od Raphael'a C.D. Rain

-Tak.-Odpowiedziałem i uśmiechnąłem się popatrzyłem się na Rain.
-Ja nie mam takiego szczęścia jak ty.-Zaśmiał się Moon.
-Po co tu przyszedłeś?-Spytałem i zmarszczyłem czoło.
-Znudziłem się Madzi i zmienili mnie na jakiegoś yorka.-Powiedziałem.-Raph,chodz na chwilę.-Powiedział i popatrzył się na Rain.Poszedłem trochę dalej,a Moon zaczął szeptać mi coś do ucha.Zerwałem się i zawarczałem odganiając Moon'a.
-I nie śmiej mi tutaj wracać!!-Krzyknąłem za nim.

(Rain?)

Od Maxwell'a C.D. Jaty

- Jesteś tego pewna - spojrzałem suczce w oczy i delikatnie pocałowałem ją
- Mhm. - kiwnęła główką
~ Dobra , Max ... Teraz , albo nigdy ! ~
- Musze coś przedtem zrobić ... - szepnąłem do siebie
Suczka się zdziwiła . Ja w ciszy poszedłem do miejsca , które było idelane na ten moment ... Jay szła za mną , dalej nie widząc o co chodzi . Gdy jednak dotarliśmy na miejsce , dało się zauważyć , że kąciki jej ust się uniosły .
- Nie wiem czy to dobry moment ... Ale wiem , że Cię kocham . Wiem , że moje serce gra w rytm Twojego imienia . Wiem , że jesteś mym jedynym natchnieniem . Wiem , że to co nas łączy jest prawdziwe . I wiem , że nigdy nie przestanę Cię kochać . Mimo tego , że Cię zraniłem , wybaczyłaś . Jesteś jedyna w swoim rodzaju . Blask w Twoich oczach jest jak gwazda - nigdy nie gaśnie . Twój uśmiech jest jak ten zachód słońca - Wyjątkowy ... Nie do opisania . Twój pocałunek przypomina mi same najlepsze chwile z Tobą . Chce , aby było ich jeszcze więcej . Dlatego pytam ... Chcesz być moją kochaną , dumną alfą ? Chcesz zostać ze mną do końca życia , nie zwarzając na nic ? Czy po prostu chcesz być moją partnerką ? - spojrzałem jej głęboko w oczy , przypomniając jej wszystkie chwile spędzone razem ...

<?>

Od Death C.d Despero Diablo

-A może tak trochę pomordujemy?-zapytałam i zmrużyłam oczy.
-Ale co? Łosie czy zające? Bo ja bym wolał łosie...-powiedział i zaczął marzyć
-A może sarny?-zapytałam i się oblizałam
-Taak...-odpowiedział. Poszliśmy na lakę i schowaliśmy siew trawie.
-Cicho siedź!-krzyknęłam cicho do psa ,który ciągle warczał na trawę.
-Nie moja wina ,że ta trawa kuje!-powiedział. Po chwili pojawiły się dwie sarny. Despero rzucił się na jedną a ja na następną. Już po paru minutach niosłam w pysku sarnę ale Despero nie.
-Czemu nie masz jedzenia?-zapytałam
-Sarna mnie pokopała...-powiedział i masował brzuch.
-Masz weź trochę mojej...
(Despero?)

Od Rozalii C.D. Jaty

-To w policji nie uczyli cię polować? Ja miałam znaczne wrażenie, że tam uczą praktycznie wszystkiego.-uśmiechnęłam się do Jaty, ale suczka pomimo szczerego uśmiechu i troskliwości z mojej strony ewidentnie nie czuła się komfortowo i od razu się zmieszała.
-To...to znaczy...no bo..-jąkała się bez opamiętania.
-Mów śmiało,przy mnie się nie krępuj!-zachęcałam ją.

Jaty?

Od Rain C.D. Raphael

-Brat?- spytałam zdziwiona- przecież... mówiłeś że on nie żyje...
- No tak. Ale tamten był prawdziwy, a ten...
- No co?- spytałam zaciekawiona.
- Moon jest bardziej przybranym bratem- odpowiedział Raf.
- To twoja partnerka?- spytał pies
(Raf?)

Od Crying do Shiroli'ego

Kolejny cudowny miesiąc. Leżałam leniwie na plecach i wpatrywałam się w las który był tuż obok farmy a farma no prawie tuż obok miasta. Taka składanka.
Przewróciłam się na brzuch i wygramoliłam z posłania obok mojej budy.
Poszłam na spacer do miasta. Lubiłam to robić ale ustaliłam sobie że będę chodzić tylko w soboty moi właściciele o tym wiedzieli więc nie musiałam się martwić. Truchtem wyszłam zza bramy farmy i podreptałam polami. Gdy kłosy stały się dłuższe zaczęłam skakać.
Wyjrzałam zza kłosów pola i ujrzałam miasto. Zadowolona z siebie potruchtałam do niego.
Gdy już znalazłam się na wystarczająco tłocznych ulicach pobiegłam za znanym mi zawsze zapachem. Mięso. Lubiłam soboty z tego powodu że byłam ulubieńcem pewnego sprzedawcy mięska. Weszłam do ciepłego sklepu. Na pułkach piętrzyły się szynki i wołowinki a z sufitu zwisały grube kiełbaski. Polizałam pyszczek i lekko szturchnęłam blat. Sprzedawca zobaczył mnie i uśmiechnął się.
- Wiedziałem że przyjdziesz - powiedział z uśmiechem i chwycił worek do którego po kolei wrzucał mięsne smakołyki.
"No co ty" mruknęłam w myślach " W każdą sobotę mi to mówisz .. A jak przyjdę w czwartek to co?"
Mężczyzna podał mi worek a klienci z zaciekawieniem przyglądali się temu. Gdy dumyn krokiem wracałam przez pola usłyszałam szmer kłosów. Dla bezpieczeństwa jedzenia wsadziłam paczuszkę pod siebie.
"No dalej wyłaź .." mruknęłam kiedy usłyszałam kolejny szmer.
Zauważyłam że szmer okrąża mnie.
"Na co czekasz?" warknęłam (znowu ) w myślach.
Zza zbóż wyskoczył pies.
Warknęłam krótko i odrzuciłam go do tyłu. Okazał się psem (nie sunią :3).
Był bardzo włochaty i puszysty.
W obronie jedzenia schowałam je (jedzenie) za siebie.
<Shiroli? ^^>

Nowa Suczka - Crying !




Imię : Crying Fall Alpha (ang. Płaczący Upadek Alfy)
Pseudonim : Fall, Cry, Crying, Upadek. Alfa.
Płeć : suczka
Wiek : 3,5 lat
Stanowisko : Atakująca
Charakter : Fall jest bardzo stanowcza i spokojna jednak nie pogardzi zabawą. Ma dużo pomieszane w głowie i w żaden sposób nie jest normalna. Lubi podróżować, a nawet jakby nienawidziła to i tak by musiała, z powodu wielkiej adrenaliny. Szalona i energiczna. Nie uważa na nic tylko stara się brnąć jak najdalej. Zawsze wpada w kłopoty nawet jeśli nie chce. Lubi być samotna ponieważ gdy jest w za dużym otoczeniu albo coś zniszczy albo wszyscy będą się na nią gapić. Ma pewną wadę a mianowicie cierpi na klaustrofobię. Z powodu jej .. dziwnego wyrazu pyska nie za dużo osób ją lubi ..Jest bardzo szczera i wścibska.Taka już jest. Nienormalna.
Umiejętności : Hmm Psucie, Niszczenie, wpadanie w kłopoty? Ale prócz tego jest bardzo szybka i zwinna,
Partnerstwo : Kocha kogoś kto i tak patrzy na kogoś innego.
Spokrewnieni : Matka i ojciec - Agon i Alieer. [ nie w sforze ]
Wygląd zewnętrzny :
  • Rasa : Kundel
  • Maść : Czarna
  • Sylwetka : Ma krótkie czarne futro i jest dość niska. Ma dość śmieszny wyraz pyszczka oraz postawione uszy.
  • Znaki szczególne : hmmm Brak.
Historia : Pewnego dnia Crying uciekła z kolejnego skupowiska a mianowicie ze schroniska. Wziął ją pewien właściciel farmy na której mieszkała szczęśliwa kilka miesięcy. Pewnego dnia napadło w nocy na nią kilka psów. Uciekła z domu aż w końcu wpadła pod koła auta. Była ledwo żywa leczona ale jednak na ostatku sił. Pewnego dnia zauważyła że w oknie siedzi pies. <CDN w opowiadaniu>
Skargi / Pochwały : 0/0
Kieruje : kala1006

Od Avril C.D. Axel

-Właśnie się dowiedziałam, że pies, w którym się zakochałam... Odszedł..-powiedziałam smutnym tonem.
-Aa.-odpowiedział. Chyba go znałam, tylko z kąd?
-To twoja jaskinia?-zapytałam, patrząc za niego. Leżała tam suczka, wydawało się, że jest już w zaawansowanej ciąży. Jeśli w ogóle była w ciąży..
-Tak.-odparł po chwili.-Tam leży moja partnerka, Coffe. Jeśli chcesz możesz do niej podejść i... zaprzyjaźnić się.-dodał i zamerdał ogonem.
-Na razie nie będę jej budzić. Przyjdę później, jeśli będzie to w ogóle możliwe..?-powiedziałam, co brzmiało raczej jak pytanie.
<Axel?>

Od Despero C.D. Jaty

-To i tak nie pomorze,ale dzięki za troskę.-Powiedziałem i zatopiłem zęby w zającu.
Kiedy zjadłem powiedziałem:
-Mówiłaś że nie dam sobie rady pokonać jakiegoś tam wilka?
-Jesteś chory,słaby i ślepy.-Powiedziała Jaty.
-Ale inteligentny i wyćwiczony w walce.-Powiedziałem i podszedłem do drzewa i uderzyłem je,aż odpadło trochę gałęzi u dość duży kawał kory.
-I co?-Spytałem.
-Drzewo ci przecież nie odda,a wilk tak.-Powiedziała Jaty próbując mi uświadomić że nie dam rady.
Westchnąłem ciężko.
-Dam sobie radę!Jestem przecież mordercą.-Powiedziałem wzdychając.

(Jaty?)

Od Wichury C.D. Avenger

-Tak!I to jeszcze jak!-Powiedziałam i przytuliłam się do Ava.
-To się cieszę.-Odpowiedział.
Zapadła chwila ciszy.
-Wiesz co Av?
-Tak?
-Chciałam ci to powiedzieć już dawno,ale...
-Ale?-Spytał marszcząc czoło.
-Bo...bo ja nie mam na imię Wichura tylko...Shila.-Powiedziałam przełykając ślinę.

(Avenger?)

Od Astrid C.D. Togger

-Pobiegnij w drugą stronę,a ja pobiegnę w tą.-Powiedziałam i skręciłam w lewą stronę,ale niestety niedzwiedz pobiegł za mną.Kiedy już mnie prześcigał zrobiłam nad nim salto w tył i pobiegłam do Toggera.
-Gdzie niedzwiedz?-Spytał Togger.
-Zgubił mnie-Powiedziałam i zwolniliśmy.
-A tobie nic nie jest?-Spytałam.
-Nie,nic mi nie jest.-Odpowiedział.
Zatrzymaliśmy się pod swoją jaskinią,a ja się położyłam na posłaniu bo nadal bolał mnie brzuch.

(Togger?)

Od Raphael'a C.D. Rain

-Kto tam?-Wstałem gwałtownie.
-To tylko ja.-Odpowiedział jakiś głos.
-Czyli kto?-Warknąłem.
-Twój stary kumpel.-Odpowiedział głos i z krzaków wyszedł jakiś kundel.
-O raju!Moon?-Spytałem.
-Tak.-Odpowiedział.
-Kto to?-Spytała Rain.
-Mój taki...brat.-Odpowiedziałem.

(Rain?)

Od Meksiko C.d Miliany

Patrzyłem na suczkę. Była taka piękna..W końcu się odezwałem
-Jesteś piękna.-powiedziałem i się uśmiechnąłem. Suczka się na mnie patrzyła ale po chwili powiedziała
-Ty też...jesteś ciapkowaty.-uśmiechnęła się. Nagle zobaczyłem ,że robi się późno.
-Choć na górę muszę ci coś pokazać...-powiedziałem i złapałem suczkę za łapę.
-Dobrze.-uśmiechnęła się i poszła za mną. Gdy wszedłem na górę usiadłem koło suczki i powiedziałem
-Oto i zachód słońca....-powiedziałem wskazując na pomarańczowe już słońce.
-Ale piękne!-westchnęła suczka.
-Tak samo jak ty..-powiedziałem i ostrożnie pocałowałem suczkę.
(Miliana?)

środa, 29 października 2014

Od Jaty C.D. Shiroli

-A co to...?- wskazałam na pakunek.- Wybierasz się gdzieś...?- spytałam.
-Nie ważne...- powtórzył nie patrząc mi w oczy. Z kącie jaskini dostrzegłamm korę... Podeszłam i chciałam ją wziąć, ale Shiro zagrodził mi drogę. Spojrzałam na niego zdzwiona.
-O co chodzi Shiro?- rozejrzałam się po jaskini. Była praktycznie pusta... Wszystko co potrzebne zniknęło...- Odchodzisz...?- spytałam marszcząc brwi...
-Tak będzie lepiej... Nie jestem tu potrzebny...- odparł cicho.
-Jesteś moim przyjacielem i...- nie skończyłam, bo mi przerwał:
-No właśnie! Przyjacielem! A ja ciebie kocham!- powiedział.
-Och Shiroli...- westchnęłam...- Mówiłam już tyle razy... Ja ciebie nie kocham... Jesteś dla mnie przyjacielem, ale nikim więcej...- powiedziałam spokojnie.
-A ja liczyłem na coś więcej... Ale widzę, że jesteś szczęśliwa z kim innym... Nie będę dla ciebie ciężarem...- powiedział i odwrócił się. Wyszedł z jaskini. Chwilę stałam w miejscu rozważając co powiedział.
-Shiro...- zatrzymałam go. Spojrzał na mnie pytająco. W oczach miał skutek.- Jeśli tak postanowiłeś... Nie będę cię zatrzymywać... Ale wiedz, że nie przestaniesz być moim przyjacielem nigdy... Przenigdy...- powiedziałam i otarłam się o niego delikatnie.- Bądź ostrożny... Niech ci się wiedzie jak najlepiej... Napewno znajdziesz inną, lepszą suczkę niż ja... Zobaczysz...- uśmiechnęłam się do niego. Zaczął iść w stronę granicy... Nagle odwrócił się i powiedział jeszcze:
-...
<Shiro?>

Od Shiroli'ego Cd. Jaty

 Westchnąłem i wstałem. Pobiegłem na balkon i wyskoczyłem. Wylądowałem idealnie pod nim, i biegłem, biegłem jak opętany. Krzyknąłem w stronę domu:
- Wybacz mi Jat, że przeszkadzam ci w życiu!
I ruszyłem do przodu. Postanowione. Ruszam po Mero. Wpadłem do jaskini i zabrałem jedną z tkanin ze ściany. Zacząłem do niej pakować jedzenie. Potem usiadłem na podłodze i zakryłem łeb łapami. Nie byłem tu potrzebny... I tak nikt nie zwróci uwagi na moją ucieczkę... Znają mnie tylko trzy psy... Najbardziej bolało mnie jedno, że nie ma już po co walczyć. Ona wybrała. Powoli zabrałem kawałek kory i pazurem wyskrobałem napisy:
"Droga Jaty...
Jeśli znajdziesz ten "list" to znaczy jedno:
Uciekłem.
Bo po co?
Ehh, a zresztą... Nie zajdziesz tu...
Shiro..."
Na korę kapały moje łzy. Odłożyłem ją w kąt jaskini i zawiązałem woreczek. Usłyszałem głos.
- Shiro? Czemu tu przybiegłeś? Natasza weszła do pokoju, a ciebie nie było. - Westchnęła.
- Nic. Nie ważne. - Mruknąłem.
<Jat?>

Od Jaty C.D. Maxwell

-Ja...- zaczęłam. Nie wiedziałam co mam powiedzieć.- Ja bym chciała...- odpowiedziałam. Max uśmiechnął się promienie.- Ale...- dodałam, żeby wywołać mały punkt kulminacyjny. Mój cel został osiągnięty, bowiem ukochany spojrzał na mnie zdziwiony i zasmucony jednocześnie.- Ale kiedy, to zależy od ciebie... Ja mogę nawet teraz...- uśmiechnęłam się i go pocałowałam. Przewrócił mnie i powiedział patrząc ni w oczy:
-...
<Max?>

Od Maxwell'a C.D. Jaty

- Chciałabyś zostać matką ... ? - spytałem niepewnie
Suczka postawiła uszy . Zastanawiała się jak to sensownie ująć . To pytanie było chyba dla niej krępujące , dla mnie również .
- Jeśli nie chcesz mówić , nie będę nalegał .
- Nie , nie ... Powiem ... - suczka niepewnie się uśmiechnęła i zaczęła po chwili

<Jaty ?>

Od Maxwell'a C.D. Lauren

Nie wiedziałem co się stało ... Od razu pobiegłem po medyczkę .
Po piętnastu minutach razem z suczką byliśmy na miejscu .
- Pomóż jej ... - mówiłem zmartwionym głosem gdy medyczka badała Lauren - Pomóż ... - powtórzyłem
- Max , wyjdź i tak nic nie pomożesz ... Lepiej będzie jak poczekasz na nią przed jaskinią - powiedziała Sasha ( medyczka )

<Lauren ?>

Od Jaty C.D. Maxwell

-A ja ciebie...- odpowiedziałam, a na moim pyszczku zagościł uśmiech. Pocałowałam go długo i namiętnie. Siedzieliśmy szczęśliwi w ciszy. Ciesząc się chwilą. Po moim policzku spłynęła łza. Za nią kolejna. I kolejna. Max spojrzał na mnie marszcząc brwi i otarł je.
-A co tu robią te łzy...?- spytał.
-To są łzy szczęścia...- powiedziałam cicho i się uśmiechnęłam patrząc mu w oczy. Spytał:
-...
<Max?>

Od Maxwell'a C.D. Jaty

- Ciebie ... - szepnąłem i delikatnie ją pocałowałem - Przypomniałem sobie kiedy to wszystko się zaczęło ... A zaczęło się wcześniej niż myślałem , o wiele wcześniej ... Zacząłem rozumieć , że nic nie dzieje się dwa razy . Teraz wiem , że nie mogę bez Ciebie żyć . Żałuję , że tyle czasu musiało minąć , abym to zrozumiał . Żałuję , że zrobiłem tyle głupot . Żałuję , że tak bardzo skrzywdziłem twoje uczucia , ale zrobiłem to po prostu bo byłem zakochany ... Bałem się prawdy ... Przepraszam za to wszystko i teraz mówię : Kocham Cię ...

<Jaty ?>

Od Maxwell'a C.D. Beta

- A później zdajemy sobie sprawę , że to co robimy jest bez sensu . Choćmy już stąd . Mam dosyć tego całego różu - zaśmiałem się i przewróciłem zabawnie oczami
Suczka poderwała się i ruszyła za mną z promieniejącym uśmiechem na pyszczku .
- Kiedy nasze kolejne spotkanie - spojrzałem na nią pytająco , szukając jakiegokolwiek tematu

<Beta ? Brak weny ;/ >

Od Avenger'a C.D. Wichura

Śmiałem się długo, aż zaczął boleć mnie brzuch.
- To co już się uśmiałeś?- spytałam Wichura
- Tak... chodź spróbuj jeszcze raz- Zachęciłem Wichurę.
Wichura skusiła jeszcze kilka razy, ale potem łapała ryby jak by to robiła od dawna.
W końcu wróciliśmy na brzeg i zaczęliśmy jeść ryby.
- Było smaczne?- spytałem.
(Wichy?)

Od Jaty C.D. Despero

-Dess... W tej kondycji nie możesz nawet zbytnio polować, a co dopiero walczyć...- powiedziałam z westchnieniem. Pies spuścił głowę milcząc... Chwilę trwała cisza.
-Chodź... Odprowadzę cię do twojej jaskini....- powiedziałam. Opierał się, ale w końcu dał sobie pomóc. Kiedy znaleźliśmy się już u niego, powiedziałam:
-Zaczekaj... Zaraz wracam...- uśmiechnęłam się i wbiegłam z jaskini. Ruszyłam do Rozalii. Poprosiłam ją, żeby pomogła mi coś dużego upolować i przyrządzić. Zgodziła się. Ruszyłyśmy na polowanie. Po godzinie wróciłam do Despera z dzikiem faszerowanym królikami, ziołami i owocami lasu. Położyłam posiłek przed nim mówiąc:
-Jedz... Musisz mieć siły, by zacząć wracać do zdrowia.
<Despero?>

Od: Toggera C.D Astrid

- Mam nadzieję. - powiedziałem. - Tutaj się poznaliśmy...
Suczka uśmiechnęła się lekko.
Nagle zaczął ją boleć brzuch.
- Mocno kopią... - wyjąkała.
Polizałem ją w ucho.
- Będzie dobrze. - uśmiechnąłem się.
Nagle zobaczyliśmy niedźwiedzia. Zaczęliśmy uciekać, a niedźwiedź gonił nas i był najwyraźniej
w swoim żywiole...
<Astra?>

Od Astrid C.D. Togger

-No dobra,powiem ci.-Uśmiechnęłam się,a Togger spojrzał na mnie zaciekawiony.
-Ciągle proponuje mi odejście i przyłączenie się do jego Sfory.Muszę przyznać że tam są lepsze warunki w tą porę roku,więcej zwierząt no i wszyscy są tam zgrani i podpierają się nawzajem.Ale ja chcę zostać tu.Bez względu na nie wiadomo jaka będzie zimna zima i tak zostanę tu z tobą!-Powiedziałam i przytuliłam się do Toggera.-Ale Tytan groził mi że jak nie dołączę to...to zemści się.-Dodałam.-Zależy mu strasznie bym dołączyła i nie da za wygraną.

(Togger?)

Od Axela do Avril

Coffe spała, a ja siedziałem przed jaskinią i obserwowałem inne psy. Przechodziły tam pary, ale też i samotnicy. Nagle dostrzegłem suczkę, prawdopodobnie owczarka niemieckiego. Szła samotnie, inne psy nie zważały na nią. Przechodziły obok lekceważąco. Widać było w jej oczach smutek... Podeszłem do niej i zapytałem :
-Co się stało?
<Avril?>

Od Miliany C.D. Meksiko

Pasłam go łapą . Uśmiechnął się a ja do niego .
-A ja w takim , w ciapki!-roześmiałam się-No i w takim co ma rasę owczarka australijskiego . XD
Patrzeliśmy przed siebie . Było tu pięknie . Tyle kwiatów ...w skoczyłam w nie .Czołgając się przed siebie zawołałam
-Szukaj mnie !
-Dobra
Samiec też wskoczył . Po kilku minutach wpadliśmy na siebie .
-Masz mnie !
Spojrzeliśmy , a było serce m które przypadkowo wydeptaliśmy .

<Meksiko?>

Od Terrible'a C.D. Nora

- Boisz się mnie? - spytałem ze zdziwieniem.
- T...trochę... - wybełkotała Nora - No wiesz, trochę duży jesteś...
- Ale nic Ci nie zrobię - upewniłem ją. - Jesteś nowa?
- Tak - odparła suczka, nieco pewniej.
- Znasz tereny?
- Nie, dołączyłam kilka minut temu...
- To chodź.
Zacząłem prowadzić suczkę nad Jezioro. Gdy doszliśmy Nora, natychmiast wybuchła:
- Jak tu pięknie!
Suczka wskoczyła od razu do wody. Ze zdziwieniem obserwowałem jak Nora pływa motylkiem, na plecach i jak nurkuje.
- Dobra! Bo dnia nie starczy na resztę zwiedzania! - krzyknąłem z uśmiechem z brzegu.
Nora wyszła z wody. Nie powstrzymałem śmiechu.
- Co? - spytała Nora - Co cię tak śmieszy?
- Szczerze mówiąc, to Ty! - śmiałem się - A dokładniej Twoja sierść!
Suczka spojrzała w taflę wody.
- Masz rację - powiedziała - jest oklapnięta!

<Nora?>

Od Lucy C.D. Terrible

Byłam tak zdziwiona . Mało komu się podoba owczarek australijski tej maści , każdy woli blue merle .
-A...a ...ale Ty chcesz że...żebym była...-jąkałam się
Samiec pokiwał głową na tak .
-Jaka jest odpowiedź ?-zapytał niepewnie
-No więc ... Tak !
Świetne miejsce to było , ale pomyślałam o górach , tym co kocham zaraz po Terbim .Spaliśmy u mnie tej nocy .Następnego dnia zabrałam go w góry . Jakieś 4 godziny nam zeszło , ale miejse było takie jak zapamiętałam w dzieciństwie .


<Terrible ?>

Od Sashy C.D. Egon

Otarłam się lekko o jego futro.
- Nie wiem
- Masz jakiś pomysł - spytałam
- Mam - powiedział z uśmiechem
- A może... BEREK! - krzyknęłam i zaczęłam uciekać.
- nie dogonisz mnie - krzyknełam
Nagle przybiegł wielki jeleń stratował mnie
- Sasha ! Sasha ! - krzyczał
Ja leżałam nieprzytomna a Egon...
<Egon?>

Od Avenger'a C.D. Wichura

Wskoczyłam za Avem.
-Widzisz tą rybę?-Wyszeptał.
Kiwnęłam głową że tak.
-To patrz.-Szepnął i złapał rybę w pysk.
-Łał.
-No teraz ty.-Powiedział i wyrzucił rybę na brzeg.Przygotowałam się i upatrzyłam sobie jedną z ryb.Wreszcie skoczyłam na nią i...złapałam!Ale po chwili ryba uderzyła mnie ogonem w pysk i upuściłam ją znów do wody.Zaczęliśmy się śmiać.

(Avenger?)

Od Clifa

Słyszałem tętent łap. Czułem w nosie woń mokrego od krwi futra. Widziałem psy biegnące prosto w świat pełen niespodzianek. Wiedziałem że żyć tam im nie będzie dane. Usłyszałem krzyki dochodzące z każdej strony lasu. Wiedziałem że nigdy więcej nie usłyszę tych skowytów które słyszałem teraz. Widok zamglił się gdy postacie wyszły zza lasu.
Jednak gdy już poczułem ból okalający całe moje ciało, otworzyłem je jeszcze mocniej.
Zmarszczyłem brwi. Dwunożna postać rzuciła się na mnie. To samo zrobiłem ja. Czułem napięcie w łapach i zanim zorientowałem się o co chodzi człowiekowi zanóżałem się w powietrzu by skoczyć z urwiska do rzeki.

<><><><><>

Otworzyłem szeroko oczy. Leżałem mokry na plaży tuż nad jej brzegiem. Woda muskała moje łapy. Wstałem ostatkami sił.
Z wielkim bólem pełen ran i blizn które nabyłem sobie podczas płynięcia rzeką poszedłem.
Gdy zagłębiłem się w las, zauważyłem ruch na koronach drzew. Nie miałem sił by zwrócić oczy ku górze i dowiedzieć się czy jest to dobro czy zło. Wystarczyło mi tylko ufać cieniu.
Upadłem na ziemię.
<Ktoś? Np. Omega?>

Nowy Pies - Clif !



Imię : Clif
Pseudonim : Cliffy, Clifon, Cli, Klif.
Płeć : pies
Wiek : 4 lata
Stanowisko : Obrońca Alf
Charakter : Clif jest całkowitym idiotą. Łatwo wpada w kłopoty ale równie szybko potrafi pomóc. Jest w połowie rasistą iż nie toleruje owczarków niemieckich. Uwielbia węszyć gdzie nie powinien i kocha błoto. Jest romantykiem jednak nie podlizuje się sunią czy wyższym jak to większość robi. Wystarczy do niego podejść a już zaczyna się kilku godzinna rozmowa. Jednak lubi pokazać co potrafi czyli ... mało. Jest mistrzem w zapamiętywaniu różnych rzeczy od dzieciństwa. Jeśli chcesz stać się jego wrogiem wal śmiało! I tak jego szczerość nie ma granic tylko cały czas "Ale masz brzydką obrożę! " I to i tamto ... Jest wielkim fantastykiem i potrafi wyobrazić sobie wszystko co niemożliwe. Ma również dobry nos który potrafi wyczuć na kilka kilometrów! Masz zamiar go przekupić? Po prostu powiedz "Dywan!" a już biegnie w twoją stronę i tylko czeka żebyś dał mu dywan. A no i jeszcze uwielbia mówić "definitywnie".
Umiejętności : Jest bardzo szybki i zwinny. Uwielbia przewalać śmieci więc to też można nazwać umiejętnością no nie?
Partnerstwo : Nie wie dlaczego ale chyba zakochał się w Omedze .. A może nie? A może tak ...
Spokrewnieni : -
Wygląd zewnętrzny :
  • Rasa : Owczarek Australijski
  • Maść : Blue Merle
  • Sylwetka : Jest postury zwyczajnego owczarka australijskiego więc co tu więcej gadać? 
  • Znaki szczególne : Ma dziwną twarz ponieważ połowa z niej jest jasna i tam oko niebieskie a z drugiej brązowe.
Historia : Nic dodać nic ująć. Znalazł to ponieważ zgubił się i odłączył od starej sfory.
Skargi / Pochwały : 0/0
Kieruje : kala1006

Od Despero C.D. Jaty

Z tego co słyszałem Sasha westchnęła i powiedziała:
-Są małe szanse że coś jeszcze zobaczy,a nie mogę zrobić mu żadnej operacji przez jego rany i ciężką chorobę która mogła by go zabić,ale trzeba mieć nadzieję że po paru tygodniach odzyska wzrok.
~Jeszcze tyle chcę zobaczyć!Jeszcze tyle chcę widzieć!~Myślałem i zacisnąłem powieki.Jaty podeszła do mnie.
-Dess?-Spytała.
-Wiem,słyszałem...nie ma już szans...nie ma nadziei....-Powiedziałem i odwróciłem się wstając.Kiedyś na walkach zasłaniano mi oczy żeby było mi trudniej pokonać przeciwnika.Radziłem sobie dość nie zle i traktowałem tą sytuacje jak byłm teraz walczył na ślepo.Poszedłem przed jaskinię Sashy bez słów.
~Poradzę sobie...i obiecuję ci Bonzo że pożałujesz że mnie oślepiłeś...~Myślałem z nienawiścią.Jaty usiadła obok mnie i westchnęła.
-Poradzisz sobie?-Spytała.
-Tak i zabiję ich wszystkich!Pożałują,a Bonzo też oślepię tak jak on mnie!-Powiedziałem.Miałem ciągle zamknięte oczy żeby nie pokazywać tego że jestem ślepy.

(Jaty?)

Jaty zmienia rasę !

Jaty zmienia rasę na Terier'a Walijskiego !


Od: Lauren C.D Maxwell

Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem.
- To...ty nie jesteś dziki? Masz właścicielkę i przy okazji sforę?
Max popatrzył na mnie. W jego oczach coś błysnęło. Spuścił wzrok.
- No... można tak powiedzieć...
Westchnęłam.
- Max... - wyszeptałam.
- Coś się stało...? - popatrzył na mnie ponownie Max.
- Max...! - krzyknęłam.
- Co!?
Popatrzyłam na moją łapę. Kiedyś była zraniona a z blizny zaczęła bez powodu cieknąć krew.
Koło mojego oka też. I na uchu, ogonie i brzuchu.
- Max...pomóż!
Max wstał szybko i ...
<Max?>

Od Toggera C.D Astrid

- O czym rozmawialiście...?
- ...no...  - wyjąkała Astrid.
- Jeśli nie chcesz mówić to nie mów...
Parę minut spędziliśmy w ciszy.
Nagle ( nie wiem z jakiego powodu ) wypaliłem:
- Siemson! Aha, je je!
Wybuchliśmy śmiechem...
<Astri?>

wtorek, 28 października 2014

Od Jaty C.D. Shiroli

-To nie ma znaczenia! Musimy po nie iść. Ale już nie dzisiaj - właściciele nie puszczą mnie tak łatwo! Natasza pewno następny tydzień i do szkoły mnie będzie chciała brać!- zaśmiałam się krótko.- Nie martw się... Teraz masz już dom... Idź spać... Późno już...- powiedziałam i sama ułożyłam się w pościeli. Shiro uśmiechnął się i położył w posłaniu.
-Dobranoc...- powiedziałam i zamknęłam oczy.
<Shiroli?>

Od Jaty C.D. Maxwell

-Mnie to różnicy nie robi... Będę szczęśliwa i bez dzieci...- uśmiechnęłam się i pocałowałam go delikatnie.- Mi wystarczy móc patrzeć jak się cieszysz, jak się uśmiechasz, śmiejesz...- odparłam. Trwała spokojna cisza. Przerwałam ją mówiąc: - Kocham cię Max... I dzieci nie są mi do szczęścia potrzebne... Jeśli ty chcesz mieć dzieci, tk można zawsze wziąć jakieś sierotki...- uśmiechnęłam się.- Ale najpierw musisz być pewny swych uczuć... Ja jestem pewna... A co wybierzesz ty...?- spojrzałam mu w oczy.
<Max?>

Od Nory do Terrible'a

Szłam spokojnie jakąś polaną wąchając wszystko co popadnie. W pewnej chwili usłyszałam czyjś głos.
-Hej.-powiedział bo usłyszałam ,ze to był on. Odwróciłam się i zobaczyłam trochę niższego ode mnie psa.
-Mhm..hej.-powiedziałam niepewnie i odeszłam kawałek.
-To moja sfora.-uśmiechnął się. Postawiłam uszy i zapytałam
-Sfora? mogę dołączyć?-zapytałam
-Jasne!-uśmiechnął się.
-To ja już idę..-powiedziałam. Po chwili wpadłam na kolejnego psa.
-Oj...-powiedziałam
-Terrieble.-uśmiechnął się miło
-N..Nora
(Terrieble?)

Nowa Suczka - Nora !



Imię : Nora
Pseudonim : Norka
Płeć : suczka
Wiek : 4,5 lat
Stanowisko : wojownik
Charakter : Nora to miła i wesoła suczka. Z początku może być nie ufna ,ale gdy lepiej cie pozna będzie dla ciebie przyjacielem. Jest bardzo wiernym psem ,który by pobiegł za kimś kto jest mu najbliższym na kraniec świata. Lubi biegać i ganiać ptaki,koty i inne zwierzęta. Jest psem żywiołowym ,który kocha długie spacery. Jest psem głośnym i nie za bardzo lubiącym samotność. Ciężko przeżywa samotności stara się ze wszystkich śił odnaleźć upragnioną mu osobę. Umie zapanować na emocjami lecz czasem to nie wychodzi. Dla obcych jest nie przyjemnym denerwującym szczekającym i atakującym psem.
Umiejętności : Potrafi zaledwie jedną komendę a jest nią "siad".
Partnerstwo : Nie wie czy ktoś by pokochał zwykłego mieszańca...
Spokrewnieni : Nie pamięta...
Wygląd zewnętrzny :
  • Rasa : Jest mieszańcem owczarka niemieckiego.
  • Maść : złoty z siodłem z domieszką białego.
  • Sylwetka : szczupła
  • Znaki szczególne : na brzuchu posiada czarną plamkę.
Historia : Urodziła się w schronisku. Nie miała nigdy do czynienia z przyrodą i wolnością. Przez kilka miesięcy siedziała w klatce. Pewnego razu do schroniska przyszła pewna dziewczyna ,która zakochała się w suczce do szaleństwa. Postanowiła ja adoptować. Nora mieszkała u niej przez dobre kilka lat. Gdy pewnego dnia została wypuszczona z kojca a ojciec Izy (ta się nazywa dziewczynka) nie zamknął furtki uciekła. Pognała za sarną ,która ujrzała nie opodal jej domu. Po kilku tygodniach bez kończonej się włóczędze dotarła tutaj. Do Pack Loco Paws. Choć i tak chce odnaleźć Izę i jej upragniony dawny dom...
Skargi / Pochwały : 0/0
Kieruje : srula03

Od Shiroli'ego Cd. Jaty

Wtedy poczułem się taki zawstydzony. Schowałem łeb w poduszki.
- Shiro? - Zapytała Jat wchodząc do pokoju. - O co chodzi?
- Bo ja nie jestem dzikim psem... Nie powiedziałem ci tego, bo się wstydziłem. - Szepnąłem. - Bo ja mam papiery. Bo mnie porwano. Podczas podróży, spałem sobie w zakątkach ulicy. Zabrał mnie jakiś koleś, który u przyjaciela weterynarza, załatwił mi papiery i wygrywał ze mną na pokazach i konkursach. Uciekłem mu. Pamiętasz, że w mojej jaskini, jest jedna wystająca cegiełka? Za nią chowam moje karty. Muszę tylko po nie pójść i przynieść. Ale to dla mnie wstyd...
Łza pociekła mi po policzku.
- Czemu dla ciebie to wstyd? - Zapytała Jay.
- Bo u mnie to było karane wygnaniem. - Szepnąłem.
<Jaty? Sekrecik...>

Od Maxwell'a C.D. Jaty

- Nie chcem nic ... - odwróciłem pysk
- Max , to o co chodzi ... ? - powiedziała półszeptem z delikatną chrypką
Nie odpowiedziałem nic patrzałem na zachodzące słóńce . Myślałem ...
- Max ... - westchnęła niedosłyszalnie
Nie mogłem już dłużej tego znieść ... Odwórciłem pysk . Spojrzałem suczce w oczy i delikatni ją pocałowałem . Po chwili zacząłem narwanie przechodzic do dalszej części ... ~ Nie ! Nie mogę ... ! ~ .
W następnym momencie oderwałem się od niej i odszedłem kawałek dalej ... Jay sojrzała pytająco .
- Ja niemogę dać Ci szczęścia , nie rozumiesz ... ? - spojrzałem jej kolejny raz prosto w oczy - Karolina chce mnie wykastrować ... Sądzi , że tak będzie najlepiej ... - spuściłem wkurzony wzrok

<?>

Od Jaty C.D. Shiroli

-Wiesz...- zaczęłam niepewnie.- Mogą się pojawić jednak jakieś problemy... Na psy twojej rasy trzeba mieć pozwolenie, rasa uznana jest za rzekomo groźną, trzeba cię na wszystko zaszczepić, załatwić faktury itd... Jeśli ktoś z urzędu żądałby znać twoje pochodzenie to... To może się okazać, że cię nam odbiorą... Oni zdobią wszystko żebyś został, ale wiesz jak to jest... Prawo lubi się o wszystko czepiać...- westchnęłam i zeskoczyłam z łóżka. Podeszłam do wyjścia na balkon i stając na tylnych łapach otworzyłam je. Wyszłam na zewnątrz i usiadłam patrząc w księżyc. Westchnęłam.
<Shiroli?>

Od Pilli C.d Maxwell'a

Patrzyłam na psa niespokojna. Po chwili szepnęłam
-Max...Może tego nie zrozumiesz...może...może powiesz nie...nie obchodzi mnie to... bo.. ja... ciebie... ehm.. no.. kocham.-powiedziałm a potem dodałam
-Nie zrozum tego źle...ja chce ciebie...i tylko ciebie...tylko tobie ufam...tylko ty się liczyć...moje życie to ty! I tylko ty...Moje serce nalezy do ciebie...Bije dla ciebie...do nikogo innego tylko dla ciebie.-szepnęłam. Mówiłam to całkiem szczerze i czekałam na odpowieć psa.
(Max?)

Od Jaty C.D. Maxwell

-On jest przyjacielem... A mój dom jest domem moich przyjaciół...- odparłam z westchnieniem.- Ale sam widzisz... Przez ciebie przemawia , może się mylę, ale tak to wygląda - zazdrość... Czy to nic nie znaczy...?
-Nie jestm zazdrosny...
-Skoro tak, to ci wierzę i nie było tematu...- uśmiechnęłam się.- Musiałam to zrobić... On tego potrzebował... I moi właściciele też... Teraz będę mogła być bardziej niewidzialna... Jeśli skupia się na nim, ja będę z nimi, ale jednocześnie będę mogła być ze sforą... I z tobą...- powiedziałam patrząc mu w oczy.- Shiro nic dla mnie nie znaczy pod względem uczuć większych niż przyjaźń, Max... Jeśli mi wierzysz i ufasz, to wiesz to... Tak samo dobrze jak ja... Jesteś dla mnie tym jedynym, którego kocham ponad życie... Jestem skłonna nawet znowu utracić rodzinę, przyjaciół, znajomych, wszystko... Wystarczy jedno twoje słowo... Jeśli chcesz , mogę powiedzieć Shiro, że nie możemy zostać razem w jednym domu... Chcesz tego? Jestem skłonna to zrobić.
<Max?>

Od Shiroli'ego Cd. Jaty

- Spoko. Mi to nie przeszkadza. - Uśmiechnąłem się. Najpierw obwąchałem pokój - czuć było wszystko. A najbardziej woń ciastek waniliowych dla psów... Wsadziłem nos w "otwór" w półce. Natasza zaśmiała się.
- Widać Jaty, że Shiroli też ma dobry węch.
Wyjęła ciasteczka dla psów i podniosła je mówiąc:
- A teraz: Siad! - Posłusznie siedliśmy. Potem były stopniowo trudniejsze, a na koniec zaawansowane. Dała nam ciasteczka. Spojrzałem na zegar. Było w pół do osiemnastej. I wtedy usłyszałem to cudowne słowo.
- Obiad!
Rzuciłem się na dół domu jak piorun łasząc się. Wszyscy zaśmiali się. Owszem, przyznam. Jestem łakomczuchem co do ludzkich potraw, bądź przysmaków dla psów. Wszyscy siedli do stołów i co mnie zdziwiło, posadzili mnie i Jaty także.
- Siedzicie przy stole bo każdy ma jakiś sukces. Dum... Jaty wróciła do domu, a Shiroli mi pokazał gdzie jest. Więc pora jeść. - Uśmiechnął się Jared. Kobieta podała jedzenie. Mi i Jat podali kotlety wieprzowe z sosem. Obwąchałem jedzenie i powoli zacząłem je żuć. To było cudowne! Musiałem się starać by nagle jak świniak nie rozrzucić jedzenie próbując je zjeść szybko. Bo obiedzie zaszczekałem w ramach wdzięczności i oblizałem panią domu. Potem wstałem, zeskoczyłem z krzesła i pobiegłem do kuchni. Zaciekawiona rodzina poszła w moje ślady. Jakież było ich zdziwienie, kiedy stanąłem na dwóch łapach, oparłem się o zlew, psykiem odkręciłem kurek i zacząłem myć pysk i łapy. Potem otarłem wszystko o ręcznik i stanąłem. Wiedziałem, że Jaty też skończyła i pozwoliłem jej na siebie wskoczyć by także się "opłukała". Potem razem pobiegliśmy do pokoju Nataszy i wskoczyliśmy na łóżko. Sunia zaczęła mówić.
- Wiesz co Shiro? Jestem ci wdzięczna. Odnalazłeś moją rodzinę...
- Nie Jat. To ja jestem wdzięczny. Dzięki tobie mam wreszcie dom. - Przerwałem jej uśmiechnięty.
<Jaty?>

Od Maxwell'a C.D. Jaty

- Ale ja mam wrażrnie , że jesteś szczęśliwsza be ze mnie . Shiro znalazł Twojego pana , nie uważasz , że to jest może jakaś iskierka między wami ? - spojrzałem jej w oczy
- Ty ze mną znalazłeś Karolinę ... - szepnęła
- Wiem i dziękuję Ci z tego z całego serca , bo gdyby nie było tego naszego wypadu na miasto to nigdy by to się nie wydarzyło . Dziękuję ... Tylko , że nie widzisz , że już dużo osób myśli , że jesteście z Sirolim razem ... ? Mieszka nawet w Twoim domu ... Przepraszam , teraz to już chyba w waszym domu - przewróciłem oczami
Nadmiar emocji znów zaczynał wywoływać u mnie złość i ironię , czułem , że kolejne słowo może spowodować wybuch ...

<Jaty ?>

Od Jaty C.D. Shiroli

Uśmiechnęłam się i ruszyłam do swojego pana. Truchtałam przy nim krok w krok, a Shiro koło mnie. Minęła godzina przyjemnego spaceru, kiedy stanęłam na własnym kawałku ziemi... W domu... Jared krzyknął:
-Natasza! Patrz kogo mam!- z domu wyszła Nata. Kiedy ją zobaczyłam, od razu do nie podbiegłam. Po policzkach zaczęły spływać jej łzy szczęścia. Mi też.
-Och Dumny... Tęskniłam...- wyszeptała.
-Ja też Natasza... Nawet nie wiesz jak...- szepnęłam i zaczęłam ją lizać po twarzy. Kiedy Nata zobaczyła Shiro, spytała:
-Kto to tato?
-Nie siem jak się nazywa, ale prawdopodobnie u nas zostanie. To on zaprowadził mnie do Dumny...- uśmiechnął się Jared. Natasza podeszła do mojego przyjaciela i pogłaskała go.
-Mama na pewno się zgodzi... Zawsze chciała mieć drugiego psa...- powiedziała.
-To teraz trzeba się zastanowić jak go nazwać...- powiedział Jared.
-Dumny... Powiesz coś...?- spytała mnie. To była komenda, której nauczyła mnie w tajemnicy. Jak mnie pytała czy coś powiem, to ja zaczynałam pisać na piasku lub brałam w pyszczek mazak i pisałam co chciałam. Położyłam NKS przy ziemi i napisałam "Shiroli"
-Więc będzie Shiroli...- uśmiechnęła się.
-Mądra sunia...- powiedział mój Pan.
-a tak w sumie... Jak cię nazwała mama, Dumny?- spytała mnie Natasza. Napisałam Jaty.- Czyli od dziś i my będziemy na ciebie mówić Jaty. Okey?- spytała. Zaszczekałam machając ogonem i "dziękując".
-To chodźmy do domu!- powiedział Jared i otworzył drzwi. Te znajome zapachy!- Kochanie!!! Patrz kogo znaleźliśmy!- krzyknął i z kuchni wyszła moja pani. Przywitałam się i pokazałam jej Shrio. Natasza przedstawiła go i wytłumaczyła jej wsztsko. Włącznie z kwestią mojego imienia. Rodzice zostali na dole, a Natasza wzięła mnie i Shiro do swojego pokoju. Na ziemi przy szafie leżało posłanie...
-Dla ciebie coś kupimy jutro... Dobrze mały?- spytała i pogłaskała Shiro.- A dzisiaj możesz spać z Jay.- uśmiechnęła się, a ja położyłam  zawstydzona uszy. Puściła mi oczko.- Jak się wstydzisz, to możesz spać ze mną.- zaśmiała się i pokazała na łóżko.
-Nie będziesz się gniewać...?- spytałam cicho.
<Shiro?>

Od Jaty C.D. Maxwell

-Max...- wyszeptałam.- Ja nie chcę ciebie ranić... Ale ja cię kocham... Zrozum to... Nie umiem o tobie zapomnieć... To tak, jakbyś odebrał mi tlen... Odebrał mi życie... Nie potrafię Max... Nie potrafię... I nie chcę... Zbyt wiele się zdarzyło i moje uczucia są zbyt prawdziwe... Wybacz Max, ale tego nie mogę zrobić.... Nie mogę o tobie zapomnieć... Nie potrafię... Nie chcę... Wierz mi Max... Mogę zrobić dla ciebie wszystko... Ale tego nie... Nie umiem o tobie zapomnieć... Nie potrafię... Zwyczajnie nie potrafię... I wiem, że ty też... Boisz się tęgi co czujesz i dlatego chcesz to w sobie zdusić... Wierzę i wiem, że gdybyś tylko dał swojemu sercu przemówić jego własnym głosem, nie zakłóconym przez nic i nikogo, to byłbyś szczęśliwy... I ja też bym była... I nic by nikogo z nas nie raniło... Wiem to Max...
<Max?>

Od Jaty C.D. Despero

-O matko...- wyszeptałam i podbiegłam do niego.- Co ci jest..?
-Nic... Nic takiego...- powiedział.- Muszę stąd zniknąć... Odprowadzisz mnie do granicy...?- spytał.
-Jasne... Ale... Czy nie lepiej będzie jak najpierw udasz się do Sashy...?- zapytałam.
-Nie nie... Nic mi nie jest...- odparł.
-Dziwnie się zachowujesz... Spójrz na mnie...- powiedziałam marszcząc czoło. Spojrzał. Coś było nie tak z jego oczami.- Ile palców pokazuję?- spytałam nawet nie podnosząc łapy. Dess chwilę milczał... W końcu cicho spytał:
-D....dwa...?
-Ty nie widzisz!- krzyknęłam przerażona.- Idziemy do Sashy...- rozkazałam. Ale zanim zdążył zaprotestować, upadł na ziemię zemdlony. Podbiegłam po Sashę. Pomogłam jej go zanieść do jej jaskini. Minęło pół godziny... Dess się ocknął, a Sasha kazała mi wyjść, żeby mogła zrobić badania. Po godzinie mnie zawołała.
-I co?- spytałam.
<Dess?>

Od Jaty C.D. Rozalii

-Dziękuję..- wyszeptałam.- Nigdy nie jadłam niczego co nie było zwykłym surowym mięsem... W policji nie ma takich rarytasów...!- zaśmiałam się i zaprosiłam przyjaciółkę do jedzenia. Opierała się i mówiła że na swoje, ale w końcu ją przekonałam. Zjadłyśmy razem. Po godzinie byłam sytua jak nigdy i leżałam z Rozi na polanie. Nagle Rozi spytała:
-...
<Rozalii?>

Od Bety Cd. Maxwell'a

- Ta... I dla mnie też. - Wstałam i podreptałam w stronę lasu. Oglądałam sobie dwa śliczne ptaki.

Westchnęłam.
- Max... Też czasami myślisz, że tobie się nie przytrafi stały związek?
Pies nic nie odpowiedział tylko usiadł koło mnie.
- Czasami miłość nas przerasta... - Mruknął wreszcie. - I Potem tylko kogoś ranimy.
- A ranimy ich chcąc ich nie ranić. - Dodałam. Pies pokiwał głową. Odwróciłam łeb, żeby nie widział, że się rumienię. Złapał mnie za pysk i zwrócił w swą stronę. Spojrzałam na niego. Uśmiechnął się.
- ...
<Maxwell? Sorka, brakus wenus pospolitus...>

Od Rain C.D. Raphael

-Tak. Ale to jeszcze nie wszystko!- powiedziałam.
Ruszyłam przed siebie, a Raphael zaciekawiony ruszył za mną. Nagle naszym oczom ukazał się piękny wodospad.
- Ale tu pięknie!- oznajmił zachwycony Raf
- Ja też tak uważam- powiedziałam i usiadłam.
Siedzieliśmy i patrzyliśmy. Nagle Raphael spytał:
- Z kąd znasz to miejsce?
- Bardzo dawno temu przyszłam tu, a z tąd trafiłam do...- nagle coś urwało i za nami zaczęły łamać się gałęzie. Wstaliśmy i odwróciliśmy się.
(Raphael?)

Od Shiroli'ego Cd. Jaty

W oczach mi się zaiskrzyło.
- Ja... Dom... Ale... - Jąkałem się. - Tak, to zaszczyt mieszkania z taką cudowną sunią...
Jat zarumieniła się. Zaszczekała do mężczyzny.
- A ogólnie... To wiesz jak on się nazywa? - Zapytała.
- Chyba wspominałaś... Jared? - Uśmiechnąłem się. Skoczyłem na niego. Delikatnie mnie pogłaskał.
- No kolego. To chyba idziesz z nami by ich namówić. - Zaśmiał się. Spojrzałem na Jat szczęśliwy i ją wywróciłem.
- To idziemy do waszego domu? - Zawołałem.
<Jaty?>

Od Maxwell'a C.D. Jaty

- Spróbuj o mnie zapomnieć ... Spróbuj myśleć o mnie tak jakbyś mnie nigdy wcześniej nie znała ... Spróbuj zapomnieć co się między nami wydarzyło ... - szepnąłem
- Nie da się . Nie możesz zrozumieć , że za dużo nas łączy ... ? - spojrzała mi z żalem w oczy
- Już za późno , żeby zacząć wszystko od początku ...
- Czas nie ma znaczenia . Można zacząć w dowolnym momencie . Możesz się zmienić lub nie . Nic tego nie przesądza ...
- Jaty , proszę przestań ... - westchnąłem machając głową - Wiedziałem , że kolejne spotkanie otworzy tylko stara ranę ... - mówiłem do siebie

< Jaty ?>

Od Maxwell'a C.D. Pilli

To pytanie było bardzo dziwne . Zaskoczyło mnie , ale cóż ...
- Uważam , że miłość przyjdzie sama , po za tym wątpie , że jakiejś było by ze mną dobrze - zaśmiałem się delikatnie - A co ? - uniosłem uszy
Suczka biła się z myślami . Nie pewnie tupała łapką i drapała o kamien . Po chwili jednak dosyć niepewnie i cicho zaczęła :
- ...

< Pilli ?>

Od Maxwell'a C.D. Lauren

- Nie płacz ... Ja pewnie będę niedługo miał ten sam problem ... - westchnąłem
Suczka uniosła zdziwiona uszy .
- Moja opiekunka uznała , że tak będzie dla mnie lepiej - spojrzałem jej w oczy - Nie mam jej tego za złe . Jej powody są sensowne . No , ale jak wiadomo ... Krępujący temat ... Ja bym wolał , żeby zostało tak jak jest ...
Wydawoło mi się jak suczka po rych słowach poczuła się troszkę pewniej.

<Lauren ?>

Od Terrible'a C.D. Lucy

Spojrzałem jak Miliana zręcznie szykuje bandaże. Wtedy do jaskini weszła Lucy. Uśmiechnąłem się mimowolnie. Miliana podeszła do mnie i zawinęła mi kilka bandaży: dwa na łapach (lewej przedniej, i lewej tylnej) i jeden na brzuchu. Gdy wreszcie mogłem wstać, podniosłem się. Jednak szybko dopadł mnie ból głowy. Prawie upadłem, ale na szczeście Lucy mi pomogła.
- Dzięki Miliana - powiedziałem do suczki.
- Nie ma za co - odparła Miliana.
Gdy Lucy pomogła mi dojść do jaskini, natychmiast padłem na posłanie. Lucy zaczęła rozpalać ogień.
- Nie musisz tego robić - powiedziałem.
Lucy uśmiechnęła się do mnie z troską i powiedziała:
- Chcę ci pomóc.
Już od dawna czułem się w jej towarzystwie miło. Wtedy wcale nie byłem agresywny, ani groźny. Lucy położyła się obok mnie i uśmiechnęła się do mnie czule. Wtedy stało się. Właśnie wtedy zakochałem się w niej. Jej oczy, sierść, głos... to było jak spełnienie marzeń. Coś zaiskrzyło między mną a nią. Uśmiechnąłem się i słuchałem o czym mówi Lucy.

*dwa tygodnie później*

Gdy byłem już zupełnie zdrowy (w kuracji pomagała mi Lucy), postanowiłem powiedzieć Lucy o mojej miłości. Pobiegłem do niej. Stanąłem przed jaskinią i ją zawołałem. Gdy wyszła, powiedziałem na jednym wdechu:
- Spotkajmy się dziś wieczorem nad Wodospadem.
Nie czekając na odpowiedź, odbiegłem i pobiegłem nad Jezioro Te Amo. Naszykowałem sarnę i rośliny i zapewniłem ptasi śpiew. Wieczorem wskoczyłem do Jeziora i wykąpałem się. Gdy byłem gotowy poszedłem po Lucy. Miała różowy kwiat za uchem. Wyglądała ślicznie. Zaprowadziłem ją nad Te Amo.
- Wow... - wyszeptała Lucy patrząc na mały kamienny krąg, udekurowany różami z sarną i roślinami w środku.
- Rośliny dla Ciebie, a mięso dla mnie. Jeśli chcesz spróbuj mięsa - powiedziałem niepewnie.
Zjedliśmy w milczeniu słuchając ptasiego śpiewu. Śpiewały cicho, romantycznie i słodko. Co jakiś czas zerkałem na Lucy. Miała radosne oczy. Po skończonym posiłku, zasłoniłem chustką oczy Lucy i powiedziałem:
- Podążaj za mym głosem...
Suczka roześmiała się i powiedziała:
- Dobra.
Gdy Lucy doszła na miejsce spotkania, odsłoniłem jej oczy.
- Tu jest pięknie... - powiedziała Lucy patrząc na zachód słońca.
Wtedy złapałem Lucy za łapy i powiedziałem patrząc jej prosto w oczy:
- Lucy... ja... ja... ja już wiem... ja Cię kocham...
Spuściłem wzrok i czekałem na reakcję Lucy.

<Lucy?>

Od Raphael'a C.D. Rain

-Ok,ok.-Odpowiedziałem i poszedłem za Rain.
-To gdzie idziemy?-Spytałem dotrzymując kroku Rain.
-Zobaczysz.-Powiedziała.Westchnąłem i zwolniłem idąc z tyłu.Rain prowadziła mnie przez tereny których nie znałem,ale ufałem jej i szedłem wciąż za nią.Rozglądałem się po drzewach które pojawiały się nam na drodze.Wreszcie po pięciu minutach doszliśmy nad jakąś łąkę.
-To tutaj?-Spytałem.

(Rain?Brak weny.)

Od Rozalii C.D. Jaty

-No pewnie-podskoczyłam i wyrwałam się z objęć Jaty.
-No to...-po twarzy suczki było widać, że czuje się niezręcznie i jest zawstydzona.Wbiegłam pod nią i wzięłam na plecy.Była taka lekka,naprawdę wychudzona.
-To moja jaskinia, jest blisko polany a tam często są jelenie i króliki. Zostań tu a ja coś upichcę oki?
-Dobrze,ale wystarczy jak dasz najzwyklejsze mięso.-suczka rozmawiała ze mną normalnie,ułożyłam ją na posłaniu.Pożegnałam się z nią.Dla siebie upolowałam 2 króliczki (takie jak lubię,jeszcze malutkie) a jej chciałam przyrządzić suszone mięso z jelenia nadziewane zajęczymi udami polane naparem z ziół zmieszanym z krwią królika.
-Proszę-podałam Jaty jedzenie.
-Ale aż takiego nie trzeba było-suczka powąchała jedzenie.
-Trzeba było,tłustszego nie potrafię zrobić.To wystarczy ci na kilka dni, lecz nie wykluczam, że codziennie będziesz do mnie przychodziła na posiłki.- uśmiechnęłam się do suczki która wzięła łapczywie pierwszy kęs.
-A tak w ogóle to co to jest?-popatrzyła na mnie pytająco.
-Suszone mięso z jelenia nadziewane zajęczymi udami polane naparem z ziół zmieszanym z krwią królika.-powiedziałam ale suczka nic z tego nie zrozumiała
-Możesz jeszcze raz?
-Nie ważne, smakuje?

Jaty?

Od Despero C.D. Jaty

-Mieliście przyjść jutro!-Warknąłem rozglądając się po okręgu wilków.
-Tak,ale czy ta niespodzianka ci się nie podoba?-Zaśmiał się jeden,który stał na środku.-A co to za szczur?-Spytał pokazując łapą na Jaty.
-Licz się ze słowami!-Warknąłem i wszedłem przed Jaty.-To moja sprawa,a nie jej!Puść ją!-Krzyknąłem i podszedłem bliżej do wilka.
-O,jakiś ty szlachetny.-Zaśmiał się.-Szkoda że wcześniej taki nie byłeś.
-Ale ja już nie popełnię tamtego samego błędu.Wypuść Jaty,a ze mną zrób co chcesz.-Powiedziałem.Nikt się już nie odezwał i w kręgu zrobiła się dziura.
-Wyłaz szczurze!-Powiedział wilk,ale Jaty nie wychodziła.
-Idz Jaty.Ja sobie poradzę.-Powiedziałem i wziąłem ją i położyłem poza kręgiem.Wtedy krąg zrobił się mniejszy,a największy wilk podszedł do mnie i powalił mnie na ziemię.Nie odezwałem się i zacisnąłem powieki.
-Demon nie chce już walczyć?-Spytał przyciskając mnie łapą do ziemi.
Też nie odpowiedziałem,a on podniósł łapę do góry i z łatwością rzucił mnie o drzewo.Tym razem syknąłem z bólu.Poczułem jak coś się ze mną dzieje.Widziałem wilka,pózniej jego kontury,a na końcu ciemność...oślepłem!Nic nie widziałem!
-Miej się na baczności.-Powiedział wilk i z tego co słyszałem wszyscy poszli.Podeszła do mnie Jaty...
-Przepraszam...-Powiedziałem wstając z trudem,bo nic nie widziałem w tej ciemności która mnie otaczała...

(Jaty?)

Od Egon'a C.D. Sasha

Spojrzałem na nią zrobiłem głupia minę
-Widziałem lepsze -mruknąłem niezbyt miło
-Aha .. -szepnęła
Ziewnąłem tylko
-To co teraz .. bo nie wiem na czym my to skończyliśmy ?

<Sasha>

Od Meksiko C.d Miliany




-Pięknie!-powiedziałem i przetarłem oczy.
-Sama to miejsce znalazłam...-powiedziała.
-Jesteś...super..-powiedziałem. Suczka chwile na mnie patrzyła ale po chwili odpowiedziała
-Ty też.-uśmiechnęła się.
-Choć za mną!-powiedziałem i pobiegłem przodem. Suczka biegła za mną.
-Dobra Miliana tez zamknij oczy.-powiedziałem tajemniczo.
-Oki.-zaprowadziłem gdzieś suczkę
-Twórz!-krzyknąłem z uśmiechem
-Wow!

-No bo widzisz...ja chyba...się zakochałem...w takiej jednej...która stoi koło mnie.-poddziaływałempatrząc na ziemię.
(Miliana?)