Kolejny cudowny miesiąc. Leżałam leniwie na plecach i wpatrywałam się w las który był tuż obok farmy a farma no prawie tuż obok miasta. Taka składanka.
Przewróciłam się na brzuch i wygramoliłam z posłania obok mojej budy.
Poszłam na spacer do miasta. Lubiłam to robić ale ustaliłam sobie że będę chodzić tylko w soboty moi właściciele o tym wiedzieli więc nie musiałam się martwić. Truchtem wyszłam zza bramy farmy i podreptałam polami. Gdy kłosy stały się dłuższe zaczęłam skakać.
Wyjrzałam zza kłosów pola i ujrzałam miasto. Zadowolona z siebie potruchtałam do niego.
Gdy już znalazłam się na wystarczająco tłocznych ulicach pobiegłam za znanym mi zawsze zapachem. Mięso. Lubiłam soboty z tego powodu że byłam ulubieńcem pewnego sprzedawcy mięska. Weszłam do ciepłego sklepu. Na pułkach piętrzyły się szynki i wołowinki a z sufitu zwisały grube kiełbaski. Polizałam pyszczek i lekko szturchnęłam blat. Sprzedawca zobaczył mnie i uśmiechnął się.
- Wiedziałem że przyjdziesz - powiedział z uśmiechem i chwycił worek do którego po kolei wrzucał mięsne smakołyki.
"No co ty" mruknęłam w myślach " W każdą sobotę mi to mówisz .. A jak przyjdę w czwartek to co?"
Mężczyzna podał mi worek a klienci z zaciekawieniem przyglądali się temu. Gdy dumyn krokiem wracałam przez pola usłyszałam szmer kłosów. Dla bezpieczeństwa jedzenia wsadziłam paczuszkę pod siebie.
"No dalej wyłaź .." mruknęłam kiedy usłyszałam kolejny szmer.
Zauważyłam że szmer okrąża mnie.
"Na co czekasz?" warknęłam (znowu ) w myślach.
Zza zbóż wyskoczył pies.
Warknęłam krótko i odrzuciłam go do tyłu. Okazał się psem (nie sunią :3).
Był bardzo włochaty i puszysty.
W obronie jedzenia schowałam je (jedzenie) za siebie.
<Shiroli? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz