czwartek, 30 października 2014

Od Jaty C.D. Maxwell

Uśmiechnęłam się i też go pocałowałam. Dłuższy czas po prostu się całowaliśmy. W końcu jednak postanowiłam zacząć się ruszać, bo zaczynało być chłodno. Przewróciłam go. Spojrzał na mnie zdzwiony.
-To ja prowadzę!- zaśmiał się i teraz to na byłam na dole. Zaczął mnie całować po pyszczku i szyi by po kilku chwilach zejść niżej... Zaczął być czuły i delikatny, ostrożny... Obchodził się ze mną jak z małą porcelanową laleczką... Cieszyłam się. On też. Było potwornie przyjemnie...
<Max?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz