- Wybacz mi Jat, że przeszkadzam ci w życiu!
I ruszyłem do przodu. Postanowione. Ruszam po Mero. Wpadłem do jaskini i zabrałem jedną z tkanin ze ściany. Zacząłem do niej pakować jedzenie. Potem usiadłem na podłodze i zakryłem łeb łapami. Nie byłem tu potrzebny... I tak nikt nie zwróci uwagi na moją ucieczkę... Znają mnie tylko trzy psy... Najbardziej bolało mnie jedno, że nie ma już po co walczyć. Ona wybrała. Powoli zabrałem kawałek kory i pazurem wyskrobałem napisy:
"Droga Jaty...
Jeśli znajdziesz ten "list" to znaczy jedno:
Uciekłem.
Bo po co?
Ehh, a zresztą... Nie zajdziesz tu...
Shiro..."
Na korę kapały moje łzy. Odłożyłem ją w kąt jaskini i zawiązałem woreczek. Usłyszałem głos.
- Shiro? Czemu tu przybiegłeś? Natasza weszła do pokoju, a ciebie nie było. - Westchnęła.
- Nic. Nie ważne. - Mruknąłem.
<Jat?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz