wtorek, 28 października 2014

Od Shiroli'ego Cd. Jaty

- Spoko. Mi to nie przeszkadza. - Uśmiechnąłem się. Najpierw obwąchałem pokój - czuć było wszystko. A najbardziej woń ciastek waniliowych dla psów... Wsadziłem nos w "otwór" w półce. Natasza zaśmiała się.
- Widać Jaty, że Shiroli też ma dobry węch.
Wyjęła ciasteczka dla psów i podniosła je mówiąc:
- A teraz: Siad! - Posłusznie siedliśmy. Potem były stopniowo trudniejsze, a na koniec zaawansowane. Dała nam ciasteczka. Spojrzałem na zegar. Było w pół do osiemnastej. I wtedy usłyszałem to cudowne słowo.
- Obiad!
Rzuciłem się na dół domu jak piorun łasząc się. Wszyscy zaśmiali się. Owszem, przyznam. Jestem łakomczuchem co do ludzkich potraw, bądź przysmaków dla psów. Wszyscy siedli do stołów i co mnie zdziwiło, posadzili mnie i Jaty także.
- Siedzicie przy stole bo każdy ma jakiś sukces. Dum... Jaty wróciła do domu, a Shiroli mi pokazał gdzie jest. Więc pora jeść. - Uśmiechnął się Jared. Kobieta podała jedzenie. Mi i Jat podali kotlety wieprzowe z sosem. Obwąchałem jedzenie i powoli zacząłem je żuć. To było cudowne! Musiałem się starać by nagle jak świniak nie rozrzucić jedzenie próbując je zjeść szybko. Bo obiedzie zaszczekałem w ramach wdzięczności i oblizałem panią domu. Potem wstałem, zeskoczyłem z krzesła i pobiegłem do kuchni. Zaciekawiona rodzina poszła w moje ślady. Jakież było ich zdziwienie, kiedy stanąłem na dwóch łapach, oparłem się o zlew, psykiem odkręciłem kurek i zacząłem myć pysk i łapy. Potem otarłem wszystko o ręcznik i stanąłem. Wiedziałem, że Jaty też skończyła i pozwoliłem jej na siebie wskoczyć by także się "opłukała". Potem razem pobiegliśmy do pokoju Nataszy i wskoczyliśmy na łóżko. Sunia zaczęła mówić.
- Wiesz co Shiro? Jestem ci wdzięczna. Odnalazłeś moją rodzinę...
- Nie Jat. To ja jestem wdzięczny. Dzięki tobie mam wreszcie dom. - Przerwałem jej uśmiechnięty.
<Jaty?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz