-A może tak trochę pomordujemy?-zapytałam i zmrużyłam oczy.
-Ale co? Łosie czy zające? Bo ja bym wolał łosie...-powiedział i zaczął marzyć
-A może sarny?-zapytałam i się oblizałam
-Taak...-odpowiedział. Poszliśmy na lakę i schowaliśmy siew trawie.
-Cicho siedź!-krzyknęłam cicho do psa ,który ciągle warczał na trawę.
-Nie moja wina ,że ta trawa kuje!-powiedział. Po chwili pojawiły się dwie sarny. Despero rzucił się na jedną a ja na następną. Już po paru minutach niosłam w pysku sarnę ale Despero nie.
-Czemu nie masz jedzenia?-zapytałam
-Sarna mnie pokopała...-powiedział i masował brzuch.
-Masz weź trochę mojej...
(Despero?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz