-Wybacz... Nie chciałam cię urazić... Po prostu... Jestem... Bojaźliwa...- szepnęłam. Minęła długa chwila ciszy. Dało się słyszeć nawet chodzące miedzy liśćmi żuki i wiewiórki uganiające się za sobą nawzajem po drzewach, szuk liści i szmer wody w strumieniu. Oddychałam szybko. Serce waliło mi młotem. Bardzo stresowałam się rozmową z psem... Nagle ciszę przerwał jego głos:
-...
<?>
niedziela, 5 października 2014
Od Jaty C.D. Tiggered
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz