poniedziałek, 27 października 2014

Od Jaty C.D. Despero

Poszłam do siebie i ułożyłam się wygodnie na posłaniu. Już wkrótce zamknęłam oczy j zasnęłam. Długo jednak się nie przespałam... W środku nocy obudził mnie księżyc prześwitujący przez szumiące pukle wody wyrzucanej przez gardziel wodospadu. Wstałam z posłanka i przeciągając się, ziewnęłam przeciągle. Pomachałam głową w prawo, w lewo, dla rozbudzenia i zaczęłam się rozciągać. Wyciągnęłam zdrętwiałe łapy, szyję, kark i plecy. Raz i drugi mlasnęłam językiem i wyszłam przed jaskinię. Oczom moim ukazał się stojący tuż przed wejściem Despero. Prawie na niego wpadłam i nastąpiłoby to, gdyby nie moja szybka reakcja. Zatrzymałam się w pół kroku i spojrzałam na niego zdzwiona.
-Wybacz... Obudziłem cię?- spytał zmieszany.
-Nie... Nie mogłam spać przez ten księżyc...- odparłam i spojrzałam ku górze.
-Piękna noc... Prawda...?- spytał i również uniósł głowę patrząc w tarczę księżyca.
-Racja... Rzadko tak ładny księżyc się trafi... A niebo dzisiaj czyste jak chyba jeszcze nigdy w tym roku...- powiedziałam szeptem. Trwała dłuższa chwila ciszy. Nagle jak grom z jasnego nieba uderzyło mnie pytanie: "Czemu Dess tu był? I czemu o tej porze? I po co?" Spytałam więc:
-Czy jest coś, co mogę dla ciebie zrobić...?- spojrzałam nań pytająco.
<Despero?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz