Machnąłem przyjaźnie ogonem i "uśmiechnąłem się" (tak - potrafię się uśmiechać).
-Dzięki za przyjęcie.- powiedziałem od razu.- Będziesz mnie chciała sprawdzić czy przetrenować, albo coś w ten deseń?- spytałem jeszcze.
-Em... chyba nie... Skąd taki pomysł?- przekrzywiła głowę.
-Nigdy nie byłem w sforze, nie wiem jak się powinienem zachowywać i co robić.- przyznałem pokazując białe kły w nieco głupkowatym uśmiechu zdradzającym mą szczerą dezorientację.
-Nie przejmuj się. Przywykniesz do tego.- zapewniła.
-Mówisz?- teraz to ja przekrzywiłem głowę na bok.
-Mówię.- potwierdziła.
-Skoro tak, to gites majonez.- podskoczyłem wesoło szczeknąwszy.- Oprowadzić się sam i w ogóle, czy co teraz powinni być?- spytałem entuzjastycznie.
-Pokażę ci tereny, trochę się poznamy i przydzielimy ci stanowisko. Okay?- zaproponowała.
-Nie będę narzekał. To chodźmy.- odparłem z wesołym uśmiechem, a mym słowom towarzyszyło machanie ogona.
<?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz