Obudziłem się dość wcześnie. Nie miałem ochoty uganiać się za zwierzętami, chociaż burczało mi w brzuchu. Pewnie i tak by mi uciekły. Postanowiłem zadowolić się owocami, przynajmniej na razie. Wtedy coś poruszyło się w krzakach. Zając. Jednym ruchem nadziałem go na pazury przedniej łapy. Czyli jednak będzie sycące śniadanie. Zjadałem go powoli, delektując się. Gdy zostały z niego same kości zaniosłem je go jaskini, w której obecnie przebywałem. Ku memu zdziwieniu ktoś tam był, dokładniej dwa psy. Na oko Rottweiler i Terier Irlandzki. Rozmawiali. Po głosie poznałem, że jedno z nich jest psem, a drugie suczką.
-Ym.. przepraszam. - zacząłem.
Odwrócili pyszczki w moją stronę. Jak zwykle ich spojrzenie powędrowało w miejsce, gdzie powinna być przednia łapa.
-Tak? - terier, który był jak się okazało samicą spojrzał na mnie pytająco.
-Wiecie, ja tu mieszkam. - uśmiechnąłem się lekko.
-Ale wiesz, że ta jaskinia jest na terenach sfory? - spytała.
-Sfory? Nie miałem pojęcia. - przyznałem.
-Jeżeli chcesz w niej zostać, musisz dołączyć. - odparła -A Tobie znajdziemy inny teren mieszkalny. - zwróciła się do psa.
Ten zamerdał ogonem wesoło.
-Nie mam nic przeciwko. - posłał jej szczery uśmiech -To niech najpierw on dołączy, a ja poczekam nad jeziorem. - odparł.
Zanim suka zdążyła odpowiedzieć jego już nie było.
-Więc co mam zrobić? - usiadłem.
-Skoro sprawę mieszkania mamy już z głowy, trzeba znaleźć dobre stanowisko dla Ciebie. -terierka zajęła miejsce na przeciw mnie.
-W polowaniach, obronie ani żadnych poważnych stanowiskach jestem raczej słaby.. - pokręciłem łbem -W ogóle jak mogłem zapomnieć? Jestem Converse. - przedstawiłem się.
-Omega.
Z jej tonu nie mogłem wyczuć żadnych emocji.
-A wracając do stanowisk.. Jest tu jakiś medyk, zielarz i tym podobne? - rzuciłem jej pytające spojrzenie.
-Na medyka trzeba zasłużyć, ale zielarzem możesz zostać. - mruknęła jakby się nad czymś zastanawiając.
-Dobrze, więc mógłbym zostać zielarzem?
Omego? c:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz